Rozdział 28

699 32 70
                                    

Obserwowałam przez chwilę sale, moja uwaga błądziła gdzieś a ja nie potrafiłam się na niczym skoncentrować. Narastało we mnie uczucie że coś jest nie tak.

Po chwili zdałam sobie sprawę co. Nie czułam mojej nogi, jakby jej tam nie było. Podniosłam się na przedramionach co wywołało silne łupanie w czaszce i zawroty głowy, zignorowałem to jednak. Co jeśli? Nie dokończyłam pytania. Zamiast tego odkryłam delikatnie kołdrę. Mogą była w gipsie. Ulga sprawiła, że po moich policzkach spłynęły łzy.

- Powinnaś leżeć - powiedział delikatnie Will a potem przykrył mnie z powrotem kołdrą.

- Co tam się właściwie wydarzało, dlaczego nas zaatakował, czy to był ten sam co...?

Will westchnął.

- Musisz poczekać na Vincenta. Jeśli chodzi o twój stan, to masz złamaną nogę i lekkie wstrząśnienie mózgu.

- Co z Tonym?

Mój brat zamilkł, widziałam zmartwienie na jego twarzy.

- Miał operację, jeszcze się nie obudził. Ale to silny organizm, na pewno sobie poradzi. - Brzmiał trochę tak jakby zaklinał rzeczywistość.

- Na pewno - powtórzyłam za nim. - Mogłabym go odwiedzić?

Will przytaknął

- Oczywiście, w końcu jesteś jego siostrą. - Była w jego głosie pewność której się nie spodziewałam.

- Bałam się, że to moja wina. Że nie będziecie chcieli trzymać mnie już pod swoim dachem. Przecież moglibyście mnie oddać, do jakieś szkoły z internatem czy coś

Will zmarszczył brwi.

- Nie oddamy cię nigdzie, w końcu jesteś naszą siostrą. Może nie zawsze mam dla ciebie czas i postaram się to zmienić. Ale nie chcę cię nigdzie oddawać. - westchnął cicho - Jest jedna osoba która chciała cię odwiedzić. Powinna się tu zaraz zjawić.

Jak na zawołanie, w drzwiach pokoju zjawiła się Roxane. Zaśmiałam się cicho, mimo że wywołało to kolejne zawroty głowy. Za dziewczyną pojawił się James. Uśmiechnęłam się na ich widok. Roxane podeszła do mnie i przytuliła lekko.

- Byłam w automacie, jakbym wiedziała, że się już obudziłaś to bym ci coś wzięła. Swoją drogą, jak się czujesz?

Wzruszyłam ramionami.

- Boli mnie trochę głowa, ale poza tym jest w porządku. Pomijając oczywiście fakt, że mam nogę w gipsie.

W tamtym momencie do pokoju wszedł Dylan. Spojrzał na mnie i Roxane a następnie na Williama i Jamesa którzy w tamtym momencie się przytulali. Westchnął cicho ale nie skomentował tego a na jego twarzy może nawet przez chwilę pojawił się niewielki uśmiech.

-Tony się obudził- rzucił do nas i wyszedł. Z trudem podniosłam się do siad.

- Nie powinnaś wstawać - powiedział Will że zmartwieniem.

Zacisnęłam usta.

- I tak nie dam rady dojść - powiedziałam z rezygnacją - moglibyście załatwić wózek?

Roxane zniknęła na chwilę, a potem pojawiła się pchając przed sobą wózek. Z trudem przeniosłam się na niego, z małą pomocą Willa. Ta z pozoru prosta czynność, bardzo mnie zmęczyła ale starałam się nic po sobie nie polazać. Bałam się, że nie pozwolili by mi wtedy iść.

Gdy wjechaliśmy do sali w której leżał Tony, zobaczyłam całą resztę moich braci. Shane siedział rozwalony na krześle, i próbował zmienić kanał za pomocą pilota, w którym najwyraźniej szwankowały baterie.

Nowa Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz