Jak tak może być...
Jak tak można żyć...
W samotności smutki wylewać...
Nie słyszeć już pocieszenia...
Żalić się co dnia...
A o 3 w nocy głośno łkać...
Gdy inni śmieją się...
Ty maskę znów tu zakładasz...
Gdy inni w szczęściu radują się...
Ty na kolejne kłamstwo czekasz...
Kłamstwo Cię pocieszy...
Ale kłamstwem tylko będzie...
Już żyć tak nie możesz...
Choć obce głosy znów słyszysz...
Pocieszają Cię co dnia...
A Ty czujesz tej szarości smak...
Smak smutku i goryczy...
Koloru czarnego...
Jak ten świat...
Świat czarnobiały staje się...
Ty uciec z niego chcesz...
Ale nie potrafisz biec...
Nogi wciąż plączą Ci się...
Lecz nie chcą się odwiązać...
Życie kłody rzuca...
I to prosto w twarz...
Gdy łzy się poleją...
Ty znów będziesz łkać...
A gdy maska sama spadnie...
Już nie będziesz się śmiać...