XX: Zasługujesz na własną osobę do kochania

241 44 32
                                    

|Sebastian – przeszłość|

Nasze życie zmieniło się nie do poznania, gdy tylko Mona oznajmiła, że jest w ciąży. Cała sprawa z narkotykami nadal zajmowała nasze umysły, ale teraz dbaliśmy o siebie jeszcze bardziej. O to, aby na pewno nie spotkała nas kara. Nie wyjeżdżaliśmy w trasy, nie opuszczaliśmy domu na zbyt dalekie zakupy w pojedynkę. Hugo gładko wyjaśnił zaistniałą sytuację i nasze decyzje ciążą partnerki. Dostał pogratulowania, Mona kosz słodyczy i kwiatów, a ja zlecenia zdalne. Odkryłem, że korekta nawet mi wychodziła, gdy nie stresowałem się każdy potencjalnym – wbrew pozorom nieistniejącym – potknięciem. Pracodawcy byli dobrymi ludźmi, choć przypuszczałem, że dostałem duży kredyt zaufania tylko i wyłącznie ze względu na poręczenie Huga.

Z każdym kolejnym przeżytym w spokoju tygodniem odczuwaliśmy głupią nadzieję. Jakbyśmy byli poza zasięgiem tych ludzi. Pragnęliśmy w to wierzyć, bo nasze życia, nasze prace polegały na wyjazdach. Mogliśmy osiąść w miejscu, ale tylko na pierwszy rok czy dwa po narodzinach dziecka. Co dalej? Hugo patrzył w przyszłość optymistycznie, ale ja i Mona posyłaliśmy sobie powątpiewające spojrzenia. Nic dziwnego, że z naszej trójki to ona zemsty obawiała się najbardziej. Stres negatywnie wpływał na nią i dziecko, więc obaj z Hugo staraliśmy się nie wracać już do tego tematu. Omijaliśmy go, jakby zniknął.

Poniekąd tak właśnie było.

Jednak za plecami Mony dochodziło między nami do minimalnych spięć, których wcześniej nie doświadczaliśmy. Aż trudno w to uwierzyć, ale byliśmy zgranymi partnerami w pracy czy w domu. Kwestia narkotyków i niebezpiecznych ludzi wzbudziła w nas tyle niepokoju i rozdrażnienia, że poddawaliśmy się naszym strachom. Hugo swoim, ja swoim.

Pewnego wieczora w kuchni aż nazbyt głośno rzucaliśmy sobie w twarz różnymi obawami czy spekulacjami przyszłości. Tym, co powinniśmy zrobić i tym, czego robienia unikać. Jedyne, do czego mądrze doszliśmy wspólnie, to zerwanie. Tkwiliśmy w dziwnym trójkącie lata, ale teraz dla dobra jeszcze nienarodzonego dziecka, musieliśmy określić zdrowe granice. Oni byli rodzicami, a niebawem i małżeństwem, wierząc planowaniu Hugo. Ja stanowiłem najlepszego przyjaciela rodziny, ojca chrzestnego dla ich dziecka. Płci nie poznali i poznać nie chcieli, robiąc z tego kolejną niespodziankę życia. Wszystko, co wpadło im w ręce na zakupach, było raczej w neutralnych kolorach. Beż, błękit, fiolet, zieleń. Różu unikali nawet nie tyle ze względu na niewiadomą płeć, ile niechęć do niego. Mona zastrzegła, że jak coś różowego zjawi się w remontowanym pokoju, to osobiście każe nam to ubrać lub wywalić z okna. Potraktowaliśmy te groźby poważnie.

Gdzieś w środku odczułem delikatny smutek, to oczywiste, żyłem w ten zażyły sposób z Hugo już długo. W zasadzie był moim najdłuższym związkiem, o czym nigdy się nie dowiedział. Może miałby wtedy głupie wyrzuty sumienia? A może – choć to trochę egoistyczne tak myśleć – wybrałby mnie? Nie kochałem go w sposób samolubny, jak kochał mnie Jasper czy Luke – moi dawni partnerzy. Hugo był jak przedłużenie kończyny. Gdzie szedłem, wiedziałem, że pójdzie za mną. Nie musieliśmy siebie prosić o nic, bo wiele kwestii stało się oczywistych. Dogadywaliśmy się bardzo, bardzo często bez słów. Mona naśmiewała się, że są dni, w których jej facet nie może odczepić ode mnie rąk, a są też takie dni, w których siedząc w jednym pomieszczeniu, nie odzywamy się do siebie. I to nie w sposób niechęci czy obrazy – to naturalna cisza wynikająca z komfortu przebywania w tym samym miejscu.

Gdy do kuchni weszła Hannah w trakcie gęstej ciszy po kłótni, niemal wyczuwałem jej obawy z drugiego końca pomieszczenia. Patrzyła to na mnie, to na Hugo i chyba zachodziła w głowę, jak to nasza dwójka mogła drzeć koty. Hugo naturalnie opuścił ramiona i spuścił z tonu, gdy się do niej zwracał.

Basta//mxm//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz