* JEDEN *

1.2K 176 30
                                    


Georgina

Nie bardzo wiem, jak zachować się w towarzystwie Caspara Milesa, kiedy w ciszy jedziemy w nieznanym mi kierunku. Siedzę wciśnięta niemal w same drzwi, byle tylko zachować między nami bezpieczny dystans. On sam również nie próbuje nawiązać ze mną kontaktu, co bardzo mi odpowiada. Stuka palcami w udo, drugą dłoń zaś ułożył pod brodą i w skupieniu nad czymś myśli. Cieszę się, że milczy. Wciąż buzuje we mnie gniew, a ten może popchnąć mnie do czynów, za które pewnie później bym się wstydziła. Nigdy dotąd nikomu nie zrobiłam krzywdy, za to w myślach poćwiartowałam Milesa na milion kawałków.

Po podpisaniu przeze mnie tego przeklętego świstka, bez słowa chwycił mnie pod ramię, po czym wyprowadził z gabinetu ojca bez możliwości chociażby przytulenia przerażonej, zapłakanej siostry. Na samą myśl o Camille, moje serce zaciskała niewidziana pięść współczucia. Ma dopiero dziesięć lat, a poczuła przy swojej skroni broń, która w sekundę mogła odebrać jej życie. Właśnie za to znienawidziłam mojego pieprzonego męża. Już nie za to, że zmusił mnie do podpisania czegoś, czego wcale nie chciałam podpisywać, a za tę przeklętą spluwę i wykorzystanie siostry przeciwko mnie. Wiedział, że ulegnę. Wiedział, że nie pozwolę, by ktokolwiek zapłacił za mój opór. Musiałam ustąpić, bo nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdyby Cami spotkała przeze mnie krzywda. Jakoś przetrwam, pokażę temu sukinsynowi z kim zadarł i nie pozwolę się zdominować, bo właśnie na takiego typa wygląda. Pewnego siebie, wyniosłego, któremu wszystko należy się na skinienie palca. Czas wystawić pazurki i walczyć o siebie, póki jeszcze nie zdążył mnie złamać.

Po opuszczeniu samochodu pierwsze, co robię, to unoszę głowę i patrzę na wielki, nowoczesny, pokryty szybami wieżowiec. Przeraża mnie jego widok, bo przypomina słupek. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak w ogóle utrzymuje się w pionie, ale wizja mieszkania w czymś takim sprawia tylko, że mam ochotę brać nogi za pas. Lśni w świetle promieni słonecznych, ukazując luksus i prestiż. Usytuowany przy ruchliwej ulicy, z minimalną ilością zieleni, którą tak kocham. Wokół panuje gwar, hałas, wzdłuż ciągnie się mnóstwo butików niczym na Rodeo Drive. Krzywię się na ten widok. Zdecydowanie nie do tego jestem przyzwyczajona. Wychowałam się w domu z ogrodem, gdzie mogłam czytać książki, biegać boso po trawie, słuchać śpiewu ptaków, bujać się na drewnianej huśtawce razem z Cami. Naprawdę zamierza mnie zamknąć w tej puszce? To miejsce nawet do niego nie pasuje, bardziej spodziewałam się willi z monitoringiem, pieprzoną fosą, strażą, niż tego eleganckiego budynku.

Bez słowa wprowadza mnie do środka, delikatnie ściskając za ramię, a za nami podążają dwa goryle, którzy wyciągnęli mnie z zajęć. W drodze na górę w windzie panuje cisza, nie słyszę nic, prócz własnego, przyśpieszonego oddechu. Bacznie obserwuję zmieniające się na wyświetlaczu cyfry, a przerażenie z każdym mijanym piętrem się wzmaga. Nie przepadam za wysokością, unikam drapaczy chmur, nie lubię nawet latać, tymczasem okazuje się, że będę mieszkać na... czterdziestym siódmym piętrze.

Boże Święty!

Drzwi otwierają się z cichym brzęknięciem, a moim oczom ukazuje się apartament. Ochroniarze zostają w windzie, ja podążam za Casparem, stawiając niepewnie krok za krokiem. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu, ale drżą mi nogi na samą myśl, jak wysoko się znajduję. Jestem tutaj od pięciu sekund, a już czuję się jak zamknięty w klatce ptak. Nie rozsunę drzwi, nie wyjdę do ogrodu, nie poczuję pod stopami łaskoczącej trawy. Dostrzegam tylko taras, ale nie sądzę, bym miała odwagę tam wejść. Szyby ciągnące się od podłogi po sam sufit są wystarczającym powodem, bym trzymała się od nich z daleka. A jest ich tak wiele! Pokrywają wszystkie ściany, przez co czuję się jak pod obserwacją. Czy ktoś z budynku obok może nas dostrzec? Wystarczy lornetka, by prześwietlić wnętrze.

YOU BELONG TO ME: WYDANE - 30.10.2024Where stories live. Discover now