|Sebastian – teraźniejszość|
Przymusowy urlop miałem zacząć wyjazdem w rodzinne strony. Hannah po raz kolejny nie miała zamiaru ruszać się z Londynu i prawie się o to pokłóciliśmy, ale przez Sherry w pokoju starałem się oponować. Ta stara kobieta nie potrafiła zrozumieć, że osoba, która zabiła Frana, to ta sama, która poluje na nas. Dobrze o tyle, że Howard spuścił z tonu i obiecał mieć na nią oko. Z naszej ekipy tylko ja zostałem wysłany na urlop. Howard miał dostać na tydzień wsparcie innej osoby z wydziału, co nie powiem, trochę wprawiło mnie w zazdrość.
Złożyłem zeznania odnośnie do całej akcji w piwnicy z fanatykiem i w znaczniej części musiały pokrywać się z tym, co mówił Enzo, bo nie odebrano mi pozwolenia na broń. Ku niezadowoleniu prokuratora i góry. Stara miała przez najbliższe dni, a może i tygodnie, kłócić się z tymi ludźmi w mojej obronie. Nie wiedziałem, jak się jej odwdzięczę za nadstawianie karku. Gdyby nie Hannah, pewnie miałaby mnie w poważaniu. Musiałem przez najbliższy czas stonować i słuchać się tylko poleceń Howarda, aby zyskać nieco przychylności od wszystkich nade mną. Kosztowało mnie to troszeczkę dumy, ale było warto. Praca w policji sprawiała mi niebywałą satysfakcję i – choć brzmi to dziwnie – ogrom frajdy. Te wszystkie dochodzenia, choć męczące, gdy już doprowadzały do rozwiązania zagadki, były warte każdej nieprzespanej nocy. Czułem się świetnie, gdy udało nam się wytypować sprawcę i postawić go przed sąd. Bywały jednak takie śledztwa, których wolałbym nie prowadzić lub nigdy nie doczekały się zamknięcia. Początkowo to demotywowało, ale z czasem człowiek pojął, że świat nie działa tak, jakbyśmy chcieli.
Sherry cieszyła się na wyjazd do dziadków. Poinformowała o wszystkim Dylana, a ten nawet obiecał, że zaklepie sobie ten weekend dla niej. Totalnie mnie to rozczulało – starzałem się chyba – że starszy od niej „kuzyn" chciał spędzać z nią tak chętnie czas bez przymusu. Ja wiedziałem, że dziewczynka ma kompletnie uniwersalne podejście do ludzi, ale nie sądziłem, że to zadziała aż tak z Dylanem. Może to magia genów Bennettów, skoro Declan za młodu też był bardziej dla rówieśników niż dorosłych. Tak czy siak – cieszyło mnie to.
– Jedziemy razem z wujkiem? – spytała Sherry, gdy na jałowym biegu czekał na nas Kurt za kierownicą swojego auta.
– Zapomniałem ci powiedzieć, że jedzie z nami.
– Tato! – obruszyła się, a ja roześmiałem.
Otworzyłem bagażnik i wrzuciłem do środka nasz wspólny bagaż. Mała wskoczyła na tylną kanapę i witała się z wujem, który na rzecz kontaktu wzrokowego zsunął okulary przeciwsłoneczne i gaworzył z nią między siedzeniami, gdy ja zasiadałem na miejscu obok niego.
– Tata mi w ogóle nie mówił, że to wyjazd we trójkę! Nie, że się nie cieszę – dodała pospiesznie – ale mógł powiedzieć, to bym się jeszcze bardziej ekscytowała!
– Wieść o mnie jest aż tak kluczowa? – spytał zaskoczony.
– Jeszcze jak! Ja nie mam nic przeciwko! Tata wie.
Kurt spojrzał na mnie, abym mu to jakoś przetłumaczył na język dorosłych, ale tylko wzruszyłem ramieniem. Nie musiał jeszcze wiedzieć, że moja córka samodzielnie wyszła z inicjatywą dodania Kurta do naszej rodziny. Te jej półsłówka były sprytnym okrążaniem tematu, żeby nie musieć się wstydzić bezpośredniości. Jeszcze by go spłoszyła, a wtedy chyba smuciłaby się rok.
– Okej – skapitulował i nasunął okulary na nos.
– Sherry, pas – przypomniałem.
– Się wie.
Kurt zaśmiał się cicho, ale poczekał, aż sprzączka wyda z siebie kliknięcie oznajmiające wykonanie polecenia. Była tak zadowolona z tej nieplanowanej niespodzianki, że uśmiech nie schodził jej z ust, co zerkałem do tyłu. Nawet w telefonie nie siedziała, tylko podziwiała krajobrazy za szybą.
CZYTASZ
Basta//mxm//✔
Romance„Pogoń za odnalezieniem siebie w tak ogromnym świecie przyniosła mu tylko cierpienie i oddech niebezpieczeństwa na karku. Sebastian Bennett nadal goni, ale już nie za szukaniem dla siebie miejsca, a schwytaniem winnego jego rozpaczy. Z dziecka nieum...