- 𝑰𝑽 -

110 16 36
                                    

Pov: Violets Grover

- Tak? - spytał głos po drugiej stronie telefonu.

- ... Dzień d-dobry - przywitałem się nie śmiało.

Nie miałem problemu z rozmową z moją szefową, traktowałem ją jak dobrą znajomą, ale... Po prostu było mi głupio!

- Cześć Viol! Słuchaj, mógłbyś przyjść dzisiaj na 18 do pracy? - zapytała.

- J-ja... - zająknąłem się, spoglądając na Eliasa, szukając w nim wsparcia. Ten patrzył na mnie z wściekłością, kręcąc przy tym głową na boki... Przełknąłem głośno ślinę. - Przepraszam, ale... Nie mogę... - mruknąłem

- Ah, rozumiem... To może jutro? - zapytała.

- Przepraszam, naprawdę przepraszam, ale... Chciałbym się zwolnić... - niemal szepnąłem.

Było mi tak strasznie wstyd. Moja szefowa naprawdę była dobrą znajomą, a przecież te... Zaległe trzy tysiące... To przecież nic takiego! Dałbym sobie radę, a prędzej czy później bym je dostał...

W słuchawce na chwilę zapadła cisza, przez co moje serce jeszcze bardziej przyspieszyło.

- Rozumiem... - westchnęła głośno. Na moich ustach pojawił się ledwo widoczny uśmiech. - To przez tą wypłatę, tak? - spytała.

- ... Dostałem po prostu lepszą propozycje pracy... - mruknąłem, ponownie zerkając na mojego przyjaciela. Ten kiwał żwawo głową w górę i w dół, co wywołało u mnie cichy chichotał. - Przepraszam, naprawdę - powiedziałem przez cichy śmiech.

- Nic nie szkodzi. To wszystko? - mruknęła.

- Tak... Chyba tak - odpowiedziałem.

- To do widzenia, Violets - powiedziała, a następnie rozłączyła się.

Odciągnąłem telefon od ucha, a następnie spojrzałem się zdziwiony na ekran.

- Szybko poszło - mruknąłem do siebie, a następnie przeniosłem wzrok na swojego przyjaciela, który też wpatrywał się w mój telefon. - A ty jeszcze raz spróbuj mnie rozśmieszyć, w tak poważnej rozmowie! - niemal pisnąłem, szturchając Eliasa.

- No przepraszam, przepraszam! - podniósł ręce w obronnym geście. Wszyscy w klasie patrzyli na nas jak na idiotów, jednak my się tym zbytnio nie przejmowaliśmy.

A wtedy zdałem sobie z czegoś sprawę...

- Elias - powiedziałem przeciągle, niemal szeptem, przybliżając się trochę do chłopaka.

- Czego chcesz? - zmarszczył brwi, odsuwając się nieco ode mnie.

- Zawieziesz mnie do tej restauracji?...

Pov: Riley Marsh

- Ril, wpadniesz od razu do cioci i wujka i pozdrowisz ich ode mnie? - spytała moja matka. Zirytowany na sam wydźwięk tego imienia, miałem po prostu chęć rozłączenia się. - Mieszka niedaleko ciebie. Chcę byś go pozdrowił, okej?

- ... Niech będzie - westchnąłem, przewracając oczami.

- Dziękuję kochanie - cmoknęła do mikrofonu. - Wyśle ci adres - powiedziała, a następnie rozłączyła się.

Ponownie głośno westchnąłem, odkładając pudło które niosłem na stertę innych kartonów.

Ah, przeprowadzki są ciężkie...

W tym momencie dostałem wiadomość od mojej matki. Spojrzałem na ekran, na którym widniał adres Matta.

Kurwa, nie chcę tam jechać...

Fucking Fate {𝐵𝑜𝑦𝑠 𝑙𝑜𝑣𝑒} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz