Niepamięć. Rozdział 8

3 0 0
                                    


Diana zamrugała.

A potem dalej mrugała i mrugała.

Mrugała tak długo, aż udało jej się odzyskać mowę.

– Co znaczy: „zniknął"? – zapytała, nie zdejmując z dziennikarza skonfundowanego spojrzenia.

Jej przejściowy, intelektualny paraliż zdawał się sprawić, że Jakub się rozluźnił.

Wzruszył ramionami.

– Na razie nie wiadomo nic więcej – oznajmił bez emocji – Przynajmniej mi.

Padera odchyliła się nieco w tył.

– No to skąd wiadomo, że zaginął, a nie wyjechał?

Lange pokręcił głową.

Paderska sądziła, że ten ruch będzie tylko ilustracją szerszej odpowiedzi, ale... sądziła błędnie. Dziennikarz albo nie wiedział, albo poinformować jej nie chciał. Obstawiała to drugie.

– No to jaki związek ze zniknięciem Wagnera ma mój list? – zapytała tonem, który sam w sobie stanowił oznajmienie, że ów związek przyczynowo-skutkowy NIE ZACHODZI.

– To ja chciałem zapytać ciebie, czy ma.

– Nie ma.

– Podobno Henryk Wagner planował spotkać się z tobą w zeszły weekend.

Zapadła cisza.

Paderska i Lange patrzyli na siebie przez chwilę.

Ona wpatrywała się w niego, bo potrzebowała zawiesić gdzieś wzrok, by pomyśleć.

On wytrzymywał jej spojrzenie, najpewniej licząc, że sprowokuje ją tym do jakiejś reakcji.

W końcu Diana rzuciła oskarżycielsko:

– Jesteś z prasy czy z policji?

– Współpracuję z obiema instytucjami.

– Więc marnujesz czas.

– Mam czas.

– Nie mówiłam o twoim czasie. Marnujesz MÓJ czas.

Padera odwróciła się bokiem, przytrzymując zawieszoną na ramieniu torbę.

– Nie szantażowałam go. Nie spotkałam się z nim. Nie mam pojęcia, gdzie jest – skłamała gładko. – I wiesz, co?

– Co?

– Nic mnie to nie obchodzi!

Paderska często kwitowała zapoznawcze rozmowy wyrazami współczucia. Był to dowód jej słusznej samokrytyki.

Tym razem kończąc spotkanie pomyślała, że po prostu jej żal... I że od dziś kolor worków na szkło będzie nazywać „zielenią oczu Jakuba Lange".

NiepamięćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz