00. Prolog

55.8K 2.6K 1.1K
                                    

MOLLY

Obraz pamięci mojego ojca zaczął słabnąć, a pod wpływem czasu wspomnienia wymykały mi się przez palce. Strach związany z kompletnym zaniknięciem jego twarzy był na tyle przerażający, że skłonił mnie do uwiecznienia jego portretów, by o nim nie zapomnieć.

Gorzej było jednak z głosem, to jak ponura melodia wyryta w moim umyśle. Pamiętam tylko, że brzmiał szorstko, chrapliwie, a jego szept układał mnie do snu. Nic nie było w stanie ukoić moich nerwów tak, jak jego tembr.

Do tej pory pamiętam echo jego pożegnalnych słów, które wypowiedział w dniu, gdy widziałam go po raz ostatni.

– Wiesz, że wracamy dziś do domu?

Ale on nigdy nie wrócił, ani do domu w Rio, ani do domu w tej przeklętej Kalifornii. Od tamtej pory jego powrót stał się odległym marzeniem.

Pamiętam kłótnie rodziców, udręczone krzyki matki, jej twarz skąpaną we łzach. Mając te kilka lat, nie znałam jeszcze angielskiego. W naszym domu mówiło się wyłącznie po portugalsku. Nie rozumiałam ich, aż do dnia, w którym pojawiło się zrozumienie tego jednego zdania:

Powiedz, naszemu dziecku, że jej ojciec może umrzeć, bo bardziej zależy mu na mafii niż na własnej rodzinie.

Nigdy nie byłam świadkiem takiej rezygnacji wypisanej na twarzy mojego ojca.

Przez cały dzień nosiłam w sobie to przedziwne uczucie niepokoju, zapowiadające nieszczęście, że stanie się coś złego, ale jeszcze nie wiesz co. Byłam zbyt mała, by zrozumieć ich spory czy decyzje, ale nigdy nie zapomnę słów taty, które powiedział mi, gdy zostaliśmy sami.

– Mama zabierze cię na wakacje. Będą odrobinę dłuższe niż zazwyczaj, może nawet i najdłuższe w twoim życiu.

Patrzyłam mu w oczy, gdy kucał naprzeciwko mnie. W tej prywatnej chwili jego oczy spotkały się z moimi, spojrzenie miał ciężkie od smutku. Wydawał się obcy, choć w tak znajomym wydaniu, pozostawiając niezatarty ślad w moim sercu.

– Kiedy cię zobaczę? – zapytałam.

Mięsień w jego szczęce drgnął, gdy przełykał ślinę. Zawahał się w milczeniu. Chwycił mnie za dłoń, przyjrzał się jej z każdej strony, po czym ucałował jej wierzch. Gdy nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, kącik jego ust ledwie drgnął, lecz to zaniknęło, jak tylko zacisnął wargi. To nie przypominało nawet uśmiechu, a napięty grymas.

– Wkrótce – złożył obietnicę.

– Co to znaczy? – Skrzywiłam brwi. – Jak długo?

– Trochę czasu – odpowiedział. – Możesz mnie nie widzieć, ale będę obok. Będę cię chronił, by nic nigdy ci nie zagroziło. – Przebiegł spojrzeniem po mojej twarzy. – Po prostu tam będę.

Rzeczy rozwijały się bardzo szybko. Jeszcze tego samego wieczoru zabrano mnie do domu. Nie wiedziałam, co się dzieje, dopóki mama nie wróciła. Zbiegłam po schodach, nie mogąc się doczekać, aż wreszcie wpadnę w jej objęcia. Poza tatą, była jedyną osobą, którą teraz miałam.

Mój bieg zamienił się w pojedyncze kroki, dopóki nogi nie przywarły mi do ziemi. Mama nie przypominała mamy. Była blada, miała sine usta, zmęczone oczy przyćmione smutkiem, twarz skrzywioną od łez i spojrzenie tak puste, że wycofałam się o krok.

Wtedy poczułam ciężar zbliżającej się tragedii, ale nie miałam pojęcia co właściwie się wydarzyło.

Trzy dni później wszyscy spotkaliśmy się w parku. Z perspektywy czasu wiem, że to nie park, a cmentarz. Skrzynia na skarby okazała się być trumną, a zebrani wokół ludzie nie spotkali się tam w ramach przywitania taty, a pożegnania się z nim.

Fading Red || Molly x Ares +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz