14. koszykówka pianino i szpital

43 6 15
                                    

Z racji że każdy czekał na tą wzruszającą opowieść.
Jest ona całkowicie prawdziwa bo niestety mam pamięć doskonałą i wszystko pamiętam idealnie co do joty.
Zaczynajmy więc.

Środa, styczeń 2023 rok.

Jest lekcja wfu, z samego rana, bo o 8 rano. Jeszcze ciemno jest trochę, bo zima, więc pani z wfu, a jednocześnie moja wychowawczyni rozkręciła kaloryfery na 5. Ogólnie mówimy na nią z moim przyjacielem Żyd, bo ma taki nos i jest mega brzydka wredna i w ogóle. (Z całym szacunkiem do żydów) .
Biegamy sobie na rozgrzewce, było nas chyba 8 osób czy 10, bo wf na 1 lekcji to połowa nie przychodzi. I żyd oznajmia, że zagramy w KOSZYKÓWKĘ.
Dzieli nas na drużyny i sobie tak gramy. Ogólnie specjalnie dzień wcześniej obcięłam całkiem paznokcie, bo Żyd obsesyjnie je kontrolował, czy nie mam ich za długich ( żyd szczerze mnie nienawidził i ja to wiem doskonale {ze wzajemnością}).
Gramy w tego kosza gramy aż dostałam tą piłkę, ale podbiegł taki psychiczny typ (Piotrek chyba się nazywał) i postanowił wybić mi tą piłkę do góry ( to nie jedyne jego agresywne ruchy, Żyd wiecznie darła się na niego ze jest niebezpieczny).
Wybił mi tą piłkę...ale jednocześnie wybił mi pół paznokcia.
! dantejskie sceny !
Paznokieć wygiął mi się w pół i miałam go tak odgiętego. No to postanawiam wstrzymać swoją nienawiść do żyda chociaż na chwilę i idę do niej z tym paznokciem.
Ona oczywiście, że to MOJA wina bo miałam za długie paznokcie.
Nie kurwa wcale ich nie skracałam specjalnie na jej lekcje wieczorem we wtorek.
Kazała mi wygiąć tego paznokcia z powrotem, żeby był normalnie i się nie połamał.
Poszłam później do szatni pod zlew z tym palcem i wróciłam do żyda.
!koniec scen dantejskich!

Żyd postanawia zakleić mi ten palec plastrem. Idę z nią do kantorka I stoję i czekam. Tam było tak gorąco, ze hit ( nienawidzę odczuwać gorąca).
Tak mocno zakleiła mi ten palec, że straciłam w nim czucie i gdy żyd obraca się żeby schować plastry czy co to tam było ja zemdlałam z gorąca i przyjebałam głową o pianino.

* Chwila snu i błogostanu*

Otwieram oczy i stoi nade mną żyd i wicedyra po która poleciał mój kolega Gabryś ( znaczy się Kiwi). Stoją nade mną i zadają mi całkowicie głupie pytania. A ja się czuję jak nowonarodzona i nie wiem w ogóle że przywaliłam w pianino.
One nade mną stoją i mnie podnoszą na krzesło ale ja sama chce wstać i nawet się z nimi szarpię. Uparły się że zadzwonią po moją matkę i skończyłam ze skierowaniem na rentgen.
Jestem sobie na sorze, wbijam do tego gabinetu.
Jest lekarz (nawet ładny) i ratownik. Pytają co się stało. Zaczynam tam wszystko opowiadać a on do mnie
" - I najpierw poszłaś DO LEKARZA? - zapytał mnie takim ironicznym tekstem i myślałam że jaja sobie ze mnie robi ale powiedział ze bardzo dobrze bo inaczej bym nie dostała od razu rentgenu tylko musieliby mnie na oddział wrzucić. Ten lekarz zaczyna mnie tam pytać o różne rzeczy. W tym czasie ratownik uznał że zmieni mi ten plaster na palcu i powiedział żebym lepiej usiadła żebym im znowu nie zemdlała XD.
zmienił mi i robili mi gazometrię i inne dziwne badania.
Na koniec ten ładny lekarz mówi
" - dobrze ale teraz całkowicie szczerze, bardziej boli cię palec czy głowa?"
- " no palec... "

Tak mu powiedziałam i zaczęli się tam śmiać ze mną. Wysłali mnie w końcu na tomografię bo stwierdzili, że rentgen nic nie da ( a mnie dalej głowa w ogóle nie bolała)
Wchodzę do tej sali i taki inny lekarz do mnie z tekstem " nie jesteś w ciąży prawda ? "
Mnie to tam zamurowało ale oczywiście powiedziałam że nie i tak się to skończyło.
Ogólnie w tomografii nic nie wyszło ale czuję że chyba mi się pogorszyło bo jestem mocnym debilem heh. Od tamtej pory boje się kantorków wfistów, koszykówki i pianina.

Śmietnik Alicji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz