"Za pięć tygodni i cztery dni minie okrągły rok od śmierci Yoongiego", ta myśl kołatała mu się w głowie, gdy robił uspokajające oddechy chwilę przed wejściem na scenę. Jungkook był tuż obok, ściskał jego dłoń i wyraźnie próbował powściągnąć swoją ekscytację. Jimin nie sądził, by partner z tak dużą dokładnością znał datę śmierci Sugi, a dla niego to była najbardziej naturalna myśl w obecnej sytuacji.
Był tutaj przede wszystkim dla Kookiego. Jako symbol życia. Wybranie miłości, a nie rozpaczy. Próba walki, zamiast rezygnacji. Mimo to, chciał pamiętać o Yoongim. Nie rozpaczliwie i nie za wszelką cenę, ale...z czułością.
-Gotów? - Jeon delikatnie przywołał go do rzeczywistości, gładząc wierzch dłoni kciukiem.
-Nie - przyznał szczerze - ale bardziej nie będę.
Jeszcze na chwilę wytchnienia przylgnął do partnera, by zapamiętać jego zapach i zrobił duży krok w tył, oddalając się do swojego bezpiecznego miejsca.
-Będziesz niesamowity - powiedział Jungkook, jak wtedy, gdy tylko wspomniał mu o koncercie.
-Kookie - rzucił, sprawdzając czy jego strój prezentuje się nienagannie - przyjdziesz do mnie, gdy to się skończy?
Partner zmarszczył brwi, wyraźnie zdziwiony tematem, ale skinął głową.
-Oczywiście.
Wyszedł na scenę i...poczuł się dobrze. To było całkiem zaskakujące doświadczenie, bo nawet stojąc obok przyjaciół, stres potrafił go przytłoczyć. Teraz był zbyt wypełniony wdzięcznością, by obawy mogły wygrać.
Nie zamierzał tańczyć. Ta strefa była poza jego możliwościami, a chciał wprowadzać się w świat muzyki stopniowo. Dlatego jego mikrofon stał na środku sceny, oświetlony ciepłym światłem. Bez przepychu. Tylko on, fani i Kookie za kulisami.
Uśmiechnął się tak szeroko, jak myślał, że już nie potrafi i pogładził swój złoty mikrofon, przewiązany czarną wstążką. Nie symbolizowała żałoby. Symbolizowała Yoongiego.
-Był taki moment - zaczął, a garstka ludzi, która przybyła dziś go wysłuchać zamilkła - że nie sądziłem, iż będę mógł stanąć przed wami ponownie. Gdyby to zależało ode mnie, to pewnie właśnie tak, by było, ale...znacie Jungkooka. On nie odpuścił - po widowni przebiegł cichy śmiech - drugą osobą, która sprawiła, że dziś możemy być razem, jest Suga. To on stworzył całą muzykę, którą dziś usłyszycie. Myślcie o nim ciepło.
Zamilkł i skinął głową, dając znać, że jest gotów. Muzyka popłynęła z głośników, a on pozwolił się nieść. Miał partnera niemalże na wyciągnięcie ręki i Yoongiego, którego muzyka otulała go, sprowadzając bezpieczeństwo. Nie było lepszych warunków do powrotu.
Uwolnił się z żalu, a słowa piosenki spłynęły czysto, wprost do mikrofonu.
Miał do zaprezentowania cztery utwory, które przechodziły jeden w drugi, nie dając przestrzeni na oddech. Było to wyzwanie, ale...również niepozostawiające miejsca na zwątpienie, czy wycofanie. Był maksymalnie skupiony.
Pierwszy utwór, miał za zadanie przekazać jego niedowierzanie, gdy tylko dowiedział się przyjaciel jest chory. Dlatego wybrał melodię, która zawierała w sobie i żywsze, radośniejsze tony, świadczące o tymczasowym wyparciu i te mroczne, głębokie, które przebiły się do świadomości, gdy rozbijał porcelanę o ścianę kuchni.
Kolejny kawałek był czarną, prostą rozpaczą, bez okruszyny jasności. Śpiewał nisko, a drżenie, którego zazwyczaj starał się pozbyć teraz było pomocnikiem.
CZYTASZ
Ponad bólem [Kookmin/Jikook]
Fanfiction[zakończony, +18] Po śmierci Yoongiego dni Jimina zlewają się w jedno, wypełnione jedynie żalem i alkoholem. Jungkook, który po pogrzebie przyjaciela zdecydował się dokończyć trasę, teraz wraca, by wyciągnąć Jimina z jego żałoby, chociaż Park...nie...