Obudziłem się w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Tak ciemnym że nawet ja nic nie widziałem. Tył głowy mnie bolał. Nagle poczułem jakby napłynęła na mnie fala wspomnień. Przypomniało mi się polowanie z moim klanem. Była nas dwudziestka. Wtedy spadła na nas wielka sieć z malusieńkimi oczkami. Nawet węże przez to nie uciekły. Znienacka dostałem czymś twardym w łeb. I tak chyba się tu znalazłem. Zorientowałem się że nie minęło więcej niż 2 może 5 sekund. Spróbowałem wstać, ale sznur, którym byłem związany na to nie pozwalał. Nie wiedziałem ile tu jestem. Obok usłyszałem przytłumiony szelest. Reszta, która była ze mną na polowaniu! Znów zająłem się rozmyślaniem. Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem lekkiego światła, które zostało zapalone i wycięło mały kwadrat w ciemności. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Byli wszyscy, a w kącie leżał Ranoe. Chłopak wyglądał nieco odmiennie przez rogi i sokole skrzydła, a nigdy nie zdarzało się takie zjawisko. Odetchnąłem z ulgą. Wszyscy żyją.
Do pomieszczenia weszli dwaj postawni ludzie. Wzięli najbliższego z nas, czyli mnie, rozwiązali i podnieśli. Spróbowałem im się wyszarpnąć, ale było to bezsensowne. Po pierwsze ci ludzie pachnieli i wyglądali na silnych, a po drugie dostałem boleśnie pod żebro. Doszliśmy do końca korytarza. Faceci otworzyli drzwi i wepchnęli do bardzo jasnego pomieszczenia ze stołem i dwoma krzesłami, z czego jedno było zajęte przez człowieka z blizną.
- Witaj. Siądź. Jak podoba ci się tutaj? - powiedział nazbyt słodkim głosem siedzący mężczyzna.
- Wiesz bardzo mi się tu podoba. - odpowiedziałem głosem ociekającym sarkazmem jak jadem węża - Co to za porąbany pomysł, żeby trzymać kogoś w ciemnicy i nagle wsadzić go do pomieszczenia, które jest oświetlone białymi światłami!? I nie mów do mnie tym przesłodzonym głosem, cukrzycy dostanę. - wkurzyłem się już na faceta.
- O to nam chodziło, żebyś czuł się tu nieswojo. Bądź cię oślepiło na chwilę. - powiedział niskim tonem. - Jak cię zwą?
- Kirue. Po co mnie tu przywlekłeś?
- Żeby cię przesłuchać. Teraz lepsze pytanie. Gdzie mieszkacie?
- Myślisz że ci powiem? To grubo się mylisz. - odpowiedziałem wyzywająco.
- Naprawdę? Nie myślę, że mi powiesz, ja to wiem. Jeszcze raz, gdzie mieszkacie?
- A co jak nie powiem? - zapytałem.
- To zastosuję inne techniki wyduszenia z ciebie informacji. - zaczynał się wkurzać.
- To nie powiem.
- Masz powiedzieć leśny ludku. Gdzie mieszkasz ze swoim klanem? - podniósł głos.
- W lesie, nie wiedziałeś? - powiedziałem udawanym zdziwieniem.
- To wiem! Ale las jest tak wielki, że ta informacja nam już nie pomoże! W jakiej części?-coraz bardziej podnosił głos.
- W ładnej - powiedziałem z wzrokiem utkwionym w bliźnie na policzku mężczyzny.
- Gdzie! Gadaj! - cały podniósł się z krzesła
- Nie chce mi się.
- Serio? To zaraz ci się zechce - podszedł do mnie i trzepnął mnie w twarz.
- Tsk!
- A teraz powiesz?!
- Nie - twardo trwałem na swojej pozycji.
Bił mnie po twarzy tak mocno, że aż ściekała mi po niej krew. Mieszała się z łzami, a niektóre miejsca piekły od soli zawartej w łzach. Nadal trzymałem się mojego przekonania. Nie zdradziłem mu anie słowa o miejscu pobytu naszego klanu.
- Dobra, na dzisiaj koniec - powiedział wreszcie - Zabierzcie go.
Ci sami mężczyźni, którzy mnie tu przynieśli odnieśli mnie do pomieszczenia. Tym razem już oświetlonego. Wszyscy już byli jako tako rozbudzeni i rozwiązani. Podbiegła do mnie dziewczyna z bordowymi włosami.
- Co ci się stało?! Co oni ci zrobili?! - spojrzała w stronę dwóch ludzi zamykających już pomieszczenie.
- Nic mi nie jest Kinari. - odpowiedziałem drżącym głosem. Sam wątpiłem w to co mówiłem.
* * * * * * * * * *
Witam! Jest to pierwsza książka, którą publikuję (chociaż pomysłów miałam wiele). Po prostu to był pomysł, który przypadł mi do gustu (tak, oceniam swoje pomysły, bo niektóre są bardzo dziwne, albo nie pasują do żadnego świata, który wymyślę). Jak ktoś to przeczyta to będę szczęśliwa. Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i nie zrozumiałe zdania.
CZYTASZ
Światło rzuca cienie
FantasyW Sercu lasów wiedzie się dobrze... Dopóki nie znajdują ich ludzie. Ci o spaczonych sercach pragną wytępić Klan Linao. Dwudziestka zmiennokształtnych zostaje schwytana, ale co z nimi zrobią ludzie? Okładka wykonana przez Amiii036