Prolog

21 1 0
                                    


Porsche bawił się z przyjacielem. Biegali, skakali i krzyczeli ze szczęścia. Ich mamy przyjaźniły się od zawsze więc gdy razem urodziły, dawały spędzać chłopcom dużo czasu razem.

Uwielbiali robić tory przeszkód a później je pokonywać. Tamtym razem ułożyli duże kamienie i mieli je przeskakiwać. Porsche przeskoczył kilka, ale zahaczył o ostatni, tracąc równowagę. Upadł, a z jego głowy pociekła ciemnoczerwona ciecz.

Chłopiec chciał pomóc przyjacielowi, ale nie potrafił. Gdy tylko zobaczył krew, spływającą po twarzy Porsche jego oczy się zaświeciły. Metaliczny zapach przeniknął do jego nozdrzy.

ー Pomóż mi! ー Chłopiec krzyczał, powoli tracił świadomość otaczającego go świata.

ー Co tu się stało?! ー Zaczęły krzyczeć mamy. ー Pat! Pat! Porsche jest ranny, musimy wziąć go do szpitala! Pat!

Namphueng była zrozpaczona. Pierwszy raz w życiu tak bała się o swoje dziecko. Przyjaciel Porsche patrzył na tę scenę, czując tylko satysfakcję. Jego mama zaraz do niego podeszła.

ー Nic ci nie jest kochanie? ー Była zmartwiona, a chłopiec zaczął, płakać.ー Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Porsche wyjdzie z tego to tylko mała ranka. ー Ale nie płakał dlatego, że prawie stracił przyjaciela ale dlatego że go nie stracił. Chciał krwi, a Porsche miał mu ją dać.

KinnPorsche/ Ostatni śladOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz