4

183 5 41
                                    

Wpuściłem Rzeszę do środka, po czym san wszedłem zamykając zamną drzwi. Rzesza rozejrzałem się do okoła z uśmiechem. Jednak nic nie mówił. Ściągnołem buty, I poszedłem do kuchni. A ten zamną. Wydaje mi się że zdiął buty, ale nie jestem pewien.

- chcesz herbatę? Czy wolisz kawę?
Zapytałem wyjmując kubki z szuflady.

- herbatę
Odparł spokojnie. Wyjąłem opakowanie z herbatą i włożyłem jedną torebkę do jednego z kubków, po czym nalałem wody do czajnika i nastawiłem wodę. Sobie nasypałem trochę kawy łyżeczką do kubka. Przez czasy czas czułem wzrok Rzeszy na moich plecach. Gdy woda się ugotowała zalałem kawę i herbatę, po czym zamieszałem kawę by rozmieszać proszek. Gdy skończyłem włożyłem łyżeczkę do zmywarki, a gdy herbata się zapaztła, wyjąłem z niej torebkę i wyżuciłem do śmieci, po czym podałem kubek Rzeszy, zabierając moją kawę i spadająca na przeciwko niego.

Rzesza się uśmiechną do mnie, skiną głową na podsienkowanie i napił sje łyka cherbaty. Przed czym zdjął z głowy swoją czapkę, czy jak mu tam to się nazywa. Napiłem się kawy, lekko się przy tym skrzywiąc bo poparzyłem sobie język. Rzesza natomiast pił sobie spokojnie wrzącą herbatę. Jak on to kurwa robi?

Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu. Jednak po chwili Rzesza się odezwał.

- jak tam u ciebie?
Zapytał. Trochę mnie zdiwilo to pytanie, szczerze nie wiem czemu. Pytanie jak kurwa pytanie. Zaśmiałem się sam do siebie w myślach.

- dobrze?

- a u ojca?
Milczałem. Po huj się o niego pytał? Przecież go nie lubi. Mruknąłem coś sam do siebie cicho.

- nie wiem, kazałem mh spierdalać
Odpowiedziałem po chwili. Rzesza milczał chwile wpatrując się wemnie.

- no i wspaniałe. Jak ci z tym?
Zapytał po chwili trochę ożywiony obrotem spraw.

- lepiej niż na poczontku
Mruknąłem. Rzesza spojrzał mi prosto w oczy. Poczułem jak przez jego przenikliwy wzrok przeszły mnie ciarki.

- no to dobrze ze jest lepiej
Powiedział dopijając swoją herbatę. Mruknąłem coś nie zrozumiałego i napisem się kawy. Jakieś kilka minut później skończyła mi się moją kawa. Rzesza przez ten czas nic nie mówił, a ja też żadnego dialogu nie prowadziłem.

Nagle zawibrował moi telefon, który znajdował się ekranem do góry na blacie stołu. Zuciłem okiem na ekran, I omalo się nie zakrztusiłem ostatnim łykiem kawy. Szybko złapałem telefon i go wyłączyłem. Czułem jak że wstydu zaczely palić mi się policzki. Rzesza nie wzruszony spojrzał na mnie.

- on tak zawsze?
Zapytał po krótkiej chwili, która wydała mi się wiecznością. Przełknąłem ślinę i wybełkotałem jakieś hujowe wytłumaczenie. Mężczyzna spojrzał namnie tylko zaciekawiony, jakby oczekiwał czegoś jeszcze. Ale ja nie miałem ochoty nic więcej mu mówić. Nie ma mowy. On akurat wiedzieć nie musi.

- długo chcesz tu zostać?
Zapytałem po chwili. Mężczyzna wyglondal jakby się zastanawiał przez chwilę.

- szczerze to mogę już się zbierać, bo i tak już jest późno
Odparł, lekko się przy tym uśmiechając.

- jak chcesz
Odparłem. Austriak wstał podnosząc swoją czapkę, po czym poszedł na korytarz. Wstałem I poszedłem za nim. Na korytarzu mężczyzna ubrał buty, po czym się domnie odwrócił.

- mam jedną prośbę, jeżeli to nie problem
Powiedział spokojnie.

- mógłbym prosić o twój numer?

- jasne, moj numer to ########. Ale po co ci on?

- bym w przyszłości mógł zadzwonić
Powiedział z szerokim uśmiechem, po czym się odwrócił, nacisną klamkę do drzwi I wyszedł. Patrzyłem się chwilę za nim, po czym pokręciłem głową I zamknąłem drzwi. Ten typ jest dziwny ...

______________

Minęło kilka dni odkąd Rzesza był umnie w domu. Od tego czasu nie zmieniło się wiele. Tylko to że teraz co jakiś czas Rzesza wysyłał mi jakieś wiadomości. Szczerze nie mam pojęcia co miał z tym na celu. Raz czy dwa razy się znim spotkałem tak o, bo byliśmy w tym samym miejscu w tym samym czasie. Nie było to jednak nicz nadzwyczajnego, poprostu wymieniliśmy po dwa zdania i tyle.

Stałem właśnie przy kasie w pobliski sklepie gdzie miałem prace, gdy nagle znikąd pojawił się mój ojciec. Zastygłem w bezruchu. Ojciec wydawał się mnie jeszcze nie zauważyć, I był bardziej zajęty oglądaniem alkoholu w pobliskiej alejce. Otrzeźwiałem dopiero w tedy kiedy jakąś starsza pani podeszła chcąc zapłacić za swoje zakupy. Lekko skinąłem do niej głową na przywitanie, po czym zaczolem skanować jej zakupy.

- to będzie 380 zł
Powiedziałem gdy skończyłem skanować jej zakupy. Kobieta się uśmiechnęła I wyjęła portfel z torebki.

- mogę zapłacić gotówką?
Zapytała.

- oczywiście
Odparłem, a kobieta wręczyła mi pieniądze. Które szybko dla pewności przeliczyłem.

- dziękuję bardzo, chce pani paragon?
Zapytałem chowając pieniądze do kasy. Kobieta pokręciła głową przeconco, po czym zabrała swoje rzeczy i wyszła z ciepłym pożegnaniem.

Następny w kolejce był Sowiet. Przełknąłem cicho ślinę lekko przerażony. Sowiet beż słowa postawił dwie butelki alkoholu na lądzie, po czym namnie spojrzał. Zauważyłem że go zamurowało, więc szybko. Jakby nigdy nic przeskanowałem te dwie butelki.

- to będzie 27 zł, płaci Pan kartą czy gotówką?
Zapytałem patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna się odkną, po czym coś do siebie mrukną.

- kartą
Odparł po chwili krótko, wyjmując kartę i płacąc.

- paragon?

- nie

- dobrze, życzę miłego wieczoru
Powiedziałem ośchle, gdy ten zaczął wychodzić ze sklepu. Jednak gdy Sowiet to usłyszał odwrócił głowę w moją stronę.

- pożałujesz tego tonu młody
Warkną, po czym wyszedł.

Nie no. Najpierw mnie zdradza, a potem mi grozi. No co za pojeb. Zacząłem się zniego śmiać w myślach przy czym go też wyzywałem.

- widzę że nadal nie jesteście zesoba pogodzeni~
Powiedział znajomi mi już głos. Spojrzałem w górę i ujrzałem wysokiejgo aryjczyka.

- o, witaj
Odparłem krótko. Mężczyzna się uśmiechną po czym podał mi paczkę czekolady.

- mógłbym jeszce prosić jakieś dobre papierosy?
Zapytał, dalej się uśmiechając.

- jasne, ma pan jakąś specjalna markę na myśli?
Zapytałem.

- nie, daj mi najlepszą która mące
Odparł po chwili namysłu. Skinąłem głową, po czym się odwróciłem i poszedłem do szafki z papierosami. Wyjąłem z niej najlepszą marke papierosów które były w tym sklepie i wróciłem znimi do kasy, gdzie przeskanowałem papierosy i czekoladę.

- coś jeszce?
Zapytałem. Rzesza pokręciłem głową.

- to wszystko

- płaci pan kartą czy gotówką?

- kartą
Odparł, już w połowie wpisywania kodu do swojej karty. Dostałem potwierdzenie transakcji i podałem mu jego zakupy.

- paragon?

- nie, dziękuję
Odparł z uśmiechem. Co on się tak usmiecha ciągle? Rzesza zabrał swoje zakupy I wyszedł ze sklepy. Przedtem jednak mi pomachał lekko na pożegnanie. Dziwak. Pomyślałem i wróciłem do pracy.

Pijak i dzieckoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz