Prolog.

1.1K 112 11
                                    

Nasze wspólne życie wydawało się być idealne, wręcz perfekcyjne.Obaj kochaliśmy się ponad życie, lecz ty postanowiłeś to tak po prostu zniszczyć.

Dlaczego?

Wciąż zadawałem sobie to pytanie.

Dlaczego to zrobiłeś? To wszystko moja wina? Już ci nie wystarczam? Jestem złym chłopakiem?Przecież mówiłeś mi tyle razy, że mnie kochasz, powtarzałeś to w kółko i w kółko, lecz nagle przestałeś.

Myślisz, że nie zauważyłem?

Mylisz się.

Zauważyłem to już dawno i od tamtego czasu zastanawiałem nad jednym. Dlaczego nie wróciłeś tamtej nocy do domu? Czekałem na ciebie cały wieczór, noc. Zrobiłem kolację, której nie potrafiłem zjeść sam. Otworzyłem najlepsze wino oczekując twojego powrotu z pracy, zrobiłem to wszystko dla ciebie, aby jak najlepiej powitać cię tego wyjątkowego dnia.

W ogóle...

Wiesz co to był za dzień?

Nasza rocznica. Minęły dokładnie trzy lata i dwie godziny od czasu naszego wyznania, a raczej twojego. Pamiętasz jak zaprosiłeś mnie na spacer?

Było gorąco, ale przyjemnie. Zawiązałeś moje oczy prowadząc w nieznane mi miejsce. Gdy dotarliśmy na miejsce powiedziałeś, abym zdjął owy materiał, który przesiąknięty był twoim zapachem, a moim oczom ukazała się piękna polana. Na niej, pod cieniami drzew rozłożony był koc, obok stał kosz piknikowy, a w nim wino, oraz kanapki przez które na twoich palcach znajdowała się masa plastrów.

Wtedy byłeś takim kochanym, niezdarnym gigantem, który starał się o moje serduszko.

Tęsknię za tamtymi czasami. Tak cholernie brakuje mi tych wszystkich beztroskich dni, które spędzaliśmy razem grając w gry na konsoli, zawsze tak uroczo denerwowałeś się ilekroć przegrywałeś, a gdy dawałem ci wygrać cieszyłeś się niczym małe dziecko. Razem gotowaliśmy, a raczej ja gotowałem. Ty siedziałeś na krześle z dala od kuchenki gazowej, przez którą o mało co nie spaliłeś mieszkania próbując zrobić sobie zupkę w proszku.

Hah, nadal pamiętam jak razem śpiewaliśmy, uważałeś mój głos za cudowny, kiedy ty sam byłeś właścicielem barwy, która wręcz roztapiała ludzkie serca i wywoływała ten przyjemny dreszczyk na moim ciele. Siadałeś zawsze w chłodne wieczory na kanapie, brałeś w dłonie swoją gitarę i zaczynając grać kazałeś mi śpiewać.Uwielbiałem tamte noce po których, mimo zimna panującego na dworze, budziłem się w objęciu twoich ciepłych, silnych ramion.

Kochałem to tak samo jak i ciebie, lecz teraz...

Znów siedzę samotnie w jadalnie obserwując nieruchomo dania, które jeszcze przed chwilą parowały, a ich zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Dwie pełne lampki wina, które własnie wypijam sam. Wiem, że tej nocy już nie wrócisz.

"Musiałem zostać dłużej w pracy, wybacz Baekie"

Ciągle ta sama wymówka, kiedyś przynajmniej byłeś w stanie dodać, że mnie kochasz, wtedy wiedziałem, że mówisz prawdę. Jednak z czasem te dwa słowa stały się wymuszone, rutynowe, były dla ciebie ciężarem. Wtedy wiedziałem, że kłamiesz. Już mnie nie kochasz, nie zostajesz dłużej w barze tylko idziesz do swojego "przyjaciela" którego tam poznałeś.

Hah... Skąd mogę to wiedzieć? Jakim cudem dowiedziałem się o tym?

Wiedziałem raz wiadomość której był nadawcą. Poszedłeś pod prysznic zostawiając telefon na łóżku.

"Tęsknie, wpadniesz do mnie po pracy? Przygotuję kolację, mam dobre wino. No i nie zapomnij, że cie kocham!"

Sms od twojego Kyungsoo.

Tego dnia nie wróciłeś do domu, wiedziałem gdzie jesteś, u kogo, a nawet co robisz.

Wolałeś spędzać czas z nim, wolałeś jeść dania przyrządzone przez niego, wolałeś pić wino z nim, wolałeś całować jego usta, wolałeś zasypiać u jego boku, wolałeś wraz z nim spędzać upojne noce.

Zazdroszczę mu.

Budził się w twoich objęciach, słyszał twój poranny, lekko zachrypnięty głos, który wywoływał gęsią skórkę na moim ciele, mówiący jak bardzo go kocha.

Skąd wiem to wszystko tak... dokładnie?

Kiedy w końcu wracasz do domu, nie do mnie, już od dawna przestałeś wracać do mnie, czuć od ciebie jego perfumy. Doskonale pamiętam jak uderzył mnie ich ostry zapach, gdy przypadkiem się minęliśmy. Słodki zapach drogich perfum... Czuć je od ciebie z daleka, a ty masz jeszcze czelność kłaść się obok mnie.Twoje usta są opuchnięte od namiętnych pocałunków, twoje wargi poobgryzane przez obce zęby. Przecież ty nie masz w zwyczaju ich gryźć... Na dodatek tego te malinki, które pokrywają większość twojego ciała.

Twój Kyungsoo ma taki fetysz?

Niestety nie jestem ślepy, Chanyeol.

Na twoje nieszczęście już dawno to wszystko zauważyłem, to co się dzieje.

Nie kochasz mnie.

Nie pragniesz.

Nie potrzebujesz.

Więc po jaką cholerę wciąż tu wracasz?!

Spakuj się w końcu, powiedz mi to wszystko w oczy, powiedz, że twoja miłość do mnie wygasła wraz z nowym rokiem, który też spędziłeś "w pracy". Powiedz mi to wszystko i odejdź zostawiając mnie samego, nie chcę żyć w kłamstwie, więc daj mi w końcu spokój! Przestań dawać mi tę idiotyczną, fałszywą nadzieję, że tamte czasy wrócą, a to wszytko się zmieni, ty się zmienisz i wróci mój kochany, niezdarny gigant, którego wciąż kocham...

Jestem idiotą.

[ Living a lie ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz