01. Złoty chłopiec

32K 2.3K 1.3K
                                    

ARES

– Ares! – Głos mojego taty oderwał mnie od zabawy.

Często lubiłem testować własne ograniczenia, na przykład zbiegając po schodach z pełną prędkością. Ten dzień nie był wyjątkiem. Wykonując śmiały skok na ostatnich stopniach, z wdziękiem wylądowałem na parkiecie, niewzruszony tym wyczynem. Nawet się nie zmęczyłem, poważnie!

Mój tata wyczekiwał mnie z uważnym spojrzeniem. Zorientowałem się, że w salonie, poza rodzicami, znajdowała się jakaś pani i mała dziewczynka.

– Pamiętasz, jak ci mówiłem, że będziemy mieli gości? – zapytał, kucając przy mnie.

– Pamiętam.

– To jest pani Hunter, a to jej córka. – Przejechał ręką po moich plecach. – Co ty na to, żebyś pokazał jej swój pokój, synu?

Moje oczy sięgnęły dziewczyny, która skrywała się za nogą swojej mamy. Miała śmieszne, czerwone włosy i konstelację piegów na twarzy.

– Dobra. – Wyszczerzyłem się i śmielej pokonałem krok w stronę rudowłosej. – Siema!

Popatrzyła na mnie ze ściągniętymi brwiami. Po krótkiej wymianie zdań z panią Hunter, nasze spojrzenia ponownie się spotkały. Zachowywała się trochę tak, jakby ktoś trzymał ją w klatce i po raz pierwszy wypuścił do dzieci, co było dość zabawne.

Wyciągnąłem do niej pięść, na co ona odskoczyła. Skrzywiłem się. Chciałem tylko zbić żółwika.

Gadała o czymś z mamą, co rusz na mnie zerkając. Masakra, niczego nie dało się zrozumieć, jakby cały czas mówiła z pełną buzią.

– Dlaczego ona tak dziwnie mówi? – Zerknąłem na mamę z uniesioną brwią, nim zlustrowałem wzrokiem dziewczynę. – Seplenisz?

– Kochanie... – W słowach mojej matki zatańczyła nuta wesołości. – Ona nie mówi po angielsku.

– To po jakiemu?

– To jest portugalski.

– Ona jest z Portugalii? – Aż rozdziawiłem usta.

– Nie, skarbie, z Brazylii – odparła rzeczowo. – Podaj jej rękę i przedstaw się, dobrze?

Potaknąłem. Wykonując polecenie mamy, wysunąłem przed siebie dłoń.

– Ares. – Podtrzymałem uśmiech na wargach.

Dziewczynka gapiła się na mnie, mrugając w bezruchu. Zerknęła na swoją mamę, która szeptała jej coś na ucho. Po chwili wahania uścisnęła moją dłoń, a z cichego szeptu zrozumiałem jedynie „Molly".

– Molly – powtórzyłem, zwieszając ramiona. – Chodź.

Zachęciłem ją ruchem ręki, by poszła za mną i rzuciłem się biegiem na schody, pokonując co drugi stopień. Wpadłem na pomysł na zabawę, dlatego wpadłem do pokoju gościnnego, zgasiłem światło i schowałem się za drzwiami.

Słyszałem jej kroki, stukot jej trzewików wskazywał na to, że była tuż obok.

– Are...

– Buuuu! – Z okrzykiem wyłoniłem się z kryjówki.

Parsknąłem śmiechem, gdy się potknęła, bo jej mina była nie do podrobienia! Molly wydała z siebie tak głośny pisk, że aż zadzwoniło mi w uszach. Wrzask przeszył powietrze, uciszając moją radość, gdy łzy napłynęły jej do oczu.

Fading Red || Molly x Ares +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz