,,Przyjęcie w domu śmierci"
Rozpoczęły się ferie zimowe, w tym roku Lilith zostawała w awm-ie, z czego się cieszyła i jednocześnie było jej smutno.
Lilith pakowała się, ponieważ miała wrócić do Liverpoolu na jeden dzień, odbywała się impreza, w której dzieci do czternastego roku życia bawiły się w chowanego i były tam też inne atrakcje, takie jak malowanie twarzy czy np. podchody.
Jednak wszystko działo się w miejscu dla Lilith nawiedzonym przeczytała o tym w ,,Liverpool nawiedzonym dom Elmer street 966".
Lilith wracała tam tylko dlatego że miała okazję spotkać się z rodziną nie w czasie wakacji.
- Lilith, musisz tam jechać ? – zapytał Jake
- Tak, ale robię to tylko po to by spotkać Elvisa, Tommy'ego, Carla i Freda, bo zawsze się z nimi super bawię ale Elvis i Tommy nie będą się z nami bawić bo mają powyżej czternastu lat, a Carl i Fred kończą czternaście lat w tym roku.
- Czyli kiedy wracasz ? – zapytał
- Jutro – oznajmiła ze smutkiem
Nastał dzień, w którym Lilith przeszła przez tablet, po czym znalazła się na Elmer Street.
- O tu jesteś, Lil – krzyknął radośnie Carl.
- Carl, możesz nie skaracać mojego imienia nie brzmi to fajnie.
- No cóż przepraszam Lailo Lilith Feveer – powiedział
- Robisz to specjalnie, specjalnie używasz mojego drugiego imienia, imienia mojej...matki – oznajmiła a uśmiech zszedł z jej twarzy.
- O, Lilith tu jesteś – przywitał się Fred.
- Hej, Fred, a i Carl nie zdziw się jeżeli w nocy coś cię nawiedzi – powiedziała stanowczo, ale w głowie sobie z niego tylko żartowała.
- Dobra idziemy ? – zapytał Fred
- Tak, chodźmy, będzie niezła zabawa – oznajmiła Lilith, po czym weszli do środka.
- Carl, byłeś dla mnie nie miły i za karę ty będziesz nas szukał, a ja już tego do-pil-nuję – pomyślała jednocześnie chichocąc pod nosem.
Lilith zaczęła rozglądać się za Fredem, po czym w końcu go znalazła.
- Hej bracie, dawno cię nie widziałam, mam dziwne pytanie mogę cię na chwilę przytulić ? – zapytała czując się upokorzona
- Nie wiem o co ci chodzi Lilith, ale niech ci będzie – oznajmił
- Świetnie – powiedziała po czym przytuliła brata, oczywiście nie zrobiła tego bez celu, w czasie gdy go uściskała wymawiała szeptem zaklęcie posłuszeństwa.
- Du, jesto meineiro – szepnęła po czym dodała
- Dzisiaj braciszku zgodzisz się ze mną z tym że to Carl będzie szukać pierwszy – szepnęła po raz drugi po czym odeszła od brata
- Dzięki, Fred – powiedziała po czym odeszła
- Nie ma sprawy ? – odpowiedział ewidentnie zmieszany.
- No to co gramy, moim zdaniem Carl powinien zacząć nas szukać – oznajmiła drwiąco Lilith
- Lilith dobrze wiesz że tego nie cierpię – oznajmił Carl patrząc na Freda
- Fred może ty coś powiesz ? – powiedział Carl
- Ja, jestem za tym żeby Carl szukał jako pierwszy – powiedział Fred
- Widzisz Carl, powodzenia – rzuciła Lilith, która pobiegła na górę domu bo Carl zaczął już liczyć.
- Gdzie tu się schować, może tu – oznajmiła, po czym weszła do łazienki.
Od samego siedzenia w niej Lilith robiło się nie dobrze, a w pewnym momencie zauważyła straszną postać przebiegającą przed jej oczmi
- Ktoś tu jest ? – zapytała Lilith rozglądając się w około.
- Pytam ostatni raz KTOŚ TU JEST – otworzyła oczy a przed nią stał demon w postaci minotaura mający plus minus dwa metry wysokości, jego oczy były wypełnione nienawiścią i rządzą władzy.
- Witaj Feveer – szepnął strasznym głosem
- C-Czeo chcesz ? – zapytała przerażonym głosem
- Zrobisz to co zechcesz, to czego ja chcę, bardziej to drugie WYGRASZ te chowanego, chcę cię wzmocnić, masz zabić mojego brata, jestem Refaus demon lodu, a z tego co wiem ty masz moc lodu i jesteś potężna jak na te dwanaście lat, Orneusz demon ognia spalił mnie, nie chciał prowadzić akademii ze mną – szepnął jeszcze bardziej przerażająco
- FRED, CARL POMOCY!!! – krzyknęła zupełnie nie wiedząc co robi
- Oj Feveer, niedługo zrozumiesz, zobaczysz jak to jest mieć w sobie zimną krew – szepnął po raz ostatni, po czym opętał Lilith.
-Lilith, wołałaś o pomoc, wszystko ok ? – zapytał Fred
- Tak, zawołaj Carla, ja będę szukać i to ja w tym roku zostanę mistrzynią.