Andrew
Jest takie powiedzenie mowa jest srebrem a milczenie złotem. Niestety niektórzy nie rozumieją że w pewnych sytuacjach i na pewne tematy nie należy się wypowiadać. Zwłaszcza jeżeli pieprzy się bez sensu. Od pół godziny słucham jak jakiś popieprzony seksista gada o równouprawnieniu które jego zdaniem jest gównem. Gdy tylko wszedł do mojego biura wiedziałem że będzie zjebany. Takie rzeczy da się wyczuć. Wstałem od biurka i podszedłem do okna ale mężczyzna nie przestawał opowiadać.
- przemyśle to. moja asystentka odezwie się do pana pod koniec tygodnia- powiedziałem aby dać mu do zrozumienia że nasze spotkanie się skończyło.
- Oczywiście. Miło mi się z panem rozmawiało.- to raczej był monolog ale nie poprawiłem mężczyzny.
Wzrokiem odprowadziłem mężczyznę do drzwi. Piętnaście minut później miałem kolejne spotkanie. Tym razem z Edwardem i Johnym. Musiałem dać Edwardowi dostęp do tajemnic premiera które udało mi się znaleźć po zhakowaniu jego komputera. Gdy przekazałem mu wszystkie informacje mężczyźni zaczęli omawiać dalsze kroki a ja zamyśliłem się.
Nie mogłem uwierzyć że przyjaciel uwierzył że dziewczyna chodzi na sztuki walki. Ona nie byłaby w stanie nikogo skrzywdzić a on tak po prostu jej uwierzył. Wierzyłem że jeżeli powiem o tym johnemu to dziewczyna powie prawdę bo miała do niego większe zaufanie niż do mnie, jednak miliłem się. Musiałem się dowiedzieć kto jej to zrobił. Obiecałem sobie że ten kto ją tknie gorzko pożałuje. Nie mogłem tak tego zostawić.
- Muszę jechać- powiedziałem i wyszedłem nie przejmując się chłopakami.
Wyszedłem z budynku wziąłem torbę którą dziewczyna zostawiła u nas w łazience po imprezie i pojechałem do baru w którym pracowała. Po 10 minutach byłem na miejscu. Wszedłem do środka i usiadłem w tym samym kącie co zawsze. Włączyłem telefon i zacząłem przeglądać wszystkie kamery w lokalu aby znaleźć dziewczynę której nie było przy barze. Przeszukałem wszystkie kamery po kolei. Na żadnej nie było widać gwiazdeczki. Byłem pewny że miała pracować za barem jak w każdą Środę. Od kilku miesięcy przyjeżdżałem w każdą środę do klubu i oglądałem jak dziewczyna pracuje chowają się w ciemnym kącie. Stało się to dla mnie rutyną. Było naturalne.
Podszedłem do baru za którym stała jakaś dziewczyna. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i spuściła wzrok próbując udawać nieśmiałą.
- Jest Emma?- zapytałem chłodno
- Nie pracuje tu już. - powiedziała i pochyliła się nad barem prawie się na nim kładąc.- Ale ja jestem do twojej dyspozycji, skarbie.
- Nie jesteś w moim typie- powiedziałem i wyszedłem z klubu
Wsiadłem do samochodu i wybrałem numer przyjaciela po kilku sygnałach odebrał
- Jak twoje spotkanie ?- zapytał drwiącym głosem
- Zajebiście już nie mogę się doczekać naszej współpracy - odparłem ironicznie na co chłopak parsknął. - dlaczego twojej siostry nie ma w tym jebany klubie- powiedziałem poddenerwowany - powiedziałeś żebym zawiózł jej te jebaną torbę. Nie mam kurwa zamiaru jeździć po całym jebanym mieście. Mam lepsze rzeczy do roboty.
- Zapomniałem ci powiedzieć że jest na urlopie bo odpoczywa przed wyścigiem. - powiedział chłopak bez skruchy. - uważam jednak że i tak zawieziesz jej tę torbę. Bo gdzieś bardzo, bardzo, bardzo głęboko masz dobre serce. - dodał chłopak słodkim głosem i rozłączył się. Co za pieprzony chuj.
Odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu.Emma
Miłość. Każdy człowiek dąży do niej. Ci którzy mowią ze nie kłamią. Miłość jest niebezpieczna niepowstrzymana i kończy się tragedią. Dlatego ludzie się jej wypierają. Boja się zranienia które nastąpi w najmniej oczekiwanym momencie. Najgorsze jest to ze gdy kochasz kogoś pomijasz jego wady albo przymykasz na nie oko a potem przychodzi rozczarowanie gdy ta osoba cię zdradzi oszuka lub zrani. Trzeba przyznać ze to pokolenie zniszczyło pojęcie miłości. Słowo miłość jest nadużywane i to bardzo często przez co straciło swoje znaczenie które miało byc wyjątkowe niepowtarzalne i nietuzinkowe. Kiedy mówimy o miłości nie zachwycamy sie nią a raczej przechodzimy obojetnie. Bo uważamy ze to coś normalnego przecież kochamy koty, rośliny, miękką jak chmury na niebie pościel w której śpimy. Jednak to wszystko nie tak to nie jest milosc. Niestety nie rozróżniamy już miłości od innych uczuć do niej podobnych jednak nie tak magicznych.
Osobiście uważam ze miłość w dzisiejszych czasach jest trudna nie tylko do znalezienia ale także do trzymania się jej. Pogrążyliśmy się w karierach i w zarabianiu pieniędzy przez co straciliśmy z oczu to co jest naprawdę ważne. Oczywiście każdy ma swoje priorytety ale zastanówmy się na chwile. Pomyśl co bedziesz miał z tych pieniędzy które zarobisz co bedziesz miał z tego stanowiska dyrektora naczelnego jakiejś korporacji gdy będziesz miał 75 lat i nikogo obok. Nikogo kto pomoże ci gdy się przewrócisz nikogo kto będzie cię wspierał kiedy bedziesz chciał się poddać nikogo za kogo bedziesz chciał walczyć i dla którego bedziesz walczył. Pomyślmy jednak ze znalazłeś ta jedyna osobę która kochasz ponad wszystko. Gdy znajdziesz osobę która będzie dla ciebie oparciem w najtrudniejszych momentach, będzie twoim przyjacielem i wspólnikiem w zbrodni, nie pozwól jej odejść. Nie pozwól, nieważne ile kilometrów was dzieli ani co właśnie robicie nie dopuść do sytuacji gdzie twoja lepsza połówka odejdzie.
Nie wierze ze znajdę kiedyś osobę która pokocham całym sercem oraz w to ze ktoś pokocha mnie. Jestem świadoma tego ze nikt przy zdrowych zmysłach nie wytrzyma ze mną długo. Jeżeli jednak uda mu się to po około roku zacznę go odpychać odrzucać . Będę wredna zdystansowana uszczypliwa i samolubna, bo wiem ze dzięki temu nie będę miała czasu aby zbliżyć się do kogoś. Nie będę miała czasu aby zostać zraniona. Nie będę miała czasu aby się zakochać. To są właśnie te powody dla których będę unikać prawdziwej miłości. Nie wyjdę za mąż nie będę miała chłopaka odetne się od wszystkich i zostanę sama tak jest bezpieczniej tak jest lepiej i to nie tylko dla mnie ale dla wszystkich. Dla wszystkich którzy kiedykolwiek stwierdzili ze jestem coś warta. Nie jestem i nie będę taka jest prawda. Jest ona bolesna ale nie mam zamiaru okłamywać samej siebie jest jak jest i nic nie zmienię. Jeżeli kiedykolwiek zmienię zdanie na temat miłości to będę musiała iść do psychiatryka bo to by znaczyło ze oszalałam.
Nie zasługuje na miłość. życzę sobie braku miłości w życiu i mam nadzieje ze nigdy się nie pojawi bo to będzie oznaczało mój koniec.
Już drugą godzinę leżałam w łóżku i nie miałam siły aby wstać. Gdy poprzedniego dnia wróciłam do domu dalej nie mając pracy zadzwoniłam do Harolda. Zapisałam się na kolejne wyścigi. Dokładnie to 5. Nie umiałam znaleźć żadnej normalniej pracy. Gdy wróciłam do domu dla poprawy humoru ubrałam się a koronkową piżamę i zrobiłam maseczkę na twarz przy okazji jedząc resztki z lodówki.
Nie miałam na nic siły. Nie miałam po co wstawać. Nie miałam pracy, przyjaciół ani nikogo kto by się mną przejął. No dobra to nie była do końca prawda brat trochę by się przejął. Rodzice też ale oni zamartwialiby się bardziej spłatą długu niż tym że coś mi sie stało. Usłyszałam dzwonek od drzwi. Jęknęłam i zwlekłam się z łóżka do którego od razu chciałam wrócić. Gdy otworzyłam drzwi pierwsze co zobaczyłam to czarne spodnie od garnituru. Od razu je rozpoznałam. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Byłam tylko ja i on. Jego spojrzenie było upiorne tak jak zawsze jednak nie mogłam oderwać od niego wzroku. W pewnym momencie zauważyłam że musieliśmy się do siebie zbliżyć bo widziałam ile niesamowitych kolorów kryje się w tych pięknych oczach. Szmaragdowy, patynowy, akwamaryna i wiele innych odcieni zieleni. Nie mogłam uwierzyć jak wiele działo się w tych zimnych jak lód oczach. Chciałabym mieć takie oczy. Wyjątkowe, nietuzinkowe i nie powtarzalne. Po prostu idealne.
- Czemu nie jesteś w pracy?- zapytał chłopak zdenerwowany. Wróciłam do rzeczywistości i uśmiechnęłam się do niego. Starałam się aby ten uśmiech był prawdziwy ale chyba mi nie wyszło - musimy coś sobie uzgodnić. Po pierwsze nie będę jeździł po całym jebanym mieście tylko po to żeby przywieść ci torbę którą zostawiłaś po imprezie. Po drugie nie uśmiechaj się tak to mnie wkurwia a wiesz mi jestem już wystarczająco wkurwiony. Nie dawaj mi kolejnego powodu. Po trzecie wisisz mi już trzecią chińszczyznę.- patrzyłam na niego i byłam pewna że moja szczęka leży na podłodze.
Chłopak popchnął mnie delikatnie po czym wszedł do środka i położył moją torbę na podłodze. Wszedł głębiej do pokoju i usiadł na fotelu. Podeszłam do drugiego i usiadłam. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Andrew patrzył się na mnie przez cały czas. Po kilku minutach chrząknęłam. Jego wzrok przeniósł się z mojej twarzy na gardło a potem coraz niżej. Zaczęłam wiercić się w fotelu próbując ukryć się przed jego wzrokiem.
- czy mogłabyś przestać się na mnie patrzeć? Proszę.
- Kiedy masz następny wyścig?- zapytał olewając moje pytanie
- Skąd...
- Odpowiedz na to jebane pytanie- przerwał mi groźnie.
- Jutro i następne trzy dni- powiedziałam podirytowana.- Johny powiedział że może przyjdzie ty też możesz jak chcesz.
- Naprawdę myślisz że chce oglądać jak się ścigasz. Uwierz mi że mam lepsze rzeczy do roboty. - powiedział. No oczywiście że nie chciał przyjść.
- Jesteś subtelny jak słoń w składzie porcelany- powiedziałam zła
- Wiem poprostu że wygrasz więc nie będę jechał na jakieś pieprzone pustkowie żeby to potwierdzić. - uśmiechnęłam się odsłaniając wszystkie zęby.
- Dzięki chyba- powiedziałam i poczułam że moje policzki robią się gorące.
Siedzieliśmy w ciszy przez chwilę po czym chłopak wstał i poszedł do drzwi. Wstałam i poszłam w jego stronę. Chłopak chwycił klamkę i otworzył drzwi. Zatrzymał się w półkroku i odwrócił w moją stronę. Patrzyłam co robi a chłopak podszedł do mnie i pochylił się na kilka milimetrów od moich ust i wyszeptał niskim gardłowym głosem
- Następnym razem jak otworzysz drzwi w takim stroju będziesz zbierała go w strzępach z podłogi wiec się zastanów dwa razy. Dobrze ci radzę gwiazdeczko. - pochylił się do mojej szyi i wziął gęboki oddech po czym palcami prawej ręki dotknął mojego tatuażu za uchem. Stałam nie mogąc uwierzyć że to naprawde się dzieje. Chłopak odwrócił się i wyszedł z mojego mieszkania trzaskając drzwiami.
***
Jest mnóstwo powodów dla których zaczęłam się ścigać. Większość z nich miała coś wspólnego z pieniędzmi. Nie zaczęłabym się ścigać tylko ze względu na pieniądze jednak było to dosyć ważne. Zaczęłam brać udział w wyścigach bo kochałam tą adrenalinę, prędkość i spokój który wtedy czułam. Gdy wsiadałam na motor za każdym razem czułam się w odpowiednim miejscu. Uwielbiałam to. Przez ostatnie kilka dni miałam 5 wyścigów dzięki którym mogłam spłacić część długu rodziców i zapewniły mi lodówkę w której było jedzenie. Ani Johny ani Andrew nie przyszedł na mój wyścig. Nie byłam zdziwiona. Przyzwyczaiłam się do radzenia sobie z wszystkim sama więc było mi to obojętne. Z tego co obliczyłam została mi jeszcze połowa długu do spłacenia. Umówiłam się już na kolejne wyścigi więc powinno szybko pójść.
Właśnie szykowałam się na kolejną rozmowę o pracę do restauracji. Wiedziałam że mam za małe doświadczenie aby mnie przyjęli jednak i tak chciałam spróbować. Wierzyłam że może mi się udać. Ubrałam sukienkę z wbudowanym gorsetem i moje ulubione szpilki. Uwielbiałam buty na obcasie w każdej postaci. Nie było nic bardziej wygodnego niż szpilki. Rozmowę miałam zacząć za godzinę. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam malować rzęsy gdy mój telefon zadzwonił dając znać że powinnam już wyjść. Wybiegłam z mieszkania i wsiadlam na motor podwijając sukienkę pod którą założyłaś spodnie.Przez całą drogę powtarzałam odpowiedzi na najbardziej standardowe pytania. Po 20 minutach byłam na miejscu.
Kelnerka zaprowadziła mnie do gabinetu właściciela. Czekałam na niego około 5 minut. Przez ten czas przejrzałam jeszcze raz swoje CV. Nie było ono długie. Od szesnastego roku życia pracowałam tylko w jednym miejscu. Przez 6 lat w jednej pracy. Niedowiary.
- Dzień dobry, nazywam się Fabian Sanchez- powiedział mężczyzna po 40-stce i uśmiechnął się miło.- Mów mi Fabian.- dodał a ja wyciągnęłam do niego rękę i przedstawiłam się
- A więc Emma twoje CV jest dosyć skromne. Jednak podziwiam ludzi którzy nie zmieniają pracy jak rękawiczek.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Lubiłam tę pracę.
- Oczywiście. Szczerze Emma? Lubię cię. Nie wiem czemu. Wydaje mi się że byłabyś idealna do mojej restauracji. - zrobił pauzę i spojrzał na mnie - jest jeden problem. Dostałem e-maila od twojego byłego szefa.- o nie!!!! Co on kurwa zrobił - napisał że rzadko przychodzisz do pracy, jesteś leniwa i nie dotrzymujesz terminów. Powiedział także że trzymał cię w tej pracy tylko dlatego że go szantażowałaś. - opadał mi szczęka. Nie umiałam wydusić z siebie słowa. Mężczyzna patrzył na mnie po czym dodał- nie sądzę że była to prawda. Dwa miesiące okresu próbnego co ty na to.-
- Ja.... - zaczęłam ale byłam tak szczęśliwa że nie mogłam wykrztusić zdania -Oczywiście!!- krzyknęłam wręcz. Porozmawialiśmy przez chwilę po czym pożegnałam się z Fabianem i wyszłam z restauracji.
Chciałam zadzwonić do brata ale nie powiedziałam mu o tym że już nie pracuje w klubie. Spojrzałam przed siebie. Padało. Uwielbiałam deszcz. Nie mogłam wyobrazić sobie lepszej pogody na spacer. Wybiegłam na chodnik i założyłam słuchawki i zaczęłam tańczyć. Puściłam Lane del Rey dokładnie to „Summertime Sadness". Zamknęłam oczy. Skakałam, biegałam i kręciłam się na środku ulicy jakby nikt nie patrzył. To była ta chwila kiedy czułam że moje życie jest coś warte, że wszystko powoli się układa. Zatrzymałam się na chwilę. Spojrzałam na moje stopy. Miałam na nich szpilki które ściągnęłam i położyłam na chodniku po czym wróciłam do tańca. Tańczyłam jakby od tego zależało moje życie. Deszcz ściekał po całym moim ciele. Byłam całkowicie przemoczona ale nie było mi zimno. Było idealnie. Nagle muzyka ucichła i usłyszałam dzwonek telefonu. Wyjęłam go z torebki która leżała obok butów i spojrzałam na ekran. Mój dobry nastrój od razu wyparował. Tata.
- Mam nadzieję że masz dobre wytłumaczenie!!!- zaczął krzyczeć
- Co?- zapytałam zdziwiona nie mając pojęcia o co może mu chodzić.
- Czy naprawdę musisz być na tyle leniwa? Przez to że nie spłaciłaś długu doliczyli odsetki. Dwa razy większe. Masz spłacić ten jebany dług rozumiesz jebana zdziro!?
- Co?- zapytałam i poczułam że łzy spływają mi po policzkach.
- Dobrze kurwa słyszałaś. Masz czas do końca tygodnia bo inaczej zobaczysz mnie na moim jebanym pogrzebie!!!- krzyczał dalej ojciec a ja czułam jak gardło mi się zaciska.
Usiadłam niezdarnie na krawężniku. Ręce zaczęły mi się trząść a oddech przyspieszył. Próbowałam oddychać ale z każdym wdechem było coraz gorzej. Upuściłam telefon który trzymałam w ręce i wyjęłam z uszu słuchawki w których ojciec dalej coś krzyczał zły. Łzy spływały mi po twarzy. Wyprostowałam nogi i zaczęłam drapać je paznokciami łapiąc przy tym powietrze.
CZYTASZ
Gwiazdy zapisane w oczach diabła
RomanceEmma jest szczęśliwa i idealna dla wszystkich dookoła. To tylko maska którą zakłada. Dziewczyna niesie na swoich barkach wielki ciężar. Kłamstwa, ataki paniki i śmierć to dla niej norma. Jedyne o czym marzy to żeby się nie zakochać. Czy jej marzenie...