rozdział 2 Świeże powietrze

26 2 0
                                    

Szłam cały czas przed siebie byłam tak wkurwiona na matkę.
Poszłam do najbliższej kawiarni żeby napić się kawy, kawa ostatnio była taka jak woda piłam ją bez przerwy przede wszystkim jak miałam jakiś ważny sprawdzian wiem że tak duża kofeiną ile ja piję mogę sobie zaszkodzić ale miałam już gdzieś swoje zdrowie.
Zamówiłam siebie do tego jeszcze babeczkę nie jadałam takich rzeczy bo matka mi zakazywała bo uważała że jestem gruba.
Wypiłam kawę i zjadłam babeczkę i wtedy wyszłam z kawiarni udałam się spacerkiem do domu nie spieszyło mi się tam ale wiedziałam że niestety muszę tam wrócić.
Jak wracałam do domu to miałam wyrzuty że zjadłam tą babeczkę chodź nie powinnam bo byłam za chuda.
Podróż minęła mi spokojnie.
Otworzyłam drzwi gdzie ujrzałam matkę która opierała się o ścianę i jej wściekłą minę.
- Gdzieś ty była? - zapytała wściekła
- Daleko od ciebie i tego twojego kochanka i jego synusia.
- On nie jest moim kochankiem a mężem nadal nie możesz się pogodzić ze śmiercią tego nieudacznika.
- Nie mów tak na niego bo sama jesteś nie suką. PRZEZ CIEBIE SIE ZABIŁ!- krzyknęłam płaczliwie.
- JAK TY MNIE NAZWAŁAŚ!? - Krzyknęła że pewnie nawet mój tata ją usłyszał.
- Suką a co głucha jesteś? - powiedziałam i wiedziałam że jest na mnie tak wściekła że nawet by mnie przez okno wyrzuciła.
Ake nie to że mnie uderzy.
Wzięła zamach i uderzyła mnie w twarz.
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem i widziałam po jej twarzy że sama nie spodziewała się po sobie takiego ruchu.
- Wszyscy się pierdolcie nie na widzę was.
Wybiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz oparłam się o nie i zaczełam płakać miałam wszystkiego dosyć miałam dosyć życia zastanawiałam się czy ze sobą nie skończyć.
Wziełam żyletkę i przeciełam się raz po ten drugi a potem trzeci. Wolałam bul fizyczny a nie psychiczny.
Założyłam na siebie bluzę żeby nikt nie zobaczył moich ran i poszłam do łazięki obmyć ręke potem związałam ją bandażem i poszłam do pokoju chodź nawet do niego nie doszłam bo matka zawołała mnie na kolację.
Nie miałam ochoty na nią iść ale znowu by mnie uderzyła miałam lekko czerwone na policzku.
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni przy stole siedzieli już wszyscy.
Nałożyłam sobie sałatki i skubałam ją bo wcale nie miałam na nic ochoty. Cały czas patrzyłam czy bluza mi się nie podwinęła nie chciałam żeby ktoś zobaczył że się tnę.
- Nie smakuje ci- zapytał mąż mamy.
- Poprostu nie jestem głodna. - popatrzyłam na niego i znowu utkwiłam wzrok w talerzu.
Wszyscy już zjedli tylko nadal ja modliłam się nad sałatką
Po chwili w kuchni zostałam sama z matką czułam się nie komfortowo jak cały czas się na mnie gapiła.
Aż wreszcie się odezwała.
- Wiesz dla czego cię uderzyłam?
A więc po to czekała aż Cameron i jego ojciec wyjdą z kuchni.
- Nie wiem - kochałam ją irytować było to moje takie hobby.
- Nazwałaś  mnie su...- przez gardło jej to słowo nie mogło przejść.
- Suką- ledwo co te słowa wypowiedziała.
- Oj faktycznie lecz nie żałuję bo pasuje do ciebie to wyzwisko.- Była w szoku że jej kochana córeczka tak do niej mówi.
- Idź lepiej żebym znowu ci nie przywaliła.
Miałam już iść gdy nagle zobaczyłam że zaczeła się patrzeć na moją rękę poszłam jej wzrokiem i zobaczyłam że było mi widać bandaż.
O kurwa- powiedziałam w myślach Odeszłam do tyłu ale moja matka zdążyła do mnie podejść i złapać mnie za nadgarstki.
- Nie mów mi że to robisz.- powiedziała ostro.
- Co cię to interesuje.
- Wiesz co mogą powiedzieć sąsiedzi że co że Aurora się tnie chyba bym ze wstydu się spaliła.
A więc o to jej chodził co powiedzą ludzie.
- Lepiej nie wychodź na miasto jeszcze wstydu narobisz.
- Wiesz co kurwa- krzyknęłam na cały głos - mam gdzieś ludzi i was wolała bym być teraz na drugim świecie razem z tatą niż z tobą.
Pobiegłam do pokoju cała zapłakana i zamknęłam drzwi na kluczyk i go tam zostawiłam.
Miałam ochotę iść na jakąś imprezę i się wyszaleć, by zapomnieć o tym wszystkim co się dzieje.
Miałam chęć odwiedzenia taty i opowiedzenia mu o tym wszystkim co się dzieje on przynajmniej umie słuchać.
Nagle usłyszałam pukanie do pokoju nie zamierzałam otwierać drzwi.
- Otworzysz? - powiedział przez drzwi Cameron.
- Czego chcesz - powiedziałam płaczliwie.
- Porozmawiać otwórz te cholerne drzwi bo sam zaraz je wywarze i ja serio nie żartuję
Przekręciłam kluczyk i wpuściłam go do środka.
Wszedł odrazu zamknął drzwi za sobą i usiadł obok mnie.
- Serio to robisz? - zapytał chłopak.
- A co podsłuchiwałeś? - powiedziałam nie przyjemnym tonem.
- Było was słychać na cały dom więc ciężko by było nie usłyszeć.
- Wiesz że jak coś to zawsze możesz mi się wygadać a nie ciąć się.
- Nie lubie rozmawiać o swoich emocjach - powiedziałam już trochę się uspokajając.
- A próbowałaś kiedyś?
- Jak chodziłam na grób taty to wtedy z nim rozmawiałam ale...- głos mi się załamał.
- przybliżył się jeszcze bardziej i wyciągnął ręce odrazu się do niego przytuliłam potrzebowałam tego ostatni raz przytulałam się do kogoś z 2 lata temu do swojego byłego już chłopaka.
Cameron zaczął gładzić mnie po włosach a ja zaczynałam się uspokajać w jego ramionach.
Aż nawet nie zauważyłam kiedy zasnełam.
Obudziłam się z dziwnymi myślami koło głowy czemu Cameron wczoraj był dla mnie taki miły?
Zebrałam się do wstania z łóżka i poszłam do toaletki zrobić sobie makijaż.
Nałożyłam podkład i zakryłam sińcę pod oczami,pomalowałam sobie usta moją ulubioną pomatką i zrobiłam sobie kreskę na stępnie pomalowałam swoje rzęsy jak już zrobiłam makijaż zabrałam się do robienia fryzury.
Zrobiłam sobie ładnego koka którego znalazłam na tiktoku i zmieniłam sobie bandarz na świerzy.
Następnie zeszłam na dół na śniadanie.
Gdzie siedzieli już wszyscy oprócz mężczyzny.
- Witaj Auroro jak się spało- zapytała moja matka.
- Świetnie - odpowiedziałam krótko i nałożyłam sobie jedzenie.
- Idziesz dzisiaj na siłownie prawda bo trochę ci się przytyło.- wdech i wydech Aurora nie denerwuj się Cameron spojrzał na mnie a ja na niego i udałam że wcale mnie to nie uraziło.
- Nie - odpowiedziałam madcę i zaczełam jeść.
- Nie byłaś na siłowni już z miesiąc nie widzisz jak już po tobie widać że przytyłaś.
Nie mogłam już wytrzymać.
- Wiesz co to najlepiej nic jeść nie będe żeby nie tyć. - odsunęłam od siebie talerz i poszłam do pokoju zamknęłam drzwi i poszłam do łazięki zamknąłam się i zaczełam płakać.
- Nie chce tak żyć. - mówiłam
A wiecie co kiedyś matka mi powiedziała że wcale nie chciała żebym się urodziła że jestem tylko wpadką.
Z szafki w łazięce wyciągnełam środki nasenne coś mi mówiło by to wziąść a coś że mam po co żyć.
Nie miałam po co
Nagle usłyszałam że ktoś wszedł do mojego pokoju i stanął przed łazięnką.
- Auri otwórz nie rób nic głupiego- powiedział Cameron.
Zignorowałam go i wysypałam na ręke parę tabletek- zawachałam się czy naprawdę chcę to zrobić.
- Auri no proszę no otwórz je porozmawaimy.
- Nie chce rozmawiać - krzyknełam przez drzwi.
- To chociaż otwóż te drzwi.
Włożyłam tabletki do buzi i popiłam je wodą.
Po chwili zrobiło mi się strasznie słabo lekarstwa chyba zaczeły działać oparłam się o ścianę i przymknełam oczy.
Nagle usłyszałam jak klucz wypada z zamka i ktoś wchodzi do łazięki.
Próbowałam zobaczyć kto to ale obraz mi się zamazywał.
- Auri coś ty zrobiła.
- Dzwonię po karetkę - powiedział i wybrał numer.
- Auri nie zamykaj oczu zaraz będzie pogotowie.
Chyba zemndlałam bo widziałam tylko czarny obraz.

 

between the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz