Wilson (Expensive Mistakes)

73 13 0
                                    

Scena pierwsza

"There's nothing more cruel than to be loved by everybody but you"

Obudziła się z nieco bolącą głową i pulsującymi skroniami, ale coś buzowało w jej wnętrzu. Była zaintrygowana, podekscytowana, szczęśliwa. Ale tylko przez chwilkę. Przypomniała sobie, jaki obrót przybrała cała sytuacja na resztę wieczoru.

Wpadli jeszcze na siebie. Kilka razy. Wymieniali się uśmiechami i starali się unikać swojej obecności, ale zawsze jakoś kończyli w tym samym miejscu. Na przykład w kolejce do łazienki. Stali w ciemnym, lekko oświetlonym na niebiesko korytarzu. Było cicho, z dala od wszystkich ludzi.

– Chyba tutaj nas nikt nie usłyszy, że rozmawiamy, co? – szepnął, jakby byli jakimiś uciekinierami i obawiali się podsłuchu.

– Chyba nie – zaśmiała się cicho. – Skąd znasz Jacoba, tak właściwie?

– Mamy wspólnego najlepszego przyjaciela.

Mark. Przyjaciel Jacoba, który jej okrutnie nie znosił, a ona nie znosiła jego.

– Och, świetnie – mruknęła, na co Alex cicho się zaśmiał.

– Co jest? Nie przepadacie za sobą?

– Nie. Arcywrogowie na wieki.

Opowiedziała mu całą historię, jak nie cierpieli się z Markiem już w podstawówce, a potem wyrzuciła go ze swoich urodzin, na które przyszedł (nieproszony) do swojej dziewczyny. I kilka innych sytuacji, które sprawiły, że nie mogli na siebie patrzeć bez błysku nienawiści w oku.

Z perspektywy czasu, to było zabawne. Mark był jedyną osobą z całego tego towarzystwa, z którą nadal miała kontakt.

Rozmawiali tak w tym ciemnym korytarzu dobre pół godziny o szkole, przyjaźni, złamanych sercach i doszli do wniosku, że koniecznie muszą wracać.

– A kogo my tu mamy.

Ten sam znajomy, który obiecał Alexowi, że się z nim "policzy". Lustrował ich spojrzeniem, choć stali po dwóch stronach korytarza, opierając się o ścianę.

– Właśnie wracaliśmy.

– Ta? Po tym jak spędziliście razem gorący czas w łazience?

– Coś sugerujesz? – spytała ze zdenerwowaniem, zakładając ręce na piersiach. – Rozmawialiśmy. To chyba nie zbrodnia. Ani zdrada.

Wyminęła go i wyszła. Zrobiła sobie drinka, może dwa. Siedziała, rozmawiała i piła, aż usłyszała krzyki i hałasy na dworze. Od tamtej pory wszystko było jakąś rozmazaną breją. Ostatecznie nie doszło do bójki, powstrzymali się. Ale było blisko. Dużo gróźb i szarpania. A potem Alex gdzieś zniknął.

Przetarła oczy, siadając na łóżku. Było jej przykro. Wiedziała, że już nigdy się nie spotkają, a nawet się z nim nie pożegnała. Otworzyła laptopa i już chciała wpisać tytuł piosenki, którą wczoraj jej pokazał, ale... nie pamiętała. Wiedziała, że był długi i skomplikowany. Ukryła twarz w dłoniach.

Cały dzień nad tym główkowała. Nie mogła sobie przypomnieć. Chciała zdusić w środku myśli mówiące jej "znajdź go i napisz do niego". Zdusiła. Nie szukała, nie znalazła i nie napisała.

Jakże niezmiernie szczęśliwa była, że to on napisał, tego dnia, wieczorem.

Alex: Hej, chciałem zapytać, jak nazywał się ten zespół, który mi polecałaś? Podobny do FOB? Niestety zapomniałem...

Uśmiechnęła się tak bardzo, że rozbolały ją policzki. Teraz sobie przypomniała, że poleciła mu zespół do przesłuchania.

Ja: Set It Off. A ty mógłbyś przypomnieć mi piosenkę, którą wczoraj słuchaliśmy?

Folie à DeuxWhere stories live. Discover now