Otworzył przeszklone drzwi i zaciągnął się zapachem sali do tańca. Jasne światło sprawiło, że zmrużył oczy, zbyt długo nie mierząc się z takim oświetleniem. Hobi wszedł tuż za nim, trącając go po przyjacielsku ramieniem i prezentując mu swój swobodny uśmiech. Odpowiedział tym samym, chociaż z dużo większym spięciem. Za każdym razem, gdy sięgał ponownie po coś, co niegdyś było dla niego ważne, panikował. Teraz też czuwał, spodziewając się ataku.
Trzy dni temu spotkał się z Namjoonem i Jinem, w mniej...muzycznych realiach. Wyszli do restauracji, nadrabiając miniony czas i chociaż widział, że przyjaciele próbują unikać trudnych tematów, to sam nie był tego strażnikiem. Próbował nie trzymać Yoongiego za zamkniętymi drzwiami, bo zauważył, że im więcej energii wkłada, by od tego uciec z tym większą siłą uderzały wspomnienia. Pozwolił sączyć się smutkowi własnym rytmem, akceptując go jako stały element, na który nie zwracał już większej uwagi.
Teraz natomiast musiał zmierzyć się z czymś, co napawało go autentycznym przerażeniem.
Taniec.
Niegdyś jego największa pasja i regulator wielu emocji, teraz zapomniany i zepchnięty na margines. Bał się do niego wracać, bo wiedział, że będzie...żenująco niesprawny. Chociaż ostatnie tygodnie na siłowni pozwalały odzyskiwać siłę, a codzienne rozciąganie nieco uelastyczniało ciało, to nie było szans, by powrócił do stanu "sprzed", nie stając na parkiecie. Przełknął ślinę i parsknął gorzkim śmiechem na swój rozdygotany organizm. Cholera, może powinien wcześniej potańczyć w samotności, a nie wystawiać się od razu na ocenę Hoseoka?
Hobi przystanął obok i obrzucił go tak uważnym spojrzeniem, że się aż w sobie skulił, a potem zrobił coś, czego teoretycznie mógł się po nim spodziewać, a mimo wszystko go to zaskoczyło. Przytulił go. Jimin westchnął z zaskoczenia, gdy szczupłe ramiona przyjaciela zagarnęły go do siebie, a dłonie trafiły na plecy.
-Dobrze, że jesteś - wydusił Jung wciskając mu do oczu łzy - bałem się, że i ciebie stracę.
Nie potrafił na to odpowiedzieć słowem. Nie...póki miał plan, by się nie rozkleić. Zamiast tego przyciągnął Hobiego do siebie i poczochrał mu włosy, w geście, który miał nadzieję, że przekazywał jego swobodę.
Hoseok się odsunął, sam z zaczerwienionymi oczami i prychnął pod nosem.
-Nigdzie się nie wybieram - zapewnił Jimin, bo jedynie na tyle było go stać, gdy przyjaciel wyciągał niewielki głośnik z kieszeni.
-Od czego byś chciał zacząć? - Zapytał Jung i tym razem miał dla niego odpowiedź.
Po wizycie w studio zrozumiał, że najłatwiej sięgnąć mu po ich stare kawałki. Nie dość, że miał do nich sentyment, to jeszcze stanowiły idealne porównanie umiejętności. Ciało wiedziało, jakiego ruchu od niego oczekuje, więc nie musiał się uczyć nowych układów, jedynie podążał za pamięcią mięśni.
Hobi podłączył sprzęt, ustawiając kamerę tak, by obejmowała całe ich sylwetki, a Jimin zaczął się rozciągać w kącie sali, starając się na tej części swoich myśli, które odpowiadały za ekscytację, że znów razem z przyjacielem będzie mógł tworzyć coś niezwykłego. Tym samym odrzucał perfekcjonizm. A przynajmniej się starał.
Śmierć Yoongiego sprawiła, że musiał pracować nad zbytnimi wymaganiami względem siebie, bo inaczej nigdy nie ruszyłby z miejsca.
Może daleko było mu do Kookiego, który cieszył z każdego pokonanego na bieżni kilometra, cóż...przynajmniej tego, który przebiegł Jimin, ale i tak odkrywał w sobie nowe pokłady pokory.
Hoseok włączył muzykę i uśmiechnął się do niego tak szeroko, że Park nieomal zmrużył oczy, jak przed oślepiającym słońcem.
-Ty też mi powiesz, że mam się nie przemęczać i działać powoli? - Zapytał Jimin z przekąsem.
CZYTASZ
Ponad bólem [Kookmin/Jikook]
Фанфик[zakończony, +18] Po śmierci Yoongiego dni Jimina zlewają się w jedno, wypełnione jedynie żalem i alkoholem. Jungkook, który po pogrzebie przyjaciela zdecydował się dokończyć trasę, teraz wraca, by wyciągnąć Jimina z jego żałoby, chociaż Park...nie...