Rozdział 1

16 1 13
                                    


Ze snu wyrwał go łoskot upadającego krzesła gdzieś w jadalni.

Bilbo  otworzył oczy, w pokoju panował już lekki półmrok, szacował, że mogła być czwarta nad ranem. Wstał,  i z przestrachem ruszył w stronę, skąd dochodziły dziwne dzięki, po drodze zgarniając jeszcze sztylet, który od czasu wyprawy zawsze leżał na szafce obok łózka.

Gdy tam już dotarł, stanął jak wryty. Przed nim stał krasnolud. Był niski, dobrze zbudowany i miał brodę, jak to krasnolud. Miał na sobie czerwony płaszcz z kapturem, który zasłaniał pół jego twarzy.

-  Dori? - spytał ze zdziwieniem Bilbo powoli opuszczając sztylet, który uniósł wcześniej w geście samoobrony.

- Do usług - odpowiedział zmieszany krasnolud.

- Co ty tutaj robisz? - wcześniejszy przestrach Bilba powoli zaczął ustępować miejsca ciekawości.

- Mamy sprawę z Gandalfem -  krasnolud odpowiedział z poważną miną, co trochę zaniepokoiło Bilba.

- To gdzie niby jest Gandalf? -

 - Powinien zaraz być - 

Bilbo pomimo, że był okropnie zmęczony i jeszcze nie wiedział co myśleć o całej tej sprawie, nie zapominał o dobrych manierach.

- Usiądziemy może? - zapytał.

- Nie, zaraz wyruszamy - Krasnolud pokręcił głową i z wyczekiwaniem spojrzał w stronę drzwi.

 - Gdzie? - Bilbo powoli zaczynał czuć, że ma dosyć.

- Po Thorina - odpowiedział mu głos z korytarza.

Bilbo aż podskoczył, totalnie się tego nie spodziewał. Chwile później do jadalni wkroczył nie kto inny, jak Gandalf.

- Zaginął trzy dni temu w okolicach Tonącego Wąwozu*, uważamy, że ktoś go porwał- Gandalf kontynuował  swoją wcześniejszą wypowiedź.

Bilbo nie mógł wierzyć własnym uszom. 

- Że w sensie Thorin Dębowa Tarcza dał się porwać?! - myślał.

Zaraz potem poczuł rodzące się w jego piersi znajome uczucie, ekscytacje lekko podszytą lękiem. Widząc wyraz jego twarzy Gandalf lekko zmarszczył brwi, po czym dodał.

- Jedziemy go odszukać, masz dziesięć minut, żeby się zebrać do wyjścia, reszta krasnoludów czeka już na dworze.-

Równo osiem minut później Bilbo stawił się przed wejściem do swojej nory, z wypchanym po brzegi plecakiem. Buzowała w nim ekscytacja, która wypełniła w końcu  pustkę towarzyszącą mu od tak długiego czasu.

Przed domem czekali już na niego Gandalf i Dori, a za nimi stali jeszcze Bifur, Bombur, Bofur, Nori, Ori, Oin i Gloin. Bilbo poczuł żal, gdy uświadomił sobie, że wciąż na próżno wypatruje wśród nich Kiliego i Filiego.

Dopiero potem zauważył, że był tam jeszcze jeden krasnolud, którego Bilbo nie znał. Miał  krótszą niż inne krasnoludy, zaplecioną w warkocz czarną brodę. Był odziany w granatowy strój, przepasany czarnym pasem ze srebrną klamrą. Oprócz tego miał na sobie jeszcze ciężkie czarne buty i błękitny płaszcz z kapturem umazanym błotem. Nieznajomy podszedł do do Bilba i rzekł pośpiesznie:

- Ablin, do usług - 

Bilbo spojrzał na wyciągniętą w jego kierunku dłoń Ablina i potrząsnął ją szybko jednocześnie odpowiadając:

- Bilbo, do usług - 

Zwykle tak nie mawiał ale Ablin zrobił na nim takie wrażenie, że tylko to zdołał wydukać. Na szczęście uratował go Gandalf ogłaszając, że pora wyruszać. Wsiadł więc na kuca, którego dla niego przygotowali. 

Nareszcie znowu wyruszał na przygodę.


* " Tonący Wąwóz" to nazwa wymyślona randomowo przez moją siostrę i nie mam pojęcia czy coś takiego występuje w oryginalnej powieści. (Jak się jej o to zapytałam, to wzruszyła ramionami i powiedziała, ze nie wie skąd to się wzięło) 

....................

Witam wszystkich i każdego z osobna :3

Oto jest pierwszy rozdział książki.

Siedziałam i pisałam to słuchając openingów do anime Xd. Nwm ale to mi pomaga w skupieniu.

W każdym razie mam nadzieje, że się podobało.

I jeszcze zachęcam do komentowania (fajnie wiedzieć, że ktoś to czyta xd)

See you later




Labirynt : czyli co jest prawdziwym skarbem /// Hobbit ///Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz