,,Wakacyjny Odpoczynek"
W czasie drogi do domu, Lilith opowiedziała swoją ciekawą historie rodzinie, wszystko było super do pewnego momentu.
- W tym roku polecimy zwiedzić pewien kraj, tylko jaki – namyślał się wuj Rick.
- Może do Belgii – zapytała Lilith.
- To bardzo blisko Holandii a chciałabym być blisko mojego kraju.
- Dobrze, nie macie nic przeciwko ? – uśmiechnęła się ciotka Wanda.
- Nie, chętnie ! – krzyknęli chórem.
- Zatem, postanowione, lecimy do Belgii – oznajmiła ciotka.
- Dobra, dosyć jak wrócimy to o tym pogadamy – rzekł wuj Rick poważnie.
Dojechali do domu, było już późno więc każdy musiał iść spać.
Nazajutrz Lilith wstała bardzo wczesnym rankiem, ponieważ musieli kupić bilety na wylot.
Zbiegła na dół gdzie zastała rodzinę, siedzącą przed laptopem, na którym były oferty do kupna biletów.
Lilith usiadła koło nich a jedyne co do niej powiedziano to
- Lilith, bilety już kupione za tydzień równo, wylatujemy. – powiedziała ciotka Wanda zamykając temat.
Lilith poszła na górę ale przed tym zjadła śniadanie.
Resztę dnia spędziła na rodzinnym oglądaniu wakacyjnych seriali.
Nadszedł dzień wylotu.
W domu panowała nerwowa atmosfera każdy bardzo się bał że coś pójdzie nie tak, na tą okazję przygotowała się jedenastoletnia Lilith.
- Hej, chodźcie tu chce was przytulić ! – krzyknęła Lilith
Po czym wszyscy zbiegli na dół by ją uściskać, w momencie gdy wszyscy objęli Lilith, wyszeptała słowa ,,Los familios de protiegos".
Wypowiedziała to trzy razy, a było to zaklęcie ochronne, na wszelki wypadek jakby coś miało się stać.
Byli już w samolocie i lecieli do Belgii, wszystko wskazywało na to że plan Lilith się powiedzie, chciała kupić księgę czarów na wyższy poziom, chciała być wybitną czarodziejką.
Ich nocleg znajdował się w hotelu w Brukseli z dobrymi opiniami.
Lilith coś nie pasowało.
Ale nic się nie działo, i chyba nie miało.
- ,, sekerro de romo" – mówiła pod nosem Lilith, wówczas cały pokój został przeszukany.
Zaklęcie pokazało jej że nic się nie wydarzy i miało racje wówczas nic nie miało się wydarzyć.
Nastała noc, ciemna i jakże gorąca noc.
Gdy wszyscy zasnęli, Lilith przestała wierzyć że będzie dobrze.
- Jeszcze raz, dla 100% pewności ,,sekerro de romo", i wtedy ukazała jej się rzecz przerażająca.
W drzwiach balkonowych stali zamaskowani przestępcy chcący okraść Vanessów z biletów powrotnych do Liverpoolu.
- O NIE, NIKT MNIE NIE OKRADNIE, MNIE ANI MOJEJ RODZINY.
Wydusiła z siebie cicho próbując nie wybuchnąć złością Lilith.
- Muszę coś zrobić, po czym podeszła do drzwi i powiedziała ,,elektro", wtem z jej dłoni wyleciała maleńka iskierka lecąca w stronę drzwi.
Poszła ,,spać", jednak w pewnym iż pełnym przerażenia dla Lilith momencie, usłyszała trzask, bardziej krzyk rażących prądem przestępców.
Lilith kolejny raz uratowała, nie szkołę nie znajomych a rodzinę.
Vanessowie jej nie zostawili, a ona nie zostawiła ich.