Kapitan Kasjopei był sfrustrowany. Na szczęście posługiwał się kilkoma językami, w tym angielskim, więc niezadowolenie nie wynikało z bariery językowej. Wynikało głównie z konsternacji.
- Możesz powtórzyć?
- Chcę, żebyś przeniósł wszystkie cztery kontenery na pokład, a potem wrzucił je do morza – powiedział Blaise.
Mężczyzna coś przeżuwał. To nie była guma, może tytoń.
- One nie będą się unosić, tylko utoną.
Blaise na szczęście posiadał ogromne pokłady cierpliwości.
- Taki jest, dobry człowieku, ogólny zamysł. Pływające kontenery stanowiłyby ryzyko kolizji.
Pierwszym oficerem była kobieta. Blaise rozpoznał w niej widza, który pomógł jemu i Draconowi podczas ich walki w Jamie. Pomoc Kasjopei podczas tamtej walki nie pozostała niestety niezauważona przez Renaulda, który w tym tygodniu zmniejszył racje żywnościowe statku. Mimo to ona i Kapitan nie żywili urazy do Blaise'a.
- W skrzyniach nic nie ma - powiedziała do Blaise'a. Była o wiele sprytniejsza od Kapitana – Chcesz, żebyśmy wrzucili do morza puste pudła.
- Zgadza się - odparł Blaise z pogodnym, neutralnym wyrazem twarzy - Dużo ważą, zajmują miejsce oraz paliwo, które w przeciwnym razie można by wykorzystać bardziej efektywnie. Nie będzie nam ich brakować. Amarov chce odciążyć flotę i zaoszczędzić paliwo, gdy wyruszymy w dalszą drogę.
- Kiedy mamy to zrobić? - warknął Kapitan.
- Jak najszybciej.
Mężczyzna potarł brodę.
- Dobrze. Możemy zrobić to po południu.
Blaise podziękował mu za współpracę.
Pierwszy oficer odprowadził Blaise'a do jego statku transportowego. Była wyraźnie przyzwyczajona do wydawania rozkazów na Kasjopei, pomimo swojego młodego wieku.
- To, co zrobili tobie i twojemu synowi... To było okrutne.
- Tak – zgodził się Blaise - Dopóki Amarov będzie rządził, będzie tylko gorzej.
- A więc znaleźliśmy kogoś innego, kto mógłby dowodzić? – zapytała.
Blaise zatrzymał się, schodząc po sztywnej, metalowej drabinie do czekającej łodzi. Miał jeszcze osiem statków do odwiedzenia, zanim wykona swoje zadanie na ten dzień - Byłbym ostrożny, powtarzając to innym.
Wpatrywała się w niego przez chwilę, rozbawiona.
- Da. Niech się pan trzyma, panie Zabini. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował pomocy od 'Pei, zapytaj o Marinę. Tak mam na imię.
Kusiło go, aby powiedzieć więcej na temat akcji wywrotowej, ale byłoby to zbyt ryzykowne. Jak powiedział Draco, wiedza może być bardzo niebezpieczna w niewłaściwych rękach - nawet, jeśli to były ręce Blaise'a. Po spontanicznym spotkaniu w laboratoriach dwa dni temu, plan był już gotowy i nawet Blaise z Anatolijem nie znali wszystkich szczegółów.
Wiedzieli tylko, że pojemniki muszą zostać dyskretnie zutylizowane, zanim zwrócą uwagę Amarova. W ciągu ostatnich kilku tygodni wizyty Blaise'a na statkach stały się znajomym i zwyczajnym widokiem. Liczyli, że powolne oswajanie z tym widokiem zmniejszy ryzyko, że kapitanowie statków nabiorą podejrzeń i skontaktują się z Amarovem w sprawie rzekomego rozkazu zrzucenia pustych kontenerów ładunkowych. Do tej pory żaden z nich nigdzie nie zadzwonił, prawdopodobnie dlatego, że nie chcieli drażnić i tak już wzburzonego Amarova.
CZYTASZ
[T] Love in a time of a Zombie Apocalypse | Dramione
FanficZegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że najgorsze już za nimi. Ale nikt nie mógł przewidzieć niewyobrażalnego horroru, który opanował cały świat. Wbrew swojej woli, Hermiona musia...