Rozdział 2

19 0 0
                                    

Zamierzałam coś zmienić w sobie, co w umiarze mi się udało, rano wsta0am optymistycznie nastawiona do dzisiejszego dnia, udałam się do kuchni, zrobiłam kanapki.
Potem udałam się do łazienki zająć się higieną, bo sządząc po tym jak pachniałam, stwierdziłam że przez dni mojej żałoby w ogóle się nie myłam, także weszłam pod prysznic później umyłam zęby itp.

W końcu byłam gotową do wyjścia, zamknęłam mieszkanie, udałam się do auta.
Do miejsca, w którym pracowałam miał dołączyć pewien chłopak, nie sądziłam wtedy że okaże się moim problemem.

Dojechałam na miejsce, wyszłam ze swojego czarnego samochodu, po czym udałam się do firmy.

Gdy byłam w biurze, szef przedstawił nam naszego nowego pracownika.
- Clarke, przyjdź do mnie na chwilę.
Udałam się do biura szefa zgodnie z rozkazem, a ten miał mi do przekazania pewną wiadomość.
- Już jestem szefie
- Glorio, pokaż nowemu gdzie ma stanowisko, o nic więcej cię nie proszę, po prostu pokaż mu i wróć do pracy.
Przytaknęłam, po czym udałam się do stojącego przy rogu chłopaka.
- Hej, chodź za mną pokażę ci co i jak
- E, ok
Zaczęłam mu pokazywać biuro.
- Tu masz swoje miejsce, tam jest biuro wspólne, w którym możesz zostawić to co masz, wszystko jasne ?
- Tak, a tak w ogóle jestem Vincent
- Gloria, miło mi - oznajmiłam, po czym udałam się do swojego biura.

Moją uwagę przykuło to że Vincent cały czas się na mnie patrzył, a robił to w sposób w ogóle nie dyskretny.
- Zajebiście, zakochał się we mnie - mówiłam sobie pod nosem.
Vincent nie był w moim typie, a po za tym wczoraj ledwo udało mi się uniknąć załamania nerwowego.

Jak myślałam tak też się stało.
Gdy po skończonej pracy, podczas gdy szłam do auta, zapytał mnie.
- Hej, Gloria, jesteś całkiem fajna może chcesz się spotkać ?
Znienawidziłam go wtedy tak bardzo że skala tego jest niewyobrażalnie wysoka, przypomniał mi o śmierci mojego chłopaka.
- Vincent, nie jesteś w moim typie nie ma szans że coś z tego będzie.
- Niech ci będzie ale pamiętaj, nie dam ci spokoju.
Te ostatnie najbardziej zapadło mi w pamięć, później okazało się że faktycznie nie żartował.

Dojechałam do domu, a złość jaką czułam była tak wysoka że mogłabym zniszczyć wszystko co stało mi na drodze.
- Vincent, pieprz się - mówiłam sobie w głowie.

Zapowiadało się ciężko a ja mogłam tylko marzyć o swoim dawnym życiu z Ivanem, chłopakiem moich marzeń.

Jednak kto powiedział że nie spotkam kogoś z kim na nowo będę szczęśliwa.

Miasto ZgonuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz