⌜ 𝐰 𝐭𝐫𝐚𝐤𝐜𝐢𝐞 ⌟
Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, a jednak każdy sam chce się o tym przekonać.
Kim Taehyung miał okazję to zrobić, a chęć zatrzymania mieszkania po zmarłej matce pchnęła go do podjęcia się radykalnych środków. Jak zamie...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Opuszczenie bezpiecznej przystani i stanięcie oko w oko z drapieżnikiem, który czaił się na swoją ofiarę już od dłuższego czasu nie należało do najlepszych pomysłów. Tym bardziej, kiedy napastnik był już wystarczająco rozdrażniony i pobudzony do granic możliwości, a jego głowę rozsadzało mnóstwo myśli, które przede wszystkim dotyczyły strategicznego planu schwytania swojej zdobyczy, która zapewni mu odpowiednie posilenie. Natomiast ofiara była na tyle naiwna i bezbronna, iż nie była w stanie nic poradzić na to, że w końcu w pewnej chwili była zdolna do bezkresnego opuszczenia murów swojej bezpiecznej przystani, gdzie mogła liczyć na stu procentową anonimowość i ochronę. Nieznane były instynkty, które popychały biedne, nieumiejętne do samodzielnej obrony przyszłe nieboszczyki do podjęcia tak radykalnych i cholernie niebezpiecznych decyzji, jak wyjście na zewnątrz i zdanie się na łaskę swojego oprawcy, którego zamiary mimo wszystko pozostawały nieznane. Często nie kończyło się to w zbyt dobry sposób.
Tak też w roli ofiary i w takiej właśnie sytuacji znajdował się sam Taehyung, który w ogóle nie potrafił dojść do ładu z podjęciem odpowiedniej decyzji, ponieważ z jednej strony odczuwał potrzebę porozmawiania z Jeonggukiem. Lecz z drugiej miał wrażenie, że jak zawsze nie skończy się to dobrze. Miał dziwne przeczucie, iż mężczyzna nie miał zamiaru potraktować go ulgowo i – podobnie jak jego ojca – zwyczajnie zbesztać i poniewierać jak nic nieznaczącego śmiecia. Owszem, blondyn sam był zdania, że jego rodzicielowi to wszystko się należało, a wszystkie jego czyny same go do tego zaprowadziły, lecz on sam nie chciał przeżyć tego na własnej skórze. Nastolatek wiedział, że jakimś dziwnym trafem tracił swoją silną stronę, kiedy tylko znajdował się w pobliżu Jeongguka, co go mocno dezorientowało, ale i intrygowało. Gdy w jego otoczeniu znajdowała się tajemnicza aura, jaką emanował starszy od niego mężczyzna miał wrażenie, że wszystkie jego komórki w mózgu odpowiedzialne za temperament oraz pyskowanie na każdą uszczypliwą uwagę bruneta gdzieś zanikały. O ile nie pozbył się już ich całkowicie, kiedy przez ostatni czas niemal w ogóle nie były używane.
W końcu przez ostatni tydzień przebywał jedynie w mieszkaniu Jeongguka zajmując się malutkim Taeminem, który siłą rzeczy był bratankiem bruneta, więc bardzo możliwe było to, iż odziedziczył po swoim wujku jakieś sekretne moce onieśmielania ludzi i pozbawiania ich swojej silnej woli. Nie zdziwiłoby go to jakoś bardzo, gdyż Taehyung od samego początku uważał, że Minnie bardzo przypominał mu młodego Jeona, lecz jedynie z wyglądu, ponieważ mały chłopczyk należał do o wiele spokojniejszych i mniej nabuzowanych osób w przeciwieństwie do jego wujka.
— Taemin i co ja mam według ciebie zrobić — zapytał spanikowany chłopak, chodząc z jednego konta pokoju w drugi przy okazji obgryzając jeden swój kciuk w geście kompletnego zestresowania. — Przecież, jeśli tam pójdę to od razu dostanę od Jeongguka po ryju za niedostateczne zachowanie bezpieczeństwa i jednoczesne narażenie cię na jakieś zagrożenie — paplał jak najęty, nawet nie potrafiąc wysilić się na uspokojenie swojego oddechu, kiedy zaczynał oddychać coraz szybciej i płyciej. Na jego czole już były widoczne pojedyncze kropelki potu, co zapewne było spowodowane nasilającą się hiperwentylacją oraz podwyższającą się temperaturą ciała z powodu zdenerwowania. Nawet nie zwracał uwagi na zaschniętą strużkę krwi na jego skroni, która płynęła wprost z pulsującej rany, która nie dawała o sobie zapomnieć.