"love lost" - mac miller, the temper trap ;)Było coś niesamowitego w ostatnim pierwszym dniu szkoły. Elowen Moore była tego aż nazbyt świadoma, gdy po raz pierwszy wchodziła do swojej szkoły jako przedstawicielka najstarszego rocznika. Tą dziwną atmosferę dało się wyczuć w powietrzu. Wszyscy byli przeczuleni, wiedząc, że to teraz powinni korzystać z każdej chwili spędzonej w budynku szkolnym jak najbardziej, jak najwięcej wyciągać z każdej lekcji, z każdego śmiechu wywołanego dziwactwami przyjaciół i każdego, nowo nabytego wspomnienia.
Elowen odgarnęła niesforne kosmyki za uszy i mocniej chwyciła plecak przewieszony przez jedno ramię, głęboko oddychając. Skręciła w prawo, kierując się w stronę swojej szafki, aby odłożyć tam nowo zakupione podręczniki i dokleić nowe zdjęcia, które w wakacje udało jej się zrobić z przyjaciółmi. Na jej twarzy pokrytej drobnymi piegami, pojawił się szczery uśmiech na widok Louisa niemalże wymiotującego po powąchaniu butelki coca-coli, której tak bardzo nienawidził. To była jedna z tych rzecz, których dziewczyna nigdy nie mogła zrozumieć w swoim przyjacielu. To, że całym sercem kochał pepsi i gardził colą, gdy w rzeczywistości, Elowen nie czuła pomiędzy tymi dwoma napojami najmniejszej różnicy.
- Ellie, Ellie, heeeej! - krzyknął znajomy głos, na który uśmiech dziewczyny jeszcze bardziej się powiększył. - matko, to zdjęcie zdecydowanie nie jest moim najlepszym.
- Ciebie też miło widzieć Jo - zaśmiała się blondynka, przytulając swoją najlepszą przyjaciółkę i tarmosząc jej idealnie ułożone włosy - nie wiem o co ci chodzi, wyglądasz na nim tak jak zawsze.
- Żartujesz sobie? Zawsze wyglądam jakbym się miała zaraz zesikać?
- Tak, zawsze jak się śmiejesz - odpowiedziała Elowen i zamknęła swoją szafkę, upewniając się, że schowała tam wszystko co wcześniej zaplanowała. Jedną z najdziwniejszych cech Elowen, było to, że zawsze miała wszystko dokładnie zorganizowane. Zazwyczaj każdego dnia rano, tworzyła listę rzeczy do zrobienia, co dodawało jej poczucia kontroli nad każdą chwilą dnia. Elowen była niezwykle skrupulatna i nie lubiła, gdy coś nie szło po jej myśli i wymykało jej się spod kontroli. - Gdzie jest Louis? Nie przyjechaliście razem?
Jako że, Josephine dwa tygodnie temu zdała egzamin na prawo jazdy, za każdym razem naciskała by to ona prowadziła i woziła Elowen oraz Louisa wszędzie gdzie tylko chcieli. Ellie wcale to nie przeszkadzało, ale tego dnia, tak ważnego dla niej, skoro szkoła była ogromną częścią jej osobowości, zdecydowała się na poranny spacer, chcąc napawać się tą chwilą jak najdłużej.
- Przyjechaliśmy, ale poleciał gdzieś się szlajać, znasz go, to nasza mała gwiazdka. - Tak, Louis był zdecydowanie najbardziej charakterną osobą w ich grupie, co automatycznie sprawiało, że zawsze miał z kim się przywitać, z kim porozmawiać. Ponownie, Elowen to wcale nie przeszkadzało, skoro tylko zaraz po tym mogła się dowiedzieć najnowszych faktów, bo przecież nie plotek o osobach z ich szkoły.
- Tak jasne, mam nadzieję, że odwiedziesz mnie po szkole do domu. Mam dużo zaplanowanych rzeczy i jeden spacer na dzień zdecydowanie mi wystarczy. - Odpowiedziała Elowen, chwytając swoją przyjaciółkę pod ramię i kierując się w stronę klasy. Ich pierwszą godzinę, dzięki Bogu, spędzały razem, jako że była to lekcja hiszpańskiego, dziewczyny mogły całą godzinę śmiać się z kolejnych tiktoków, oczywiście w przerwach od skupiania się na omawianym przez nauczyciela temacie.
- El, to będzie dla mnie przyjemność, jeśli tylko raczysz się w końcu odpierdolić od mojego radia i pozwolisz mi puszczać Taylor Swift do woli - odpowiedziała Jo, na co jej przyjaciółka przewróciła oczami. Lubiła słuchać Taylor, ale po czasie miała już dosyć słuchania w kółko 1989, mimo że, uważała go za najlepszy album wokalistki.
CZYTASZ
love lost
Romanceelowen moore od dzieciństwa darzyła szczerym uczuciem swoich najlepszych przyjaciół - louisa i chrisa, bliźniaków, niemożliwych do rozróżnienia na podstawie wyglądu, ale zupełnie różnych charakterami. jeden z nich jednak, dawno temu skradł jej serce...