- 𝑰 -

195 16 13
                                    

Pov: Violets Grover

Do kawiarni wszedł wysoki szatyn w towarzystwie cichego dźwięku dzwoneczków.

- Dzień dobry - przywitał się uprzejmie, wzrokiem szukając mnie.

- Hej Matthew! - zawołałem, podbiegając w stronę mojego chłopaka. - Co tam? Czemu przyszedłeś? - spytałem podejrzliwy, podnosząc jedną brew.

Nigdy nie zdarzyło się, by Matthew dobrowolnie przyszedł do mnie do pracy, tak więc musi być konkretna przyczyna tych odwiedzin... Zawsze mówi, że nie może znieść widoku tego, jak ,wykorzystują' mnie w pracy.

- Cześć kochanie - schylił się i dał mi czułego całusa w policzek. Następnie chwycił mnie w talii i poprowadził mnie w stronę jednego z pustych stolików. - Mam taką małą sprawkę do ciebie... - powiedział, odsuwając mi krzesło. Sam usiadł po drugiej stronie stolika i oparł na nim łokcie.

- O co chodzi? - spytałem zestresowany.

- To nic takiego... - mruknął, odwracając wzrok.

- Matthew, powiedz, o co chodzi? - nalegałem zmartwiony.

Szlag, czy on musi mnie dodatkowo stresować? Dlaczego nie powie tego wprost!

- ... Pojechałbyś ze mną do mojej cioci?

- Słucham? - prychnąłem.

- Czy pojech...

- Nie, nie, usłyszałem! - przerwałem mu, machając chaotycznie rękami. - Po prostu... Tylko tyle? Pojechać z tobą do twojej cioci?... - dopytałem, nie do końca rozumiejąc sytuację.

- Po prostu ta ciocia mieszka trochę daleko, a wiem, że nie lubisz długich podróży motorem. A do tego będzie tam mój kuzyn, który... - przerwał, próbując dobrać odpowiednie słowa. - Krótko mówiąc, to za nim nie przepadam.

- Uh... No... No okej. Pojadę tam z tobą - wzruszyłem ramionami.

Nie mam nic przeciwko pojechaniu razem z nim. Po prostu będę unikać tego jego kuzyna, bo przecież nie wypada mieć dobrych stosunków z osobą, której nie lubi twój partner...

⛥⛥⛥༘

- To tutaj! - krzyknął Matthew, wjeżdżając na posesję domu jednorodzinnego.

Zatrzymał pojazd obok czarnego mercedesa.

Jęknąłem przeciągle, gdy szatyn zaczął schodzić, tym samym zmuszając mnie do oderwania się od jego pleców.

- Jestem wykończony - wymamrotałem, również zsiadając z motoru.

- To był twój wybór, kochanie - zaśmiał się krótko. - Ostrzegałem, że to daleko - zdjął kask z mojej głowy i położył go na siedzenie pojazdu. - Chodź - pospieszył mnie gestem dłoni.

- Nie mogliśmy jechać komunikacją miejską? - marudziłem, idąc zaraz za Matthew.

- Nie marudź, już po wszystkim - zatrzymał się przed drzwiami, odwrócił się w moją stronę i potargał moje i tak roszczochrane od kasku włosy. - Jeśli chcesz, na drogę powrotną zamówię ci Taxi - zadzwonił dzwonkiem do drzwi. - Ale teraz niestety musisz wytrzymać

Drzwi się otworzyły, a w nich stanął wysoki brunet.

O szlag...

Okej, Violets, uspokój się, masz chłopaka.

To dlaczego czuje motylki w brzuchu?...

Po prostu jest cholernie ładny...

Violets, przecież ty nawet nie lecisz na wygląd!

Fucking Fate {𝐵𝑜𝑦𝑠 𝑙𝑜𝑣𝑒} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz