Część V Fin

655 110 50
                                    


Cześć miśki! Wiem, wiem. Dość długo zajęło mi dodanie tego jednego działu, za co naprawdę mocno was przepraszam >< ! Szkoła, nauka... To wszystko tak cholernie zabiera czas x.x Jednak w końcu jest! Piąta i ostatnia część Living a Lie! Mam nadzieję, że wam się spodoba! 


Sam nie wiem ile czasu spędziłem w tym jednym miejscu starając się jakoś opanować lecące łzy. Jakoś nigdy... Nie przepadałem za płaczem, wyglądałem w tedy naprawdę okropnie. Moje oczy były zawsze zaczerwienione, czy nawet napuchnięte...

W końcu jednak udało mi się powstrzymać spływające łzy, po raz ostatni przetarłem rękawem zbyt długiego swetra swoje oczy, upewniając się, że nie będę więcej płakać. Muszę jakoś zebrać się w sobie, przecież nie mogę przepłakać tutaj całego dnia jak jakieś małe dziecko. Przecież muszę wrócić do domu! Przygotować pyszną kolację! Umyć się, przebrać... Sprawić, by wszystko wyszło idealnie. W końcu tak wyjść musi...

Uśmiechając się sam do siebie szedłem w kierunku miasta, wyjścia z "naszego" małego lasku no i sam nie wiedząc kiedy moje nogi same zaczęły biec. Niby miałem dużo czasu, ale już nie mogłem się tego wszystkiego doczekać. Channy, mój Channy na pewno przyjdzie do mnie, zaraz po pracy! Musi! Jednak... Nie mogłem być tego do końca pewien. Z każdą sekundą mój bieg stawał się coraz wolniejszy, a ja uświadamiałem sobie kolejne fakty.

Przecież Chanyeol ma swojego Kyungsoo, którego... Ach... Dlaczego miałby więc do mnie wrócić?

Potrząsając głową ponownie zacząłem biec, nie mogę pozwolić sobie na takie myśli, nie teraz! Muszę skupić się na idealnej kolacji dla naszej dwójki, na idealnym wieczorze specjalnie dla nas...

Będąc już w mieszkaniu zabrałem się za sprawdzanie tego, co mamy w lodówce. Jeśli ma być perfekcyjnie muszę przygotować coś dobrego! Kolacja składająca się z trzech dań, dobre wino i piękna muzyka w tle, która obaj tak uwielbiamy.

Ostatni raz spojrzałem na listę z potrzebnymi produktami trzymaną w dłoni, którą zrobiłem na szybko, po czym wszedłem do sklepu z zamiarem zrobienia naprawdę sporych zakupów. Nie ukrywam... Zajęło mi to trochę czasu. Chodzenie po tych wszystkich alejkach, szukanie tego co lubimy oboje, wybranie wszystkiego co najlepsze... Jest naprawdę męczące. Kiedy w końcu wróciłem z pełnymi siatkami zbliżała się godzina szesnasta. Miałem dokładnie pięć, no, ewentualnie sześć godzin na uszykowanie wszystkiego! Dzisiaj Park powinien kończyć wcześniej, przynajmniej z tego co mówił mi kiedyś w środy wracał nieco wcześniej.

Czas leciał niemiłosiernie szybko, nim zdążyłem się zorientować wskazówki zegara wskazywały równo trzynaście minut po dwudziestej, a mi zostało jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. Potrawy gotowały się, stół był już nakryty, a salon dostał nieco klimatu. Zostały jeszcze tylko ostatnie poprawki. Poszedłem się przebrać, ogólnie... Ogarnąć. Moje oczy nie wyglądały jakbym płakał, dlatego też nałożyłem na nie nieco eyelinera, nie mam zamiaru już dzisiaj ryczeć jak jakiś bachor! I tak więc mogłem ze spokojem usiąść przy stole nalewając już nieco wina do obu lampek stojących przy talerzach. Tak, powinno być idealnie! Zrobiłem wszystko tak jak Channy lubił. Nawet kupiłem kwiaty, którymi nie tylko przyozdobiłem stół, ale i sypialnie wraz z korytarzem! Porozrzucane płatki róż tuż przy wejściu prowadziły prosto do mnie, do pysznej kolacji, która niebawem miała zostać nałożona. To będzie perfekcyjny wieczór... W końcu to ważny dzień.

Siedziałem tak wciąż sie uśmiechając. Dłonie położyłem równo na swoich kolanach i czekałem. Wzrokiem przyglądałem się doskonale wyglądającym potrawom, a do mojego nosa docierał ich cudowny zapach. Kwiaty stały dumnie w wazonie po prawej stronie, a świeczki paliły się dając dodatkowy, przyjemny aromat. Patrząc na to cieszyłem się coraz to bardziej. Chanyeol na pewno się ucieszy, w końcu spędzimy milo wieczór tylko we dwoje! Kto by się nie cieszył?

[ Living a lie ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz