6. Sto złotych za mało.

2 0 0
                                    

Po rozmowie z żoną cały następny dzień chodził jak struty. Nie mógł poradzić sobie z własnymi myślami. Jak to było możliwe, że kolejna kobieta, przelicza jego wartość na pieniądze? Na jakich podstawach opiera się ich związek? Jak ona wytrzymała z nim osiem lat?

Po zakładzie pracy chodził jak lunatyk. Myślał. Kombinował na różne sposoby, ale wynik zawsze był ten sam. Nie miał złudzeń.

Przekaz tego, co powiedziała mu poprzedniego dnia w samochodzie, był jasny. Jeśli chciał utrzymać małżeństwo, musiał zacząć przynosić więcej pieniędzy. Wiedział, że w tym momencie było to niemożliwe. Zakład, w którym pracował w tym czasie, przechodził głęboką restrukturyzację. Jego dział był likwidowany, a w to miejsce miał powstać zupełnie inny.

Tydzień wcześniej otrzymał propozycję zmiany stanowiska. Proponowano mu etat, na pierwszy rzut oka, bardzo atrakcyjny. Miał zostać magazynierem paliw płynnych na wewnętrznej stacji benzynowej. Jednak po bliższym przyjrzeniu się i wysłuchaniu opinii starszych stażem pracowników, doszedł do wniosku, że doświadczenie, które posiada, nie jest wystarczające, a ryzyko poniesienia odpowiedzialności materialnej za ewentualne straty, zbyt wysokie. Odrzucił tę propozycję. To była druga, najprawdopodobniej ostatnia.

Po powrocie do domu, podczas obiadu dostał SMS-a z informacją z banku, że wypłata właśnie wpłynęła na jego konto.

Przyzwyczajony, że zawsze wszystko było w porządku, nie spojrzał na kwotę. Ucieszył się i, od razu, przesłał to żonie.

„Czemu tak mało?" - odpisała.

Jeszcze raz spojrzał na wyświetlacz.

„Osiemset dwadzieścia złotych, to chyba w porządku?" - pomyślał.

Oczywiście zdawał sobie sprawę, że postronnemu obserwatorowi kwota ta, może wydawać się mała. Jednak wiedział też, że kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że komornik zabiera mu pięćset złotych na alimenty, sytuacja wygląda już trochę inaczej.

Zosia zdawała się tego drobnego szczegółu nie dostrzegać. Chociaż kilka słów cisnęło mu się na usta, postanowił wszelkie uwagi zachować dla siebie.

"Zosiu, a ile powinno być."

"920" - odpisała.

"I tak było co miesiąc?"

"Tak."

'W takim razie, nic nie rozumiem."

Chwilę jeszcze, żartował z teściową, że żona, niby, chciałaby więcej i poszedł usiąść przed komputerem. Mimo wszystko coś nie dawało mu spokoju.

„Sto złotych za mało... ciekawe dlaczego?" - zastanawiał się.

Usiadł, a po chwili z jego ciałem zaczęło dziać się coś dziwnego. W kilkanaście sekund, ciśnienie krwi skoczyło do górnej granicy, a serce waliło jak oszalałe. W żaden sposób nie mógł zapanować na swoim oddechem. Zaczął dygotać, jak galareta.

Miał świadomość, że to jest reakcja stresowa na zaistniałą sytuację, nie wiedział tylko, dlaczego była tak gwałtowna. Miał wrażenie, że za chwilę stanie się o coś strasznego. Adrenalina szalała w jego żyłach, jak huragan. Nie mógł pozbierać myśli i skupić się na jednej konkretnej rzeczy.

„To na pewno moja "była" z Poznania... tak... na pewno ona... na pewno... no, bo kto?! ... A może, nie? Nie... czyżby w pracy obcięli mi premię?! Chyba by mi o tym powiedzieli?!"

Powoli tracił poczucie kontroli nad sobą. Jego myśli biegały jak oszalałe. Czuł się, jak mała mysz w ciasnej klatce, nad którą u góry czai się kot. Trząsł się, był jak z żelatyny. Siedział, niezdolny do wykonania jakiejkolwiek czynności.

W końcu zaczął się śmiać sam z siebie.
„Boże, ale ta menda rozwaliła mi nerwy! Już na samą myśl o niej robi mi się niedobrze." - wyraził w myślach opinię o swojej byłej partnerce.

Prawie jak anioł.Where stories live. Discover now