(Coffee for closers)

46 9 1
                                    

Scena pierwsza

"I want everything
To change and stay the same
Time doesn't care about anyone or anything"

Tym razem powiedziała, musiała powiedzieć. Spotkała się z przyjaciółkami i opowiedziała im wszystko, co się między nimi działo. Nie mogły uwierzyć.

– On jest nienormalny, Des. Ma jakieś zaburzenia osobowości.

– Jak mogłaś tyle czasu z nim być?

Jak mogła? Jedyne pytanie, jakie sobie zadawała ostatnio, to jak mogła go zostawić. Czuła ten niewyjaśniony ból w środku, pochłaniający, jak nigdy wcześniej, bo nie czuła wcześniej za wiele. A on coś w niej odblokował. Coś w niej złamał, dostał się do środka i zostawił bałagan, którego nie potrafiła posprzątać.

– Nie wiem, cały czas obiecywał, że się zmieni.

– Des, kazał ci usunąć tatuaże, bo mu się z nimi nie podobasz. Chciał, żebyś przechodziła przez tak straszny ból dla jego widzimisię. Nie mówiąc o tym, że przez nie stwierdził, że wasza relacja nie ma przyszłości.

– Wiem.

– Chore. A naprawdę wydawał się normalny.

– Boję się. Że już nigdy nie poczuję do nikogo czegoś takiego – wyznała.

– Oczywiście, że poczujesz. Możliwość kochania jest w tobie, nie w nim. To twoja zasługa, że zdołałaś pokochać kogoś takiego jak on. Jesteś młoda. Masz całe życie przed sobą i jeszcze wielu dupków, których możesz obdarzyć miłością – roześmiała się Sarah, klepiąc ją po plecach.

Pokiwała głową. Wiedziała, że to prawda, ale wiedziała też o dziurze w jej wnętrzu, jaką zostawił. Nie tylko on. Tracąc jego, traciła właściwie całe swoje życie. Kiedy gdzieś wychodziła, wychodziła z nim. Kiedy się z kimś spotykała, spotykała się z nim i jego przyjaciółmi. Jego przyjaciele stali się jej ulubionym i jedynym towarzystwem, z którym spędzała cały swój czas. Teraz miała wrażenie, że straciła wszystko. Życie towarzyskie, znajomych i bratnią duszę.

***

Nie rozmawiali dwa tygodnie, aż Mark się do niej odezwał. Poprosił o spotkanie. Zgodziła się.

– Słuchaj, Des, on jest w bardzo złym stanie. Cały czas pije, nie śpi po nocach. Chciałby z tobą tylko porozmawiać.

– Nie chcę z nim rozmawiać. Zapewne wiesz, dlaczego zerwaliśmy.

– Wiem, słyszałem. Odwaliło mu po prostu. Czasem ma takie momenty, że próbuje się dopasować do norm, które ustalił jego ojciec. A potem znów odzyskuje jasność umysłu. Jestem pewny, że dałby radę to zmienić. Szczególnie dla ciebie.

– Mark, ale to już za daleko zaszło. Nie można tego usprawiedliwiać jego ojcem. Jest odpowiedzialny za swoje słowa. A ostatnie słowa jakie mi powiedział, bolały w cholerę – powiedziała z goryczą.

– Rozumiem. Jakbyś jednak zmieniła zdanie... to wiesz gdzie go znaleźć.

– Wiem – szepnęła. – Ale nie zmienię.

Zmieniła. Nie mogła znieść myśli, że siedzi teraz sam, załamany i pijany. Nie chciała jego cierpienia. Wiedziała, że nie mogą do siebie wrócić, ale chciała mu pomóc, jakkolwiek. Chciała złapać jego rękę i go przytulić, powiedzieć, żeby się nie przejmował, że nic się nie stało. Może nie powinna była go zostawiać.

Poprosiła o spotkanie, zgodził się. Od początku wiedziała, że to zrobi, gdzieś w podświadomości. Odwlekała to tylko dlatego, żeby dać mu nauczkę. Obawiała się jednak, że ta nauczka bolała ją bardziej, niż jego. Pojechała w ich miejsce, to co zawsze, nad jeziorem. Zaparkowała i wysiadła z auta. Stresowała się. Każdy krok wydawał się trudny do pokonania. Wewnętrzna walka, czy powinna iść dalej, czy cofnąć się i zostawić to wszystko jak najdalej za sobą. Bała się spotkania. Bała się otwierania tej wciąż krwawiącej rany i otrzymania nowej. Ale wciąż kręciła się na karuzeli, tylko teraz to było uciążliwe i nieprzyjemne, bolały ją ręce od trzymania się na krawędzi, a żołądek skręcał się od prędkości.

Folie à DeuxWhere stories live. Discover now