Serial

46 5 11
                                    

Życie niemowlaka jest nudniejsze niż się wydaje.

Śpisz, jesz, raz na jakiś czas płaczesz i słuchasz kłótni rodziców.

Spędziłam w tym domu już rok.

Dalej nie wiem jak moi rodzice (już naturalnie ich tak nazywałam) mają na imię. Co jest głupie zważając na to ile czasu z nimi mieszkam.

Z czasem mój tata robi się coraz bardziej mroczny i tajemniczy. Za to mama zła, histeryczna i zazdrosna.

Tego dnia było normalnie.

(Na tyle, na ile może być w obcym wymiarze.)

Dorośli się kłócili, ja spałam a może spałem? Już sama / sam nie wiem.

Nagle ojciec wybuchł (nie dosłownie).

- Skoro jesteś taka mądra Misako to sama wychowuj dziecko. - wrzeszczał.

- Uspokój się, zamieniasz się w czyste zło, to nie ty...Garmadon - kobieta była na skraju załamania.

Dzięki kłótni dowiedziałam się jak mają na imię. A więc Garmadon i Misako, ciekawie...

Mężczyzna spojrzał w moją stronę ale w jego oczach nie było już miłości a gniew i nienawiść.

- Nie cierpię dzieci - nie czekając na odpowiedź żony wyszedł.

I tak właśnie straciłam ojca.

Minęły dwa lata odkąd Garmadon nas pożócił.

Od tego czasu regularnie do naszego domu przychodził stary, brodaty mężczyzna o imieniu Wu.

Był dla mnie dobry i zajmował się mną ( bo matka miała mnie gdzieś).

Ale nigdy nie zastąpi mi ojca.

Wu i Misako się nie kłócili, prawie wogule nie rozmawiali, ponieważ skupiali się na wychowaniu mnie.

Pewnego dnia wujek (Wu) wrócił do domu nieco puźniej.

Gdy wychodził dostawałam z sąsiadką.

- Witaj Lloyd - powiedział spokojnym głosem.

- Mama? - zapytałam - Gde mana?

- Gdzie, Lloyd mówi się gdzie - poprawił a po chwili kontynuował
- Mam złe wieści.

Przechyliłam głowę w bok pokazując tym że go słucham.

- Mama? Gdze mana! - byłam na skraju paniki.

Nie lubiłam jej ale się o nią martwiłam.

- Ci spokojnej - wujek wziął mnie na ręce i utulił do snu.

Sen miałem niespokojny.

Śnił mi się ten starzec.

- Ty! - syknęłam - Oddawaj mi moje życie.

- To jest twoje życie - odpowiedział.

- Nie prawda!

- Niczego nie rozumiesz.

- To mi wytłumacz.

- Ehh - jęknął - Oglądałaś serial "Ninjago"?

- yhy

- Ten serial to było twoje życie.

- A tak naprawdę?

- Mówię serio. Nie byłaś dziewczynką byłaś Lloydem Garmadonem i pewnego dnia zginęłaś śmiercią bohatera. Twój ojciec nie mógł tego znieść i poprosił mnie żebym cie uratował a ja...

-A ty..?

- Wpadłem na ryzykowny pomysł. Zmanipulowałem czasem i przestrzenią tak abyś nie umarła i nie cierpiała. Gdy się urodziłaś wysłałem cie do innego świata, który stworzyłem specjalnie dla ciebie. Wysłałem też kilka osób z naszego wymiaru żeby ci towarzyszyły reszta to były hologramy.

- CZYLI MUWISZ MI ŻE CAŁE MOJE ŻYCIE JEST NIEPRAWDZIWE I MOI PRZYJACIEL TO OSOBY, KTÓRE BEZ POZWOLENIA WZIEŁEŚ DO INNEGO MULTIWERSUM.

- Tak? - powiedział - Ale teraz twój świat się rozpada a ty razem z nim. Wszystkie osoby z twojego świata wysłałem z powrotem do Ninjago.
Potraktuj to jako nową szanse na życie i naprawienie błędów. Nie dziękuj.

- JA MAM CI DZIĘKOWAĆ?! - nie dokończyłam bo poczułam senność.

Znowu.

Zabije go.

/ (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) \

Wiem że ten rozdział jest trochę skomplikowany ale chce żeby pierwsze fragmenty opowieści były takie wprowadzające na razie nie będzie tu za dużo akcji.

Za wszystkie błędy przepraszam.

Zachęcam do zostawienia ⭐ bo to mega motywuje.

Obudziłam się jako Lloyd GarmadonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz