Poszłam za tymi osobami oczywiście szłam tak żeby się nie zorietowali chyba dobrze mi to poszło. Jak się zatrzymali zrobiłam to samo nie za bardzo wiem gdzie byłam ale jedynie co wiedziałam że miały być tu nielegalne wyścigi a mnie kręciły takie rzeczy sama w końcu kiedyś się raz ścigałam i wygrałam co najlepsze moja matka jak by o tym usłyszało to na zawał by padła nie jestem taką grzeczną córeczką za jaką ona mnie bierze jak mówiłam jek że idę do koleżanki pouczyć się co robiłam szłam na domówki piłam paliłam i raz nawet wziełam narkotyki ale to był pierwszy i ostatni raz.
Przynajmniej tak mi się wydawało a to nie był ostatni raz.
Podeszłam do baru i poprosiłam o jakiegoś delikatnego drinka.
Kelner podał mi mój zamówiony alkohol upiłam go troszeczkę był przepyszny nie chciałam dzisiaj za dużo pić alkoholu bo musiałam do domu wrócić trzeźwa a zazwyczaj w starym domu jak wracałam z imprez to szłam razem z moją koleżanką do jej domu bo jej rodziców prawie wogólę nie było w domu.
Na linie startowe wjechały dwa samochody jeden czarny drugi czerwony w tym czarnym podobno ścigał się Olivier mówiono też że jest on królem nielegalnych wyścigów w tym mieście.
Ale niestety nie znałam nie na markach aut więc ciężko było mi rozpoznać co to za modele.
Na tor wyszła dziewczyna w obcisłych ubraniach trzymając broń do góry gdy strzeliła samochody ruszyły.
Wyścig jednak nie trwał za długo ponieważ przeciwnik oliviera wjechał w drzewo.Ludzie zaczęli biec do Oliviera parę osób też pobiegło do drugiego auta które teraz nie nadawało się już do niczego.
Olivier chyba za bardzo nie przejął się swoim przeciwnikiem bo popatrzył tylko na niego i zaraz odwrócił wzrok i prychnął pod nosem zaczełam się mu przyglądać był brunetem miał około metr dziewiędziesiąt.
Był cały w tatuażach ale pasowały mu bardzo aż tak się zawiesiłam że nie zauważyłam jak podszedł do mnie.
- Chcesz zdjęcie?
- Co? - nagle zobaczyłam do przed sobą.
- Pytam się czy chcesz zdjęcie bo cały czas się na mnie gapisz. - prychnełam pod nosem na jego słowa.
- Już nawet słoń jest ładniejszy od ciebie.
- Tak? jakoś inne dziewczyny na mnie lecą.
- Sama jestem w szoku że jakaś laska wogóle na ciebie spojrzy.
- Ty też przecież zawiesiłaś na mnie swój wzrok dla tego pytam się czy chcesz zdjęcie.
- Nie i spierdalaj.
Odeszłam od niego ale zdązyłam jeszcze usłyszeć jak prasknął śmiechem.
Już miałam w dupie czy się upije czy nie muszę się odstresować.
Zamówiłam sobie dziesięć szotów i po trzech minutach nie miałam już ani jednego.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon wyjełam go z torebki i zobaczyłam że dzwoniła matka
- No kurwa - przeklnełam pod nosem jeszcze jej brakowało.
Odebrał telefon bo jak bym go nie odebrała to jak bym wróciła do domu dostała bym taki wpierdol.
- Co tam mamusiu? - próbowałam ukrywać fakt że jestem pijana.
- Gdzie jesteś?
- Jestem u...koleżanki.- wymyśliłam coś na szybko może jest na tyle tempa że nie skapnie się że ją okłamałam.
- Czy ty jesteś pijana!? - krzykneła a ja odsunełam telefon od ucha.
- Nie jestem pijana wypiłam tylko jeden kieliszek alkocholu i dziesięć szotów.
- Gdzie jesteś?
- W dupie.
Rozłączyłam się i zamówiłam sobie kolejnego drinka tym razem mocniejszego.
Wziełam kieliszek do ust i upiłam jeden łyk.
Chciałam wziąść drugi lecz kieliszek wyleciał mi z rąk.
Bo ktoś mi go wypchnął.
- Ej co ty robisz!? - krzyknęła na chłoapak który stanął obok mnie.
- Stoję.
- Łał naprawdę jak bym nie widziała - powiedziałam ironicznie.
- Czemu wypchnąłeś mi drink z rąk? - zapytał z wyrzutem.
- Bo ten chłopak za barem wsypuje do kieliszków dziewczyn pigułkę gwałtu.
- Co?
Zaczełam pluć na chodnik w końcu wypiłam taki malutki łyk ale może nic mi nie będzie.
- Idź w krzaki i wymiotuj to. - zawachałam się nie lubię rzygać dla tego nie piłam nigdy dużo by do tego nie doszło.
- Nie zrobię tego.
- Bo? - zapytał Olivier
- Nie lubię rzygać.
- Chciał bym mieć tylko takie problemy. -Mruknął pod nosem.
- Dobra ale chociaż daj się podwieść do domu.
- Yhm - powiedziałam i oparłam się o ściane bo robiło mi się coraz bardziej słabo.
Podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
- Puść mnie pójdę sama - powiedziałam ledwo słyszalnie bo na głośniej nie miałam siły.
- Prędzej zemdlejesz po drodze niż dojdziesz do samochodu.
- Nie prawda - zaczełam iść udowadniając mu że dam radę iść ale znowu zakręciło mi się w głowie i upadła bym gdyby Olivier mnie nie złapał.
- i co?
- No dobra - przyznałam - nie dam rady iść sama.
Olivier wziął mnie na ręce nie przeszkadzało mi to już bo i tak prawie nie kontaktowałam.
Poczułam jak chłopak odłożył mnie na fotele z tyłu i przykrył swoją bluzę tak pięknie pachniała.
Podałam chłopakowi adres do domu mojego ojczyma.Jechaliśmy gdzieś z dwadzieścia minut potem jak zaparkował swoje auto podszedł do tylnych drzwi i je otworzył i po mału mnie wyciągnął.
- Matka mnie zabije - powiedziałam bo domyślałam się że zrobi mi taką awanturę.
- Może nie.
- Nie znasz jej.
Olivier zadzwonił dzwonkiem do drzwi, po chwili się uchyliły i stał w nich mój ,,brat".
- O widzę że księzniczka sie znalazła i to z chłopakiem.
- Ciesz się że ją znalazlem za nim było by za późno.
Olivier pomału mnie odstawił na ziemię ale się go przytrzymałam.
- Zabierz ją do pokoju bo sama nie dojdzie. - powiedział Olivier.
- Jak sama się doprowadziła do tego stanu to nich sama sobie radzi - powiedział Cameron wrednie.
- Nie to nie - powiedzoał Olivier i wszedł do środka razem ze mną.
- Ej co ty robisz - krzyknąl za nim Cameron.
- Idę ją odnieść do pokoju powiesz mi gdzie go ma czy mam zaglądać do wszystkich?
- Dobra chodź - pokazał palcem na góre.
Olivier za nim poszedł i jak tylko znaleźliśmy się w moim pokoju położył mnie do łóżka i przykrył kądrą i kocem.
Potem chyba poszedł przynajmniej tak mi się wydawało bo byłam strasznie zmęczona właśnie dla tego szybko usnełam.
Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy i suchością w ustach.
Zobaczyłam że na mojej szafcę nocnej był apap i woda zazyłam szybko tabletkę i popiłam ją wodą.
Wstałam wreszcie z łóżka bo tabletka zaczeła już działać podeszłam do szafy i wyjełam ciuchy na przebranie nie za dużo pamiętałam że wczoraj mam takie przebłyski.
Jak się przebrałam i umalowalam to zeszłam na dół na śniadanie.
Przy stole siedziała moja mama i jej mąż.
- Wyjaśnisz mi gdzie ty wczoraj do cholery jasnej byłaś!?.- powiedziała ostro i podniosła się z krzesła.
- Nie powinno cię to interesować.
- Martwiliśmy się - powiedział spokojnie mój ojczym.
- A ja za to świetnie się bawiłam i nie martwiłam się co powie moja idelana mamusia.
- Aurora nie tak cię wychowałam.
- Mam to gdzieś jak mnie wychowałaś mam was wszystkich w dupie..- krzynełam i wyszłam z domu się przewietrzyć.
CZYTASZ
between the stars
Teen FictionSiedemnastoletnia Aurora Davis razem z matką przeprowadza się do Londynu do swojego ojczyma i przyszywanego brata który nie za bardzo pała do niej sympatią.Ale już pierwszego dnia w szkole wpada na popularnego chłopaka którego kocha pół dziewczyn w...