Shadowpeach one-shot

69 5 2
                                    

Powietrze przeciął dźwięk uderzających się o siebie kosturów. Dwa małpie demony walczyły ze sobą od dobrych kilku godzin wśród tłumu innych wojowników. Mimo iż powoli opadali z sił żaden z nich nie chciał się poddać. Po kolejnych kilku ciosach Macaque upadł na ziemię z krwawiącą na brzuchu raną. Jego kostur zniknął zostawiając po sobie urywek cienia, który wyparował równie szybko. Wukong w tym czasie stanął nad brunetem z psychicznym uśmiechem na twarzy.

—Wukong?— spytał przerażony sześciouchy patrząc jak jego dawny przyjaciel unosi swój kostur w powietrze. —Wukong proszę cię! Opamiętaj się! To ja, Macaque, twój najlepszy przyjaciel! Nie pamiętasz?— krzyknął wręcz licząc, że w ten sposób wzbudzi litość wyższego.

—Przyjaciel?— prychnął jakby urażony stawiając kij ze stukotem tuż obok swojej ofiary. Następnie nachylił się nad złotookim z kpiną w oczach. —Nie przyjaźnimy się już, nie pamiętasz? Nasza kłótnia gdy siedziałem w górze coś ci mówi?— spytał przekrzywiając głowę w bok.

—Wiem, zjebałem w tamtym momencie, ale nawet nie wiesz jak żałuję tego co powiedziałem. Błagam nie rób tego! Oszczędź mnie! Przepraszam za wszystko!— krzyczał raz po raz próbując jakoś się zasłonić. Widząc jak rudzielec ponownie unosi swoją broń spanikował jeszcze bardziej. —Wukong błagam! Zlituj się! Co z naszą obie...— urwał widząc jak złoty metal z przerażającą szybkością zbliża się do jego twarzy.

—Zamknij się! Twoje słowa nic nie zmienią! Nie cofną czasu! A obietnica?! Chuj w obietnice! Po prostu się zamknij i zniknij raz na zawsze!— wrzasnął wbijając kij w prawe oko ofiary. Bolesny lament rozniósł się po okolicy, a krew trysnęła na wszystkie strony.

—Co tylko zechcesz... Wukong...— to były ostatnie słowa czarnowłosego demona. Chwilę po nich wydał ostatnie tchnienie.

Czerwono-złota broń upadła pod nogi Małpiego Króla z cichym brzdękiem. Sun Wukong patrzył jak jego dawny przyjaciel umiera z jego winy. Kiedy dotarło do niego jak wielki błąd popełnił upadł na kolana i wtulił w siebie zimne ciało byłego znajomego. Zaniósł się głośnym płaczem błagając bóstwa o cofnięcie czasu.

—Kurwa! Nie, nie, nie! Macaque proszę powiedz, że to nieprawda i zaraz się obudzisz... Błagam obudź się!— wrzeszczał zalewając się coraz to nowymi łzami.

Wyrzuty sumienia zalały jego umysł, szloch wstrząsał ciałem co chwila, a panika odbierała zdrowy rozsądek.

—Tak bardzo cię przepraszam... Wiem, że nigdy ci tego nie powiedziałem i teraz jest za późno, ale... Kocham cię... Kochałem wcześniej i kocham teraz... I nawet nie wiesz jak żałuję, że nie wyznałem ci tego zanim popełniłem swój najgorszy błąd...— wyszlochał chowając twarz w zagłębieniu szyi dawnego obiektu uczuć. Przytulał martwe ciało płacząc jeszcze przez kolejne kilka godzin.

                                                                                              ***

Rudzielec siedział na drzewie patrząc w rozgwieżdżone niebo. Jego umysł cały czas odtwarzał scenę jego walki z Macaque'iem. Mimo iż od śmierci jego dawnej miłości minęło 10 lat to i tak na samo wspomnienie łzy wypełniały jego złote oczy.

—Hej Mac...— zaczął jak miał w zwyczaju kiedy potrzebował się oczyścić. —Wiem, że możesz mnie nie słyszeć, albo nawet jeśli słyszysz to masz mnie w dupie, ale chciałem cię po raz kolejny przeprosić. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku tam po drugiej stronie. Tutaj u mnie nic nowego. Dalej nie potrafię znaleźć sobie zajęcia. Lenię się i obserwuję wszystko ze swojej góry.— przerwał chcąc wziąć głębszy oddech na uspokojenie. Popatrzył na księżyc uśmiechając się delikatnie. —Wyglądasz pięknie jak zawsze. Naprawdę żałuję, że nie wyznałem ci co czuję kiedy byłeś jeszcze obok mnie. Kiedy byliśmy nieodłącznymi kompanami w walkach i biesiadach. Zastanawiam się... Czy czułeś to samo? A jeśli nie to... Jak byś zareagował? Czy gdybym nie popełnił tego błędu i został z tobą do końca to byłbyś przy mnie mimo moich uczuć?— zadawał coraz to kolejne pytania siadając wygodniej. —Chciałbym cofnąć czas i naprawić to co zniszczyłem. Chociaż jakby nie patrzeć to gdybyś mnie nie poznał byłbyś szczęśliwy i... nadal byś żył...— urwał przełykając gulę, która mu urosła w gardle i wycierając spływające łzy. —Kocham cię Mac... Kochałem, kocham i zawsze będę kochał.

Shadowpeach One-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz