ROZDZIAŁ 1. Złamane Zasady

468 55 3
                                    

#hymmyv_watt 

Hasztag książki na Twitterze <3

Piątek trzynastego nigdy nie miał być jednym z najlepszych dni. Modlitwy sióstr zakonnych chyba jeszcze nigdy nie były tak monotonne jak te dzisiejsze. Skinąłem niemrawo głową, gdy jedna z nich dopatrzyła się mojego niezadowolenia. Byłem okropnie głodny, a te stare kobiety zawsze przed śniadaniem urządzały sobie półgodzinne plotki do Pana Boga. I z całym szacunkiem do tego tam na górze, ale skoro jeszcze mamy co, to wolałbym zjeść.

— Nie jesteś głodna? — szepnąłem do Elysy, gdy ta bez zająkania wymawiała słowa jednej z modlitw.

— Caden — upomniała mnie, robiąc złowrogą minę. — Jeśli dalej będziesz tak gadać, one nigdy nie przestaną.

Zamilkłem, czując jeszcze większy ścisk w żołądku. Zaciskałem mocno usta, odwracając wzrok od jajecznicy, która wręcz zachęcała mnie do siebie z każdym spojrzeniem. Zwróciłem się więc w stronę Elysy. Pięknej blondynki o ciemnych jak noc oczach, które prawdę mówiąc zupełnie do niej nie pasowały. Dziewczyna była nieśmiałą i skromną nastolatką, która potrafiła znacząco rozkochać w sobie człowieka. Jesteśmy w tym miejscu razem już sześć lat i jeszcze nigdy nie zdobyłem się na odwagę, by wyznać jej, że mi się podoba. Sam nie wiedziałem na co tak naprawdę czekałem, ale nie chciałem robić tego w tym miejscu. Dom dziecka nie wydawał się być odpowiedni, a przez jej wrażliwą duszę czułem w obowiązku, by zachować się jak prawdziwy romantyk. Jak chłopak ze słodkich książek, o których zawsze opowiadała.

— Nie jesz? — jej uroczy głos wyrwał mnie z przemyśleń.

— Zapatrzyłem się — rzuciłem, chwytając za widelec. Łapczywie zacząłem zajadać posiłek, gdy dziewczyna cicho parsknęła pod nosem.

— Na nią się zapatrzyłeś?

Odrzuciłem metalowe sztućce na talerz rozglądając się po pomieszczeniu. Od samego patrzenia kręciło mi się w głowie. Siostry zakonne kochały się w czerni i bieli, toteż prawie każde pomieszczenie miało na ścianach wzór szachownicy w tych odcieniach. Wtedy zobaczyłem osobę o którą musiała zdenerwować się Elysa. Posłałem jej smutny uśmiech, co okazało się być błędem, bo dziewczyna od razu podniosła się z miejsca. Gdy odprowadzałem ją wzrokiem, ciemne oczy blondynki pojawiły się tuż przed moją twarzą.

— Nie rozumiem dlaczego ty jesteś dla niej taki miły, Caden.

— Elysa, nie rozumiem twojego zdenerwowania — powiedziałem, wzruszając ramionami. — Przecież ja nawet z nią nigdy nie rozmawiałem, więc jakim cudem jestem dla niej miły?

— Zawsze na nią patrzysz... — zacięła się. — A ona z pewnością zabiła swoich rodziców, na pewno dlatego tutaj jest. Zawsze bawi się tym samym scyzorykiem, zauważyłeś? Zawsze robi to na stołówce tak, żeby wszyscy widzieli.

— Nie patrzę na nią, Elysa to po pierwsze — nadmieniam, przeżuwając resztki jedzenia. — Po drugie, dlaczego rzucasz na nią tak bezpodstawne oskarżenia. Czy ona ci coś zrobiła? Jeśli tak, powinnaś mi powiedzieć.

— Nie, po prostu...

— Po prostu, co?

— Oh, no dobra — wyjąkała. — Ona jest inna, niż wszystkie dziewczyny. Ma złociste, rude włosy i zielone oczy, które potęgują to jaka jest piękna. Ubiera się inaczej. Tej jej strój z czarnymi bojówkami i obcisłą, skórzaną kurtką wygląda po prostu seksownie. A to, że do nikogo się nie odzywa sprawia, że inni stają nią jeszcze bardziej zaciekawieni. No i to imię, Veda. Wiesz, co ono oznacza?

How You make Me Your VillianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz