5.Blizny, cięcia i poparzenia

314 17 4
                                    

Xander🥊

Zaparkowałem auto w garażu. Tak jak zawsze. Spojrzałem na Lunę, która spała. Już wcześniej widziałem, że przysypia, ale miałem nadzieję, że nie będę jej nosić. Trochę się pomyliłem. Spała jak zabita.

Przetarłem powieki i otworzyłem drzwi mojego Nissana. Kocham ten wóz. Obszedłem auto i otworzyłem drzwi pasażera. Luna się lekko zsunęła, ale to nie ważne. Wyciągnąłem ją bez problemu. Trzymałem ją jak pannę młodą. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i wtuliła się w moją klatkę piersiową.

Kiedy spała wyglądała uroczo. Jak jebany anioł. Szkoda, że się tak nie zachowywała. Gdybym to ja sprawował nad nią opiekę to podałbym ją do okna życia. Świrowałem podczas jej tańca. Musiałem ją stamtąd zabrać bo wystarczyła by chwila nieuwagi, a mógłby się jakiś typ do niej dobierać. Samo wyobrażenie mnie obrzydziło.

Fuj.

Wszedłem do willi. Było ciemno jak w dupie więc podszedłem do przycisku włączającego światło, którego Mars nazywa pstryczkiem jasności.

Nie wiem jakim cudem Luna jest z nim spokrewniona. Ona jest mądra, a Mars to debil. Chociaż mam to samo z Levisem. On też jest debilem. Nie wiem o co z tym chodzi i czy każde rodzeństwo tak ma, ale mam w to wyjebane.

Luna otworzyła oczy kiedy niosłem ją po schodach. Rozejrzała się dookoła i po chwili znowu je zamknęła.

Nie spała.

Wtuliła się we mnie mocniej. Zrobiła to świadomie. I może była trochę pijana. Nawet bardzo, ale ten gest sprawił, że na mojej twarzy zawitał uśmiech. Po raz pierwszy od dawna. Taki szczery. Niewymuszony.

Luna była wyjątkowa. Przez nią czułem dziwne mieszanki emocji. Zdziwienie z radością jakie poczułem przed chwilą. Oburzenie z troską, jak wtedy kiedy wygoniła mnie z pokoju po jej koszmarze. Zazdrość z pożądaniem, które we mnie zawitało podczas jej tańca.

Otworzyłem drzwi do jej pokoju i wszedłem do środka. Położyłem ją na łóżko. Lekko się poruszyła po czym otworzyła oczy. Spojrzała na mnie po czym usiadła.

-Co robisz?- spytałem.

-Nie będę spała w sukience- powiedziała sennym głosem po czym wstała z łóżka.

Przyglądałem się temu jak dziewczyna ściąga sukienkę i zostaje w samej bieliźnie. Była bardzo chuda. Na jej skórze tak mocno odznaczały się kości, że Wyglądała dosłownie jak trup. Już wcześniej wiedziałem jej szczupłość. Miała chudą szyję, wystające obojczyki, cienkie nogi i smukłe dłonie. Mars wspominał o jej zaburzeniach odżywiania, ale myślałem, że przesadza. Ona była dosłownie wygłodzona.

Usłyszałem ciche miauczenie kota i już wiedziałem, że to tamten mały, czarny diabeł. Dosłownie. Chodzi po domu jakby był jakimś pierdolonym bogiem. Jego małe łapki zdążyły wytłuc prawie wszystkie szklanki w tym domu. Już z nim nie wytrzymuję, a jest tu dopiero jeden dzień.

Czarnowłosa odwróciła się w stronę kota, który leżał na jej łóżku, a moim oczom ukazał się straszny obraz. Całe jej plecy pokrywały obszerne blizny, cięcia i poparzenia. Przyglądałem się im zszokowany. Przerażały mnie, ale jeszcze bardziej przerażał mnie fakt, że nawet z nimi Luna była najpiękniejszą kobietą jaką widziałem, a widziałem ich bardzo dużo.

Podszedłem do niej i dotknąłem jej pleców. Jej skóra pokryła się gęsią skórką, ale dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Wzrok miała skupiony na kocie, który właśnie lizał sobie dupę. Jej skóra była delikatna. Bez blizn byłaby idealna, ale nawet z nimi była wspaniała.

-Idź już do spania- powiedziałem niemal szeptem, bo nie mogłem z siebie więcej wydusić.

Ona tylko kiwnęła lekko głową i położyła się na łóżku. Dalej była odwrócona do mnie tyłem nieświadoma tego, że widzę jej rany, albo miała świadomość, ale miała w to wyjebane. W mojej głowie krążyło wiele myśli na raz. Dlaczego je robiła? Jak bardzo ją to bolało? Jak często je robi? Kiedy po raz ostatni się skrzywdziła i z jakiego powodu? Ile miała lat gdy zrobiła sobie pierwszą bliznę? Była z tym u psychologa?

Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale podszedłem do jej łóżka i położyłem się obok niej. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Ona tylko mruknęła coś pod nosem, ale nie sprzeciwiała się. Do moich nozdrzy wdarł się nietypowy zapach. Luna używała męskich perfum. Nie spotkałem jeszcze żadnej innej dziewczyny, która ich używa, ale wcale mnie to nie odstraszało. Była jeszcze bardziej wyjątkowa.

Zamknąłem oczy i wtuliłem się w nią jeszcze mocniej. Moją głowę znowu opanowały myśli dotyczące jej samookaleczenia. Sporo ich było. Musiała w swoim życiu dużo przejść, ale i tak była uśmiechnięta. Nikt nie wie co się dzieje w jej głowie i pewnie nikt nie chce się tego dowiedzieć. Nikt poza mną.

Luna zaczęła się wiercić i mamrotać. Jedyne wyraźne słowo jakie usłyszałem to ,,Clara".

Znowu te jebane koszmary.

-Spokojnie- powiedziałem- Jestem tutaj.

Po moich słowach się lekko uspokoiła, ale była bardzo spięta. Rozejrzałem się po pokoju, a kiedy mój wzrok padł na kota to aż się uśmiechnąłem.

Bingo.

Wyciągnąłem rękę w jego stronę, a on do mnie podszedł.

Mądry kot.

Podniosłem go i położyłem obok Luny, która niemal od razu się do niego przytuliła.

Jednak do czegoś się ten kot przydaje.

Wynagrodzę mu to nie wyrzuceniem go z domu. Nawet jak będzie wkurwiający.

Moje oczy powoli się zamykały.

To był bardzo wyczerpujący dzień, a najlepsze jest to, że cały kręcił się w okół Luny.

I z tą myślą zasnąłem.

♪♪♪

Hejka kochani 😘 Znowu wrzuciłam krótki rozdział, za co bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że się podobał. Gwiazdkujcię, komentujecie i polecajcie znajomym. Bardzo chciałabym by ta historia była w przyszłości wydana, ale bez waszej pomocy się nie uda. Kocham.

💗M💗

Turn it off |+18|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz