Bachor

128 4 0
                                    

Perspektywa Dylana

Ja i bliźniaki graliśmy sobie w gierkę na konsoli i tu nagle wchodzi Vincent z Willem.

- Siema! - powiedział Shane to tych starych.

- Chcecie z nami pograć? - zaczął drwić z nich Tony - Tylko ostrzegam, nie mamy instrukcji.

- Ej, no co jest? - powiedziałem z lekkim rechotem na twarzy. Było nam dzisiaj z bliźniakami do śmiechu. W przeciwieństwie do Willa i Vinca. Mieli poważne miny. No, u Vincenta to standard, no, ale Will lubił czasami usiąść z nami na kanapie i zesrać się ze śmiechu z durnych rzeczy.

- Nasz ojciec ma córkę. - powiedział jak zwykle lodowato Vincent. Ja jednak wtedy nie zwracałem na to uwagi. Ale że co?!

- Co kurwa? - krzyknąłem na całą tą jebaną chałupę.

- Wy jesteście jacyś popierdzieleni?  - krzyknął Tony. Nawet Vince nie zwrócił nam uwagę za słownictwo, bo wiedział, że jesteśmy w szoku.

Popatrzyłem na Shana, bo on jeszcze nic nie powiedział. Widziałem po nim, że ma mętlik w głowie. Był cały zdziwiony, ale nic nie powiedział. W tej chwili z naszej gry wyszedł dźwięk: game over, a dźwięk mieliśmy ustawiony na głośno. Więc no, to było trochę nie komfortowe. Jednym ruchem ręki wyłączyłem telewizor. Najstarsi, ignorowali to całe zamieszanie na tym rodzinnym zebraniu.

- Nasza siostra ma na imię Hallie i ma prawie 12 lat. Właśnie się dowiedziałem, że zabiją jej mamę i babcię. Zamieszka z nami. Ojciec tak mi powiedział.

- Jak to ojciec powiedział?- spytał Shane. W końcu się odezwał i wyrwał z przemyśleń.


- A co ja to jakaś niańka jestem, że będę się pewnie musiał nią opiekować? - wykrzyczałem na nich wszystkich.

- Niańką, to ty dopiero zostaniesz dla tamtego bachora. - wtrącił Tony. Ja jednak mam nadzieję, że nie będę dla niej niańką. A TERAZ PORADNIK: CO ZROBIĆ JAK MASZ PIERDOLNIĘTEGO MŁODSZEGO BRATA? POKAŻ MY SWÓJ NAJŁADNIEJSZY PALEC, CHYBA WIEMY, KTÓRY BO ŚRODKOWY.

- To właśnie powiedziałem dzbanie walony.

- Po pierwsze, ta dziewczynka nie jest bachorem. A po drugie jeszcze raz pokażesz ten swój palec, to ci go utnę, a uwierz mi, że mogę i poza tym nikt nie powiedział że się będziesz ją opiekować, ale tak będziesz. - powiedział Will.

Vincent chyba zostawił to już bez komentarza. Po jakimś czasie starzy wyszli.

Perspektywa Hallie

- Mamo, ja już tak nie wytrzymuję, on nas we trójkę w końcu pozabija! - krzyknęłam poddenerwowana, gdy usłyszałam kolejny raz wibrujący telefon mamy, gdzie na wyświetlaczu znowu widniał napis Harry. A o kim mówiłam? O moim "ojcu"!

- Ale o kim ty znowu mówisz, słoneczko? - powiedziała mama.

- Mamo, no nie żartuj sobie! Ty wiesz o kim mówię! - krzyknęłam jeszcze głośniej. W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. To nie było takie normalne pukanie. To było WALENIE w drzwi. O wilku mowa. Mama otworzyła drzwi, pomimo krzyknie babci: nie otwieraj! A to, co zobaczyłam, było najgorszym widokiem mojego życia:

W drzwiach stał Harry (oczywiście nie trzeźwy) z pistoletem w ręku i krzyczał:

- Brzydka Gabi, powiedz swojej córze prawdę! - krzyczał i wymachiwał pistoletem, celując raz we mnie, raz w babcię a raz w mamę. I tak w kółko. Jakby to była zabawa.

- Mamo, jaką prawdę?!

- On nie jest twoim ojcem - mówiła jak najszybciej, bo wiedziała, że Harry zawsze może strzelić - to był mój stary kumpel, poprosiłam go aby udawał twojego ojca, abyś nie myślała, że tamten cię nie chce znać. Twój prawdziwy ojciec nie żyje jest to Camden Monet.

Harry krzyknął (jakby w zabawie, no co mu się dziwić, dla niego całe życie to zabawa):

- Prawda już powiedziana, to zastrzelić je trzy można!

Ja ze łzami w oczach patrzyłam jak strzela najpierw mamę i strzela i później w babcię. Ja wpadłam w szał. Rzuciłam się na niego, zaczęłam go gryźć, bić i Bóg wie co jeszcze, on już miał strzelać, aż ktoś z tyłu strzelił mu w nogę. Upadł, i zaczął jakoś uciekać; ni to było czołganie, chodzenie, sama nie wiem. Wiem, że uciekł. Ja byłam cała w zadrapaniach i w łzach, zdziwiłam się, że nie zrobiło się jeszcze morze tych łez.

W końcu zobaczyłam sprawców zabicia nogi Harrego, byli to dwoje mężczyźni w garniturach. Jeden starszy, jeden młodszy.
Ja nawet nim nie podziękowałam, bo robiłam morze łez.


Rodzina Monet ~ Historia zaplątana w supełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz