Rozdział 3

3 0 0
                                    

Po czterech godzinach jazdy autokar w końcu sie zatrzymał. Luna z ulgą odetchnęła świeżym powietrzem. Przez całą drogę czuła jakby jej żołądek co chwilę robił fikołki.
Znajdowali się w Raju. Sądząc po widokach za oknem sądziła, że pogoda będzie mroźna, ale myliła się.
Zatrzymali się na stacji benzynowej w dolinie między wysokimi górami. Wszędzie wokół leżał śnieg, ale nie był zimny tylko lekko chłodny. Mgła ograniczała widoczność.
- Pójdę poszukać mojego przyjaciela, jechał innym autokarem. - oświadczyła Story i odeszła.
Luna zwróciła uwagę na grupę nastolatków zgromadzonych wokół zamarzniętej kałuży.
W tutejszej szkole nie uczono fizyki, więc Luna nie miała pojęcia jakim cudem woda zamarzła w takiej temperaturze.
Na Ziemi nie było lodowiska, więc nikt tu nie umiał jeździć, ale wszyscy zainteresowani bawili się świetnie.
Luna cały czas powtarzała w głowie rady Nathana i chyba tylko dzięki temu jeszcze się nie przewróciła.

◇◇◇

- Wstydzisz się swoich bazgrołów? - zakpił jakiś chłopak wyrywając Meirowi notatnik z rąk. Dręczyciel nie triumfował długo, bo ktoś przewrócił go na ziemię. Story wyrwała mu notatnik i oddała właścicielowi.
- Jak ktoś jeszcze raz będzie mu dokuczał to będzie miał do czynienia ze mną. - zagroziła. - Chodź. - zachęciła odciągając przyjaciela na bok, ignorując śmiechy.
- Banda idiotów. - skomentowała. - Co z tobą?
- Stresuję, tak samo jak ty. - przypomniał.
Kątem oka dostrzegł zamieszanie na lodzie.

◇◇◇

Szło dobrze dopóki nie podniosła wzroku znad lodu. W tłumie, tuż obok Story zobaczyła jego. Przez nieuwagę przewróciła się i upadła rozbijając taflę. Wszyscy wokół przestraszyli się, że kałuża może być głęboka, ale kiedy Luna wstała, woda sięgała jej do kolan. Nawet ona nie dałaby rady utopić się w takiej kałuży.

◇◇◇

- Czy ona kiedykolwiek nauczy się na siebie uważać? - pomyślał Meir obserwując jak dziewczyna niezdarnie wychodziła z kałuży.
Luna patrzyła prosto na niego. Ruszyła w jego kierunku, ale opiekunowie ogłosili koniec postoju. Miał idealny pretekst do ucieczki.

◇◇◇

- Jesteś cała mokra. - zauważyła Story.
- To był wypadek. - odparła Luna. - To był ten twój przyjaciel? - zapytała, kiedy wsiadały. - Ten chłopak, z którym rozmawiałaś.
- Tak, a co? - zachichotała blondynka.
- Przypomina mojego starego znajomego. Myślałam, że to on.
- Raczej mało prawdopodobne, Meir nie lubi ludzi i nie ma znajomych.

◇◇◇

W końcu dojechali na miejsce. Odludzie znajdowało się za Rajem. Była to całkiem spora przestrzeń otoczona wysokimi górami. Mleczna mgła zakrywała ich czubki i niebo.
Autobusy zatrzymały się przed wejściem. Żaden pojazd nie dałby rady przejechać przez tak wąskie przejście. Bogato zdobiona brama była otwarta.
Pojazdy stanęły tak, że zablokowały jedyną drogę ucieczki.
Opiekunowie zostali w środku, nastolatkowie musieli wyjść.
Story natychmiast pobiegła, żeby znaleźć Meira, Luna podążyła za nią.
- W miarę możliwości trzymamy się razem. - zarządziła Story. - Ty też jak chcesz. - zwróciła się do Luny. - W towarzystwie będziesz się mniej bała.
- Dziękuję. - rzuciła Luna zerkając na Meira, który z twarzą bez wyrazu szedł z boku.
Story wstrzymała oddech kiedy przechodzili pod bramą.
Od razu skierowano ich do ogromnego drewnianego budynku. Opiekunowie wręcz bez pytania brali bagaże i wysypywali ich zawartość na stoły. Bezlitośnie wrzucali niedopuszczone przedmioty do plastikowych pudełek. Zostaną odesłane do rodzin.
Story bez mrugnięcia okiem patrzyła jak anielica wysypywała do pudełka mnóstwo papierowych gwiazdek i nie zużyte jeszcze arkusze papieru.
Kobieta z trudem kryła rozbawienie, ale zabrała cały papier.
- Nie martw się, jak wrócisz do domu to go odzyskasz. - skomentowała anielica. - Jak się nazywasz?
- Story Promise. - odparła obojętnie dziewczyna.
Przez twarz kobiety przemknęło zaskoczenie, ale po chwili uśmiechnęła się z powrotem i kazała jej iść do namiotu numer dwieście dwadzieścia jeden.

VanyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz