cz. II Rozdział 4

14.1K 607 39
                                    


ROZDZIAŁ 4

Zander

– Jeszcze możesz się z tego wycofać – zauważył Matteo, popijając drinka.

– Bałwanie, mówisz o małżeństwie własnej siostry – napomknął Bryson, odrywając wzrok od wyświetlacza telefonu, który kurczowo trzymał w dłoni od jakiś piętnastu minut.

– Na razie to małżeństwo istnieje tylko w teorii – wtrąciłem.

– No i? Lepiej teraz niż jak zrobią sobie dzieciaka. – Matteo zruszył ramionami. – Tak tylko mówię.

– Stary, powiesz coś? – zagadnął Carter, dostrzegając, że większość wieczoru byłem milczący.

– Powiedziałem, co miałem do powiedzenia. Miałem ciężki dzień, nie mam nastroju na pieprzenie – skwitowałem, bezcelowo sunąc wzrokiem po czarnym, szklanym blacie niewielkiego stolika, który był ustawiony pośrodku loży.

– Jesteś pewien? – Parsknął Matteo, trącając mnie w ramię, na co się spiąłem. – Tamta wygląda na taką, co by chętnie się pieprzyła.

Wskazał na blondynkę, która opierała się plecami o kolumnę. Stała z koleżanką i rozmawiały, ale od kilku minut nie odrywała wzroku od naszej loży. Zauważyłem to jeszcze przed Matteo.

– Tak jak mówiłem – odchrząknąłem. – Nie mam nastroju na pieprzenie.

Ostatni raz zmierzyłem wzrokiem nieznajomą blondynkę, po czym odchyliłem głowę do tyłu i przymknąłem powieki, wsłuchując się w basowe brzmienia zremiksowanej piosenki.

– Jakbyś zmienił zdanie, to na wybrzeżu jest fajny lokal – oznajmił, ciągnąc temat, choć w tamtej chwili nie wiedziałem jeszcze, co ma jakiś klub do ruchania.

– Wyłuszczysz mi związek pomiędzy lokalem na wybrzeżu, a tym, o czym mówiłeś chwilę wcześniej? – Uniosłem brew w zastanowieniu, nieco sceptycznie przyglądając się Matteo.

– To klub ze striptizem i prywatnymi pokojami do zabaw, ale Sapphire czy inne takie mogą się przy tym schować. Byłem tam dwa tygodnie temu, bo kumpel mnie zaprosił i stary... – Wydął idiotycznie usta, wywracając oczami. – Mówię ci o tym, bo wejdziesz tam tylko na zaproszenie. Tak z ulicy nikogo nie wpuszczą.

– Aha. – To była moja cała reakcja.

– Kurwa, jaja ci jakaś laska urwała? – Parsknął Bryson, który do tej pory za bardzo nie angażował się w rozmowę.

Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem, zastanawiając się, czy w ogóle był jakikolwiek sens i istniał najmniejszy powód, abym zaszczycił go odpowiedzią.

– Może zrobić tam kawalerski? – wtrącił Carter, odwracając tym samym uwagę ode mnie i mojego wymownego milczenia.

– Chcesz zaruchać ostatni raz przed ślubem? – Roześmiał się Matteo, a ja zacząłem się poważnie zastanawiać nad wprowadzeniem zmian wśród osób, jakimi się otaczam.

– Mogę pogadać z Margot, żeby nam coś poleciła – napomknąłem. – Organizuje imprezy i współpracuje z różnymi klubami – dodałem, skupiając wzrok na powoli przesuwającej się wskazówce zegarka na tarczy mojego Rolexa.

– Pewnie, ale ty Matteo... – Spojrzał na mojego kuzyna. – Weź wybadaj w tym klubie czy jest też opcja organizacji kawalerskiego.

– Ja pierdolę. – Bryson się zaśmiał. – A czasem to nie świadkowie powinni ogarniać takich rzeczy, a nie pan młody?

EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz