Rozdział Dwunasty

82 74 2
                                    

Twitter: _millvs_

TikTok: _millvs_

Instagram: autorka.malgosia

01.04.2022

Gabriel

Sam nie wiem co tak szczerze się stało. Dostałem po prostu telefon od matki Lily, że leży w szpitalu i jest z nią bardzo źle. Nie byłem nawet w stanie prowadzić, dlatego poprosiłem moją mamę, aby mnie zawiozła jak najszybciej do szpitala. Miałem nadzieję, że to nic takiego, że tylko źle się poczuła i zaraz wrócimy sobie do domu i będziemy oglądali ten pieprzony krzyk, nawet przeboleje to, że leci na tego całego Billego Loomisa, ale chcę, żeby wróciła ze mną, nie chce jej jeszcze tracić, jest za wcześnie. Za wcześnie na pożegnanie mojej słodkiej dziewczynki, która przez ostatni rok zmieniła moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Wywróciła cały świat do góry nogami, ale pozwoliłem jej na to wszystko. Dzięki niej pozwoliłem sobie pierwszy raz od dawna na uczucia, na szczerość, na wszystkie emocje, które skrywałem przez ostatnie kilka lat w sobie. Dlatego nie chciałem jej jeszcze stracić, nie teraz. Nie dam sobie bez niej rady, była jedynym powodem, przez który po śmierci mojej siostry stawałem z łóżka, uśmiechałem się, wychodziłem z domu, wróciłem do treningów, zacząłem znowu spotkać się ze swoimi przyjaciółmi. Nie mogłem stracić mojego małego powodu do życia. Chciałbym ją przytulić, ochronić przed całym złem na świecie, chciałem po prostu trzymać ją w swoim ramionach do końca życia i jeszcze dzień dłużej, nie miałbym nawet zamiaru jej puścić. Nawet nie wiedziałem, kiedy po moich bladych policzkach spłynęły pierwsze łzy. Poczułem dłoń mojej rodzicielki na swojej dłoni, chyba chciała mi dać otuchy albo pokazać, że mam w niej wsparcie i za to chciałem jej dziękować, jednak nie potrafiłem nic z siebie wydusić, bo ból, który rozchodził się po moim ciele, był zbyt wielki. Nie wiedziałem, że taka wiadomość, właśnie tak na mnie wpłynie i będę miał dość życia, że będę chciał umrzeć razem z nią, tylko po to, aby być u jej boku do końca.

— Jesteś gotowy, żeby do niej iść? — zapytała moja mama, spoglądając na mnie troskliwym wzrokiem.

— Tak. Chcę być jak najdłużej teraz przy niej, chce spędzić z nią jej ostatnie chwile. — powiedziałem, wysiadając z auta.

Kiedy moja rodzicielka do mnie dołączyła, weszliśmy do szpitala. Mogłem od razu biegać po szpitalu i jej szukać, ale wolałem poczekać, aż dowiemy się gdzie leży moja Lily i dopiero potem do niej pobiec. Chciałem spędzić z nią każdą jej ostatnią chwilę. Każdy wiedział, że dzisiaj będziemy musieli ją pożegnać, ale ja zostanę do końca, będę trzymał jej dłoń, aż do momentu, kiedy jej klatka piersiowa ostatni raz się opuści i już więcej nie podniesie.

Sama myśl o tym sprawiała, że chciało mi się płakać, ale będąc z nią, musiałem być silny, nie pokazywać jej, że to wszystko mnie boli, nie chciałem, żeby obwiniała się o moje cierpienie. Byłem na to przygotowany, a przynajmniej tak mi się wydawało przez cały czas. Wiedziałem, że wiążąc się z Lily, nadejdzie czas, gdzie będę musiał się z nią pożegnać.

— Idziesz Gabriel? Lily leży na drugim piętrze, w ostatniej sali na korytarzu po prawej stronie. — kiedy tylko usłyszałem jej słowa, pobiegłam na tamtą salę. Nie wiem nawet ile razy wbiegłem w ludzi, to nie miało dla mnie znaczenia, teraz najważniejsza była dla mnie moja ukochana niebieskowłosa dziewczyna. Jednak po drodze zatrzymał mnie lekarza i zaprosił do swojego gabinetu, kiedy usiadłem na krześle, a mężczyzna na swoim miejscu, miałam już coraz większe obawy.

— Pańska narzeczona jest już w stanie agonii, to ostatnie jej godziny, kiedy jest jeszcze na tym świecie. — powiedział, a ja poczułem, jak moje nogi robią się z waty, serce bije coraz szybciej, a powieki znowu pieką, jednak postanowiłem mu nie przerywać. — Mamy już podstawy, aby tak twierdzić. — zrobił krótką przerwę. — głośny oddech, nazywany rzężeniem przedśmiertnym – jest to typowy dla procesu umierania objaw fizjologiczny i dotyczy dziewięćdziesięciu procent umierających. Oddech ten jest spowodowany osłabieniem siły mięśniowej mięśni gardła, krtani i tchawicy oraz zaleganiem wydzieliny. Oddech ten jest często dużym zmartwieniem dla rodziny i bliskich, którzy obawiają się czy umierający nie cierpi. Choremu z charczącym oddechem można pomóc przez odpowiednie ułożenie pozycja wysoka lub półwysoka, co zostało u pańskiej narzeczonej zastosowane, zachowanie właściwej temperatury czyli około dziewięciu stopni i wilgotności powietrza od pięćdziesięciu pięciu do sześćdziesięciu procent wilgotności oraz odsysanie wydzieliny z gardła chorego za pomocą elektrycznego ssaka rozwiązanie dyskusyjne, zauważyliśmy też wyostrzenie rysów twarzy, woskowa cera, brunatne zabarwienie skóry; zaburzenia w oddawaniu moczu pojawił się nasilony ból nowotworowy – związany z odleżynami, ból kostny sinica dystalnych, najbardziej oddalonych od serca, części ciała wargi, palce, płatki uszu, niepokój i pobudzenie psychofizyczne omamy, urojenia, objawy wytwórcze i odbieranie bodźców nieistniejących, duszność i panika oddechowa, subiektywne uczucie trudności w oddychaniu, które zmusza pacjenta do zwiększenia wentylacji lub ograniczenia aktywności, lęk przed uduszeniem, suchość w jamie ustnej – jest dużym stresem dla bliskich. Pomocne w suchości może okazać się podawanie niewielkich ilości płynów, zwilżanie i nawilżanie na przykład wazeliną warg oraz ewentualne podanie kostek lodu do ssania, postępujące odwodnienie organizmu, podsypianie, utraty przytomności, brak kontaktu, utrudniona komunikacja z chorym. — mówił to wszystko, a ja sam ledwo co rozumiałem. Jedyne co mój mózg zakomunikował to, to, że moja Lily odchodzi. — Śmierć jest tematem tabu i boimy się o niej mówić. Musimy jednak spróbować zmierzyć się z tym, co nas spotkało i przełamać strach Umierającemu prawdopodobnie żadne słowa nie dadzą pocieszenia, ale zrozumienie i wsparcie sprawią, że będzie jej lżej, gdy odczuje silną obecność tego, kto pomoże mu „przejść na drugą stronę" Przeżycie ostatnie kilka godzin w poczuciu bliskości jest bardzo ważne. Chory odejdzie ze świadomością, że był kochany. Rodzina i bliscy pozostaną z dobrymi wspomnieniami i przekonaniem, że zrobili wszystko, co było w ich mocy. — nadal kontynuował wywód, jednak ja już go nie słuchałem. — Decyzja o uśmierzaniu bólu przed śmiercią jest indywidualną sprawą, ale warto omówić te kwestie z pańską narzeczoną i poznać jej wolę. Oraz Nie warto zostawiać trudnych i ważnych rozmów „na potem". Z czasem kontakt z chorym pacjentem może być coraz bardziej utrudniony. Podejrzewamy, że za trzy godziny, Pani Jones będzie tylko leżała i już nie reagowała na otaczający jej świat. — skończył, patrząc na mnie smutnym wzrokiem, a ja po prostu wyszedłem z jego gabinetu.

ROMANZO BLUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz