Prolog

17 6 15
                                    

Spokój jesiennego wieczoru na plaży w Nahant został przerwany przez radosne piski dwóch sześciolatków, biegnących w kierunku morskiego brzegu. Kilka metrów za nami szli nasi rodzice, rozmawiając między sobą. Zatrzymaliśmy się przy samej krawędzi, prawie mocząc buty, ale to nie miało żadnego znaczenia. Ważniejsze było dla nas słońce, które powoli chowało się za horyzontem.

— O nie, słońce, nie znikaj! — jęknęłam ze smutkiem.

— Ale słońce wróci! Zawsze wraca! — zapewnił mnie.

— Na mały palec? — zapytałam, wyciągając palec w jego kierunku.

— Na mały palec.

Morska bryza uderzyła w nasze małe twarze, przez co nam obu ciarki przeszły po plecach. Po chwili dorośli podeszli bliżej, a ojciec Kaydena zawołał:

— Ej, młodziki, odsuńcie się od brzegu trochę!

— Ale ja chcę się popluskać! — zaprotestował.

— Kayden, posłuchaj taty — wtrąciła jego matka. — Woda jest już za zimna, żeby się w niej pluskać.

— Ale...!

— Bez "ale", bo zaraz się zbierzemy i pojedziemy do domu.

— Nie! — zawołaliśmy jednocześnie.

— No właśnie, dlatego odsuńcie się od wody — dodał mój ojciec, choć w jego głosie nie było takiej stanowczości, co u jego przyjaciół. — I tak nie będziemy tu długo, bo robi się ciemno.

— Nie, tato, zostańmy jeszcze chwilę! — pisnęłam.

— Sophie, macie jeszcze dziesięć minut — stwierdził, a rodzice Kaydena zgodnie kiwnęli głowami.

Spojrzeliśmy po sobie. Nie musieliśmy nic mówić, aby się zrozumieć. Złapaliśmy się za ręce i biegiem ruszyliśmy wzdłuż brzegu, aby oddalić się nieco od dorosłych. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, puściliśmy swoje dłonie i zaczęliśmy grać w berka. Krzyczeliśmy przy tym wniebogłosy, w szczególności ja, która nie mogła nadążyć za swoim przyjacielem. Niespodziewanie Kayden się zatrzymał, zbierając coś z ziemi, a ja stałam chwilę, aby nabrać sił. Wtem ruszyłam przed siebie, a chwilę później wylądowałam twarzą w piasku, przewracając się o spory kamień. Podniosłam taki alarm, że jej ojciec oraz rodzice Kaydena w ułamku sekundy znaleźli się obok nas.

— Już dobrze, już cicho, nie płacz — powtarzał mężczyzna, wycierając mi twarz. — Nic takiego się nie stało, nie musisz tak krzyczeć.

Na nic się zdały jego słowa, bo z każdym wypowiedzianym, płakałam jeszcze głośniej. Natomiast Kayden trzymał swoją matkę za rękę i patrzył na mnie ze zdziwieniem, nie wiedząc, co się wydarzyło chwilę wcześniej. Po prostu zobaczył mnie, jak już leżałam płasko przed nim.

— Nos obdrapany, ale tak to jesteś cała i zdrowa — stwierdził, biorąc mnie na ręce. — Wracamy do domu.

— Nie! Nie, ja chcę zostać! — Znów zaczęłam krzyczeć i wyrywać się, aby zejść na ziemię. Ojciec jednak miał sporo siły i trzymał mnie w miarę stabilnie, gdy całą grupą kierowaliśmy się do samochodu.

Byłam tak zła, że przez większość drogi siedziałam obrażona. Pamiętam jak dziś, że Jocelyn siedziała między mną a Kayem i zaczęła mnie zaczepiać. Nie podobało mi się to i chyba wtedy zapytała mnie, dlaczego jestem zła. Gdy jej powiedziałam, Kay wyjął z kieszeni muszelkę i mi ją dał. Wszyscy byli zaskoczeni, bo miał ich całe mnóstwo.

Muszelkę zachowałam, a później tata zrobił mi z niej naszyjnik. Możliwe, że już wtedy wiedział, że przeprowadzimy się do Bostonu, ale nie będę się nad tym zastanawiać. Ważniejsze jest to, że krótki czas po przeprowadzce go zgubiłam. Pamiętam jak dziś; beczałam za nim ponad tydzień. Później pogodziłam się ze stratą, którą uznałam za znak, że mój przyjaciel z dzieciństwa stał się pięknym wspomnieniem.

Wspomnieniem, które po prawie dziesięciu latach miało to mnie wrócić. Odnalazłam naszyjnik; wraz z jego powrotem wrócił Kayden Williams, mój przyjaciel z dziecinnych lat. A jego osoba miała na zawsze zmienić moje dotychczasowe życie.

*

Zawsze te początki historii mnie najbardziej ekscytują, bo wtedy jestem najbardziej ciekawa Waszej reakcji. Jak się podoba? W razie błędów poprawiajcie mnie w komentarzach, będę wdzięczna!

Osoby, które czytały wcześniej pewnie pamiętają ten uroczy prolog (dajcie znać!). Kolejne rozdziały będą mieć nieco inny klimat, ale nie na długo. Jest na co czekać, uwierzcie mi na słowo!

O pojawieniu się następnego rozdziału będę informować w moich social mediach!

#FOTWwatt na Twitterze (X)

Do następnego, Rosilabeth xx

Fear Of The Water [+16] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz