cz. II Rozdział 3

14.8K 568 46
                                    


ROZDZIAŁ 3

Lea

Upiłam łyk kawy, spoglądając na przyjaciółkę, która od pięciu minut wpatrywała się w kartę z drinkami. Poprawiłam na nadgarstku delikatną, złotą bransoletkę i cicho westchnęłam.

– Zamówisz coś wreszcie?

Spojrzałam na nią znacząco, odstawiając filiżankę na porcelanowy spodek. Co prawda była sobota i tego dnia nie miałam umówionych żadnych wizyt z klientami, czy jak kto wolał mówić, pacjentami, ale miałam inne plany na ten wieczór. Sekretnie zerknęłam na zegarek, upewniając się, że wciąż mam wystarczająco dużo czasu, aby spokojnie pojechać do mieszkania, a następnie na czas dotrzeć na Long Beach.

– Jesteś pewna, że chcesz przyjść z Calebem? – napomknęła Isa, nawiązując do zaproszenia na ich imprezę zaręczynową.

Podniosłam wzrok na przyjaciółkę.

– A czemu miałabym nie być tego pewna?

– Zwodzisz go prawie trzy lata.

Trzy lata... Dokładnie tyle czasu nie widziałam Zandera. Nie spotykałam się z nim, nie rozmawiałam, nie czułam jego dotyku ani zapachu, choć z tym ostatnim jeszcze jakoś na początku sobie radziłam. I to wcale nie tak, że po pierwszym miesiącu tak bardzo za nim tęskniłam, że pojechałam do galerii i kupiłam w perfumerii najmniejszy flakonik perfum, których on używał. I wcale za to trzydzieści mililitrów nie zapłaciłam fortuny, za którą ułożyłabym sobie życie. A już z całą pewnością, nie psikałam sobie nimi poduszki, do której później się tuliłam.

– Wcale go nie zwodzę. Po prostu się przyjaźnimy – wyjaśniłam. – Już ci to tłumaczyłam, a ty i tak swoje.

– Lea, cholera, facet jest prawie na każde twoje zawołanie i chcesz mi powiedzieć, że liczy tylko na przyjaźń? – Roześmiała się, zakrywając usta dłonią. – On co najwyżej liczy, że w końcu rozłożysz przed nim nogi, tym bardziej, że już raz to zrobiłaś.

Isa uwielbiała mi to wypominać, a ja wtedy byłam pijana i spragniona dotyku męskich dłoni. Później zwyczajnie się okazało, że nie chodziło o byle jakie męskie dłonie, a o konkretne dłonie, konkretnego mężczyzny. A dokładniej mówiąc, chodziło o dłonie Zandera, o jego usta, ciało i pewnie nawet o jego penisa.

– Wygraweruj mi to na nagrobku, kiedy umrę.

Wywróciłam oczami i wyrwałam jej z rąk menu.

– Ale w sumie nigdy nie pytałam. – Spojrzała na mnie z zaciekawieniem. – Dlaczego później tego nie powtórzyliście, skoro mówiłaś, że nie było źle.

– Bo po tym pierwszym razie szybko mu wyjaśniłam, że to kiepski czas i nie powinniśmy tego powtarzać. – Wzruszyłam ramionami. – I od tamtego momentu jest między nami wszystko jasne. Zresztą, Caleb umawia się na randki, więc to nie jest tak, że na coś liczy.

A ja znalazłam inny sposób, by sobie radzić z tą cholerną pustką po cholernym Zanderze.

– Zobaczysz, że jak za... – Spuściła wzrok na telefon, po czym dodała. – Za trzy dni przyleci Harper, to przyzna mi rację.

– Jak zwykle – zauważyłam z grymasem. – Ona zawsze mówi to samo co ty, a już zmieniając temat – zamilkłam na kilka sekund, układając w głowie to, co chciałam powiedzieć. – Ile osób ma być na tej imprezie?

EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz