Prolog

61 7 3
                                    

"𝐼 𝑎𝑙𝑤𝑎𝑦𝑠 𝑡ℎ𝑜𝑢𝑔ℎ𝑡 𝑙𝑖𝑓𝑒 𝑤𝑎𝑠 𝑠𝑢𝑝𝑝𝑜𝑠𝑒𝑑 𝑡𝑜 𝑏𝑒 𝑐𝑜𝑙𝑑
𝐴𝑛𝑑, 𝑜ℎ, 𝐼'𝑣𝑒 𝑏𝑒𝑒𝑛 𝑠𝑜
𝐿𝑜𝑠𝑡 𝑤𝑖𝑡ℎ𝑜𝑢𝑡 ℎ𝑜𝑝𝑒
𝐼 𝑔𝑜𝑡 𝑎 𝑤𝑖𝑛𝑑𝑜𝑤 𝑖𝑛 𝑚𝑦 ℎ𝑒𝑎𝑑, 𝑖𝑡'𝑠 𝑎 𝑐𝑎𝑠𝑘𝑒𝑡
𝑌𝑜𝑢 𝑘𝑛𝑜𝑤 𝐼 𝑏𝑒 𝑤𝑖𝑠ℎ𝑖𝑛𝑔 𝐼 𝑤𝑎𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑, 𝑏𝑢𝑡 𝐼 𝑚𝑎𝑠𝑘 𝑖𝑡
𝑀𝑎𝑦𝑏𝑒 𝑖𝑡'𝑠 𝑛𝑜𝑡 𝑤ℎ𝑎𝑡 𝐼 𝑤𝑎𝑛𝑡
𝑂ℎ, 𝐼'𝑣𝑒 𝑠𝑒𝑒𝑛 𝑏𝑒𝑡𝑡𝑒𝑟 𝑑𝑎𝑦𝑠
𝐴𝑛𝑑 𝑡ℎ𝑒 𝑚𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡 𝑓𝑢𝑐𝑘𝑖𝑛𝑔 𝑠𝑢𝑐𝑘𝑠
𝐵𝑢𝑡 𝐼'𝑙𝑙 𝑏𝑒 𝑑𝑎𝑚𝑛𝑒𝑑 𝑖𝑓 𝐼 𝑑𝑜𝑛'𝑡 𝑠𝑡𝑜𝑝
𝐴𝑛𝑑, ℎ𝑜𝑛𝑒𝑠𝑡𝑙𝑦, 𝑤ℎ𝑦 𝑛𝑜𝑡
𝑊ℎ𝑒𝑛 𝑛𝑜𝑏𝑜𝑑𝑦 𝑔𝑖𝑣𝑒𝑠 𝑎 𝑓𝑢𝑐𝑘
𝐵𝑢𝑡 𝑠𝑜𝑚𝑒𝑡𝑖𝑚𝑒𝑠 𝐼 𝑗𝑢𝑠𝑡 𝑐𝑎𝑛'𝑡 ℎ𝑒𝑙𝑝 𝑚𝑦𝑠𝑒𝑙𝑓
𝐼 𝑤𝑎𝑛𝑛𝑎 𝑔𝑖𝑣𝑒 𝑢𝑝 𝑡𝑟𝑦𝑖𝑛𝑔
𝐴𝑛𝑑 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑡 𝑑𝑜𝑖𝑛𝑔 𝑠𝑜𝑚𝑒𝑡ℎ𝑖𝑛𝑔 𝑒𝑙𝑠𝑒
𝑆𝑜𝑚𝑒𝑡𝑖𝑚𝑒𝑠 𝐼 𝑗𝑢𝑠𝑡 𝑔𝑒𝑡 𝑜𝑣𝑒𝑟𝑤ℎ𝑒𝑙𝑚𝑒𝑑
𝐼 𝑘𝑛𝑜𝑤 𝑖𝑡'𝑠 𝑖𝑛 𝑚𝑦 𝑚𝑖𝑛𝑑
𝐵𝑢𝑡 𝐼 𝑡ℎ𝑖𝑛𝑘 𝐼 𝑛𝑒𝑒𝑑 𝑠𝑜𝑚𝑒 ℎ𝑒𝑙𝑝."
~ BoyWithUke, "Trauma"

~ "Dla wszystkich, których przytłacza brzemię złych wspomnień."

...

Zdarza się, że wspomnienia i doświadczenia są jak łańcuch, do którego, całkiem niespodziewanie, zostajemy uwiązani, nieraz na zawsze. Długość i trwałość takiego łańcucha zależy od wagi brzemienia, jakie ciąży nam na sercu.
Mój łańcuch był zdecydowanie za krótki i z każdym dniem zdawał się skracać coraz bardziej.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy, w którym momencie zaczął mnie dusić.

....

Od samego rana czułem dziwne napięcie - uwierwjące przeczucie, że wydarzy się coś bardzo złego.
Dom wydawał mi się wyjątkowo cichy. Zawsze taki był, ale tym razem było w tym coś niepokojącego.
Mamy nie było w domu. Znowu miała wieczorną zmianę, nic nadzwyczajnego.

-Tato? - zdjąłem buty i zacząłem rozglądać się za ojcem.

O tej godzinie powinien być już w domu, oglądając powtórkę z wiadomości lub czytając gazetę w swoim ulubionym dużym, bordowym fotelu. Kanapa i fotel były jednak puste.

Mimowolnie się spiąłem, a na skórze pojawiły się lekkie dreszcze.
Odłożyłem plecak i wolnym krokiem ruszyłem w stronę sypialni rodziców.

𝑷𝒖𝒔𝒕𝒐.

Już miałem skierować się do kuchni, gdy dostrzegłem uchylone drzwi do piwnicy.
Po chwili wahania ruszyłem w ich stronę.

-Tato? Jesteś tam?

Ojciec czasami lubi robić bezsensowne porządki w piwnicy. Przegląda każdy ze zbędnych rupieci, a ostatecznie niczego nie wyrzuca, tylko zmienia ich położenie. Tłumaczy się, mówiąc: "To na pewno jeszcze nam się do czegoś przyda".
Nigdy jednak nie zdarzyło mu się robić porządków o tak późnej porze.

𝑪𝒐𝒔́ 𝒋𝒆𝒔𝒕 𝒏𝒊𝒆 𝒕𝒂𝒌...

Zignorowałem cichy głos, powtarzający mi, bym został na górze.
Schody mocno zaskrzypiały, kiedy ostrożnie schodziłem w głąb piwnicy.
Jedynym źródłem światła była niewielka żarówka zawieszona pod sufitem.
W połowie drogi dostrzegłem sylwetkę ojca, stojącego na krześle.

-Tato? Co ro... - urwałem w półsłowa, gdy poczułem beton, będący prowizoryczną podłogą piwnicy.

Ojciec stał na krześle, a na szyję właśnie zakładał gruby sznur.
Stałem jak wryty, nie mogąc się ruszyć. Nie wiedziałem nawet, czy oddycham.
Tata powoli podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy. Był w nich ból. Ból, który dotychcasz mogłem zobaczyć jedynie w oczach postaci filmowych i nigdy nie przyszło mi do głowy, że ujrzę go na żywo, zwłaszcza w oczach własnego ojca.
Nie wiedząc kiedy, zrobił krok do przodu.
Krzesło z hukiem uderzyło o ziemię, ale nawet to mnie nie otrzeźwiło. Wszystkie kończyny odmówiły mi posłuszeństwa. Mózg starał się wyprzeć, to co widziałem, wmawiajac mi, że to nie dzieje się naprawdę. Oczy jednak nie miały zamiaru z nim współpracować i bezlitośnie pokazywały mi ten koszmarny obraz.

Nie wiem, jak długo stałem wpatrując się w ojca, wolno kołyszącego się na linie.
Może to była minuta? Pięć minut? A może jedynie kilka sekund?

𝑫𝒍𝒂𝒄𝒛𝒆𝒈𝒐 𝒏𝒊𝒆 𝒎𝒐𝒈𝒆̨ 𝒔𝒊𝒆̨ 𝒓𝒖𝒔𝒛𝒚𝒄́? 𝒁𝒓𝒐́𝒃 𝒄𝒐𝒔́!

W końcu zmusiłem się do rozejrzenia po piwnicy w poszukiwaniu czegoś, czym mógłbym odciąć linę.
Trzęsącymi się dłońmi grzebałem po skrzynkach z narzędziami, pudłach i starych szufladach, starając się nie patrzeć za siebie. Zbyt dobrze zdawałem sobie sprawę, co kryje się poza zasięgiem mojego wzroku.

𝑶𝒏 𝒕𝒂𝒎 𝒘𝒊𝒔𝒊! 𝑴𝒐́𝒋 𝒐𝒋𝒄𝒊𝒆𝒄 𝒏𝒂 𝒎𝒐𝒊𝒄𝒉 𝒐𝒄𝒛𝒂𝒄𝒉 𝒑𝒐𝒅𝒋𝒂̨ł 𝒔𝒊𝒆̨ 𝒑𝒓𝒐́𝒃𝒚 𝒔𝒂𝒎𝒐𝒃𝒐́𝒋𝒄𝒛𝒆𝒋!
𝑪𝒛𝒚 𝒐𝒏 𝒋𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛𝒆 𝒘 𝒐𝒈𝒐́𝒍𝒆 𝒛̇𝒚𝒋𝒆?!
𝑪𝒛𝒆𝒎𝒖 𝒏𝒊𝒆 𝒎𝒂 𝒕𝒖 𝒏𝒊𝒄 𝒐𝒔𝒕𝒓𝒆𝒈𝒐 𝒅𝒐 𝒄𝒉𝒐𝒍𝒆𝒓𝒚?!

Obraz zaczął mi się rozmazywać przez napływające do oczu łzy. Coraz trudniej było mi oddychać. Traciłem kontrolę nad drżącymi dłońmi, wszystko wypadało mi z rąk. Ja jednak nie zwracałem na to uwagi.

𝑫𝒍𝒂𝒄𝒛𝒆𝒈𝒐 𝒏𝒊𝒄 𝒕𝒖 𝒏𝒊𝒆 𝒎𝒂?!

Nie wiem, jak długo szukałem. W panice kompletnie straciłem rachubę czasu.
W końcu powoli osunąłem się na ziemię i schowałem głowę między kolanami.
Nie obchodziła mnie zimna i brudna od kurzu i pyłu podłoga. Nie obchodziły mnie łzy zalewające całą moją twarz.
Bo mój tata nie żyje, a ja nie potrafiłem zrobić nic, żeby go uratować...

...

Trzy dni później odbył się pogrzeb.
Z jakiegoś powodu mój mózg postanowił wymazać większość wspomnień z tego dnia. Pamiętam jedynie obraz mamy zalewającej się łzami nad trumną, kiedy ta była już powoli opuszczana do grobu.

Właśnie tego dnia założyłem na szyję niewielki łańcuch, do którego następnie przyczepiłem małą kłódkę, która do końca życia miała przypominać mi o brzemieniu, które tamtego dnia obciążyło moje serce.

Jezioro was nie zapomniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz