5. Głos

3 0 0
                                    

-Kamil, Kamil, Kamil, - usłyszał, czy raczej mu się zdawało.

Stanął jak wryty. Nie wiedział, Czy doznał objawienia, olśnienia, czy też może właśnie zaczynał wariować. Głos pochodził z jego własnej głowy, brzmiał łagodnie, cicho, ale wyraźnie i wydawał się być przyjacielski.

Pierwsze zdanie było jakby wyrwane z kontekstu, tak, jakby dotarło do niego już w trakcie wypowiedzi.

"Nikt z ludzi nie wie wszystkiego. Nie ma takiego człowieka, który by wiedział wszystko. Nie skonstruowano jeszcze takiego komputera..."

Kamil, mimo że był w szoku, odpowiedział na głos:

-Wiem. Chyba nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego. Pewnie też nigdy nie urodzi się taka osoba, która mogłaby wiedzieć wszystko, i chyba, nie będzie takiej maszyny.

"Rozumiesz więc..." - usłyszał głos, czy raczej mu się zdawało.

W tej chwili nie potrafił tego ocenić. Mimo wszystko rozumiał to bardziej, niż mógłby się tego po sobie spodziewać. Nie to, jednak było w tym wszystkim najdziwniejsze. Nie mógł uwierzyć, jak szybko akceptuje ten wewnętrzny głos, jak szybko godzi się z jego istnieniem. Nie było w nim żadnego protestu, żadnego oporu.

-Tak, ale to zaskakujące, - odrzekł, dając się wciągnąć w wyimaginowaną dyskusję.

Nie myślał nad tym, że ktoś może być w pobliżu. Mówił i słuchał i czuł się z tym dobrze.

"Kamil, czy ty dostrzegasz w tym pewną prawidłowość?"

-Nie.

"Posłuchaj, dowiadując się więcej, odkrywasz coś jeszcze, odkrywasz coraz większy bezmiar tego, czego jeszcze nie wiesz".

-To tak, jakbym szedł korytarzem, który w miarę moich kroków wydłuża się, - wtrącił.

"Tak, im szybciej maszerujesz, tym dalej masz do wyjścia".

Czuł się, jak małe dziecko.

-Czy jest w tym jakaś ukryta zagadka?

"Pomyśl".

-Pewnie jest.

"Dostałeś układ odniesienia, wskazówkę, która pozwoli ci inaczej spojrzeć na to, co cię otacza. W prosty sposób doświadczysz wieczności i nieskończoności Wszechświata. Zobacz, jak niewielu jest ludzi, którzy mogą pochwalić się takim stanem wiedzy, by stwierdzić, iż nie wiedzą nic. Swoją podróż zacznij właśnie od tego".

Nie zastanawiał się głębiej nad tym czego doświadczał. To było jak dziwny półsen.

-Tak, ale gdzie mam iść?

Nie usłyszał odpowiedzi na swoje pytanie, ale wciąż był otwarty. Głos mówił płynnie, łagodnie i prosto, tak jakby chciał mieć pewność, że on wszystko zrozumie.

"Zobacz, większość ludzi swoje postrzeganie ogranicza do małych, bardzo małych rozmiarów. Do takich, które wystarczają zaledwie do przeżycia, wydania na świat potomstwa i, czasem, zadbania w minimalnym stopniu, o swoją starość".

Pokiwał głową.

-Wiem, widzę to.

"Wasz układ odniesienia jest tak mały, byście znali jego granice, czuli się bezpiecznie i poruszali się w nim swobodnie".

Nie mógł nie zgodzić się z tym co słyszał.

-Rozumiem, - powiedział.

"Jest wyjście z tej sytuacji".

-Tak?

"Jeżeli choć raz, uda ci się spojrzeć poza krawędzie świata, w którym żyjesz, stwierdzisz, że to zwykła klatka".

-Klatka? - zdziwił się.

"Tak. Ta klatka, ogranicza nie tylko ciebie, ale też twoich bliskich i wszystkich innych ludzi. Ta klatka odbiera ci radość z tego, kim jesteś, nie daje ci szans na bycie kimś więcej. Widzisz to?"

-Chyba tak.

"Czy, do tej pory, kiedykolwiek podejrzewałeś, że ona istnieje?"

-Nie.

Usiadł. Zrozumiał, że właśnie coś się stało, coś bardzo ważnego. Docierał do niego fakt, że istotnie zaczyna dużo więcej widzieć. Widział nie tylko oczami, słyszał nie tylko uszami, czuł całą głębią siebie. Doświadczał przedziwnej, cudownej alienacji. Świat rósł wokół niego, rozwijał się, kwitł, wybuchał życiem. Patrzył na liście drzewa, pod którym siedział i widział kolorową poświatę wokół nich. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. A może to z nim coś się działo? Może już nie był sobą? Może już na zawsze miał być kimś innym?

Chciało mu się śmiać i płakać jednocześnie. To było takie niepojęte, piękne, ulotne. Głos w jego głowie był dużo wyraźniejszy i czystszy niż jeszcze kilka minut temu.

"Kamil, cały marsz do wolności odbywa się w tobie, w twojej świadomości. Na każdą rzecz możesz patrzeć na dwa sposoby. Kiedy widzisz jeden obraz, drugi wydaje ci się złudzeniem".

Z jego oczu popłynęły łzy, to były łzy szczęścia.

-Widzę to, - powiedział.

"Odkrywszy, że możesz patrzeć tak i tak, zyskujesz wolność wyboru, której wcześniej nie miałeś. Od tej pory, codziennie będziesz doświadczał masę nowych, zaskakujących rzeczy".

Głos ucichł, a on został sam. Myślał nad tym, co pojawiło się w jego głowie. Z kim rozmawiał? Z Bogiem, aniołem, czy z samym sobą? Nie wiedział tego, ale był szczęśliwy. 

Prawie jak anioł.Where stories live. Discover now