Rozdział 2

10 0 1
                                    


Gdy tylko podjechałam pod biały dom z czerwoną dachówką wszystkie wspomnienia z dzieciństwa wróciły. Przed oczami stanęła mi dwójka małych dzieci biegających wkoło drewnianego domku. Dziewczynka była dość wysoką blondynką, lecz miała różową perukę. Chłopiec natomiast był o wiele wyższym brunetem w ubraniach jak po starszym bracie.

-Też ich tutaj widzisz? - do moich uszu dotarł niski, lecz przyjemny dla ucha męski glos. Od razu się odwróciłam głowę chcąc sprawdzić do kogo on należy.

- Widzę. Niewiarygodne, że ten domek nadal się nie zawalił. Ile to już mięło? – spytałam wysokiego bruneta, którego mniejszą wersję przed chwilą widziałam.

- Dziewiętnaście lat. Bawiliśmy się tu dokładnie w dwutysięcznym piątym. Mieliśmy po pięć lat na karku i głowę pełną głupich pomysłów. – zamyślił się na chwilę a potem, odwracając się w moim stronę dodał lekko ciszej.

- A pomiędzy nami wszystko dobrze? Po wiesz. Tamtej sytuacji? - czyli jednak on zaczął ten dosyć drażliwy temat. – Wiesz, ja i z tego co widzę to ty też, wydorośleliśmy przez ten czas. Więc możemy zakopać ten topór wojenny? - wraz z moim lekkim jak i pozytywnym parsknięciem wyszłam z auta i przytuliłam się do Mateo.

- Tak, możemy pudelku.

- Jeszcze raz tak do mnie powiesz Dia Bolino to nasza wojna rozpocznie się na nowo. - zaśmiał się przyciskając mnie jeszcze bardziej do swojego odzianego w czarną koszulę torsu.

- Żeby tylko z tego dzieci nie było! – wyjrzała i krzyknęła z tarasu ciocia Mira. Mama Mateo. Żarciki na co dzień się jej nie trzymały za to jej męża zupełnie na odwrót.

- Nie masz co się przejmować mamo, prędzej Elisa będzie miała dzieci niż ja.

- Nawet tak nie mów. – Strzeliłam go ręką w czubek głowy. – Jak byliśmy mali pragnąłeś dzieci bardziej niż ja!

- Obiad gotowy! Przyłaźcie jak najszybciej, bo Mark zraz zje wszystkie żeberka! – tym razem do naszych uszu dobiegł krzyk mojej mamy z domu obok. Przyjechali sporo przede mną, bo dostali więcej urlopu na święta niż początkowo zakładali. Ja zanadto musiałam napisać jeszcze jeden egzamin wiec tak jakoś wyszło, że się minęliśmy.

Mateo jak poparzony wypruł na nasz sporych rozmiarów ganek i na talerz jak mnie oczy nie mylą nałożył sobie trzy dwukilowe żeberka. Skąd wiem? Bo sama zapieprzałam po nie o piątej rano i to w sobotę. Uwielbiam swoją rodzinę.

***

Po skończonym posiłku przenieśliśmy się do domu Cioci i Wujka. Po długiej i burzliwej awanturze kto, gdzie siedzi, w końcu było mi dane wyłożyć nogi na uda Mateo. W tle leciały wiadomości, na które i tak praktycznie nikt nie zwracał uwagi. Myślałam tak dopóki mama nie kazała się wszystkim zamknąć i posłuchać strasznie niskiej blondynki nadającej na żywo spod zamku w Belgii.

- Z tego co doniosła pomoc w zamku, Król Zane Desira II z niewiadomych przyczyn dostał zawału serca. – na chwile się zawiesiłam by przetworzyć tę informację. Potem znów skupiłam swoją uwagę na tym jakie informacje przekazuje blondynka.

- Dostaliśmy także wiadomość, że Król jakkolwiek dziwnie i głupio to brzmi, w jakiś sposób to przewidział i pozostawił zagadki prowadzące do wartego ponad dwieście milionów euro spadku. Służby specjalne rozpoczęły już dochodzenie w tej sprawie, lecz jedno jest pewne. Zagadkę odgadną ją tylko potomkowie zmarłego Króla. Mówiła: Natasha Ferriego

W tej samej chwili na ekranie wielkiego telewizora pojawiła się początkowa zagadka. Jeszcze w tamtej chwili, nie wiedziałam jak ta wiadomość zmieni moje życie już na dobre.  

Memorable [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz