2

221 18 3
                                    

Rozdział dedykowany ninaczytaa

~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatni raz spojrzałam na Olivię, uniosłam kącik ust i skierowałam się do gabinetu.

No to zaczynamy...

__________________________

Szybko spoważniałam i spoglądając przed siebie zauważyłam tylko trzech  mężczyzn, wyglądających na 54 lata (pewnie ojciec braci Evans) i dwóch mężczyzn jeden wyglądał na około 26 lat, a drugi na 23lata. Pewnie dwóch innych braci nawet nie pofatygowało się do wybrania siostrzyczki. Słodko.

- Witaj, jestem Thomas, a to moi synowie Harry i Marco.- odezwał się jako pierwszy, mężczyzna z czarnymi i starannie strzyżonymi włosami. Miał czarne włosy i brązowe oczy, którymi wywiercał we mnie dziurę. Najpierw spojrzałam na starszego z braci Evans, miał brązowe włosy i niebieskie oczy.

Spojrzałam również na tego najmłodszego, Marco, miał długie blond włosy i niebieskie oczy.

- Dzień dobry, jestem Natasza.

- Powiedz nam, czym się interesujesz Nataszo.- powiedział Thomas z miłym uśmieszkiem na twarzy.

- No więc interesuję się grą na pianinie, grą w koszykówkę oraz boxem.

W oczach najmłodszego ujrzałam lekki szok, ale również podziw, jednak oczy Harry'ego dalej były puste.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym była kolej ostatniej dziewczyny, więc szybko pożegnałam się z mężczyznami i wyszłam.

~~~~~~~~~~~~

Wieczorem, gdy miałam zacząć szykować się do pracy, ktoś zapukał do drzwi. Gdy je otworzyłam, ujrzałam opiekunkę domu dziecka Avę.

- Jesteś wezwana do gabinetu dyrektorki, migiem.

Gdy doszliśmy do gabinetu dyrektorki, Ava kazała mi zapukać i wejść, a sama poszła dalej pracować.

Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie weszłam do gabinetu.

I mimo że moja twarz dalej była niewzruszona, byłam w szoku, w momencie gdy ujrzałam w gabinecie Thomasa, Harry'ego i Marco.

- Nataszo, usiądź.- spełniłam jej rozkaz, po czym jeszcze raz szybko przejrzałam wzrokiem rodzinę Evans.

- Dlaczego zostałam tutaj wezwana?

- Właśnie zostałaś adoptowana.

Mimo że nie widziałam swojej twarzy, byłam pewna że zrobiłam się blada jak ściana.

- Ale jak to?

- Pan Evans cię zaadoptował, papiery są już podpisane, więc idź do swojego pokoju się spakować.

Jak na zawołanie ruszyłam do swojego pokoju po potrzebne mi rzeczy, pożegnałam się z Lili, po czym ruszyłam w stronę wyjścia z placówki.

Gdy szłam już korytarzem, drogę zaszły mi Eva, Olivia i Victoria. 

Super.

- To nieuczciwe, któraś z nas miała zostać zaadoptowana, nie ty!- jako pierwsza odezwała się Victoria.

- Oby cię tam bili ty brzydulo- powiedziała Eva. Gdy miałam już całkowicie je zignorować, odezwała się Olivia.

- Mam nadzieję że zginiesz w wypadku tak samo jak twoja matka!- to było już za wiele. Temat mojej mamy był dla mnie bardzo wrażliwy, więc z całej siły przywaliłam jej w twarz. Z jej nosa zaczęła skapywać krew a ta wydała z siebie pisk.

- lepiej stąd spadaj, póki jeszcze nie dostałaś mocniej.- powiedziałam z zaciśniętymi zębami, na co wszystkie zołzy się wzdrygnęły i uciekły.

Po szybkim uspokojeniu się, ruszyłam znowu do drzwi, pod którymi stali już Thomas i Harry.

Nawet nie wiedzą jak wdzięczna im byłam.

Gdy byłam już przy nich, niekontrolowanie przytuliłam się do Thomasa i mu podziękowałam. Ten mimo pierwszego szoku, oddał uścisk.

Weszliśmy do auta gdzie Thomas poinformował mnie, że czeka nas długa droga i mogę iść się zdrzemnąć a oni obudzą mnie, gdy będziemy już na lotnisku.

Mimo pierwszej nie chęci do snu, moje oczy mimowolnie się zamknęły.

~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że wam się podobał.

 Zapraszam do dawania swoich opinii, a może nawet gwiazdek⭐

Wiem że niektórzy bardzo czekali na kolejny rozdział.

Autorka <3

Zaginiona, adoptowana, odnalezionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz