— Szczerbatek, szybciej! — pogonił smoka Czkawka. Mały, acz wyjątkowo zwinny Straszliwiec Straszliwy cały czas miał nad nimi niewielką przewagę, a na horyzoncie wyłaniała się już górzysta wyspa. To znaczyło tylko jedno. Nie mieli zbyt dużo czasu.
Nocna Furia mocniej machnęła skrzydłami, zbliżając się do uciekającego gada. Ten w odpowiedzi zanurkował i gwałtownie skręcił, zmuszając ściagających do tego samego.
Czkawka mocniej przyglnął do tułowia smoka, starając się ograniczyć opór powietrza. Gdy zrównali się ze Straszliwcem jeździec mocno wyciągnął obie ręce w jego kierunku.
— Mam! — wykrzyknął, ściskając w ręce list. Szczerbatek wykręcił zwyciąską beczkę i zwolił, niemal szybując nad powierzchnią oceanu. Goniony Straszliwiec wydał z siebie coś na kształt obrażonego parskięcia, jednak odpuścił, zdając sobie sprawę, że nie ma szans z takim przeciwnikiem.
— Ciekawe co Viggo tym razem ma do powiedzenia — Czkawka rozwinął pergamin, wczytując się w drobne pismo wroga.
W poniedziałek samotny statek będzie mijał przesmyk szaleńców. Zaczaicie się tam na niego i zatopicie. Załogę wejźcie jako jeńców.
Dalej były szczegółowe informacje odnośnie tego, jak dokładnie przeprowadzić zasadzkę. Jeźdzciec szybko przeleciał je wzrokiem, dopóki nie doszedł do następnych istotnych informacji.
...spotkacie się z flotą, która napłynie od południa jeszcze w środę rano. Od nich dostaniecie dalsze instrukcje. W tym czasie nie zbliżajcie się do wyspy Berserków, nie rzucajcie się w oczy i pilnujcie więźniów. Są mi potrzebni żywi. Przyszykujcie się za to do ataku na wyspę.
Dalej widniała przerwa, w której zazwyczaj znajdowała się pieczęć Łowców, a pod nią dopisek innym, zdecydowanie większym i mniej wyraźnim pismem. Było to zaledwie proste zapytanie o szczegół zasadzki i choć sam w sobie nie zainteresował on Czkawki, to jego obecność mówiła mu wiele.
— Spóźniliśmy się — oznajmił jeździec. Nocna Furia uniosła uszy, domagając się wyjaśnień — List dotarł już do Łowców. To ledwie odpowiedź zwrotna. Ktokolwiek planuje odwiedzić Dagura jest w wielkim niebezpieczeństwie. Musimy założyć, że to potencjalni sojusznicy. Tylko po co im aż pięć uzbrojonych po zęby okrętów na jeden statek? Z drugiej strony mówimy o Viggo, któremu z jakiegoś powodu bardzo na tych jeńcach zależy. Czyli muszą mieć oni wartość strategiczną. Nie zmienia to faktu, że sami nie damy rady pięciu łodziom. I znowu gadam sam do siebie.
Smok trzepnął go uchem.
— Wiesz co mam na myśli. Potrzebuje drugiej... — Czkawka zawahał się, gdy Szczerbatek warknął ostrzegawczo — ...no dobra, trzeciej opini. Berserkowie i Łupieżcy odpadają. Są zbyt szaleni. Obrońcy Skrzydła mieszkają za daleko. Z resztą tak samo jak wszystkie inne przyjazne nam wyspy. Pechowo się złożyło, że po tej stronie archipelagu nie mamy zbyt wiele sprzymierzeńców. Może jeśli odkryjemy czyj statek zostanie zaatakowany, to uzyskamy pomoc od tamtejszych ludzi? Co myślisz?
Czarny gad mruknął aprobująco. Chłopak wzruszył ramionami - na tą chwilę musiało mu to wystarczyć.
— Widzisz tamtą wyspę? — po chwili lotu jeździec wskazał na niewielki ląd, wyjątkowo samotny pośród bezkresnej tafli oceanu — Zrobimy tam postój na odpoczynek i poszukami najbliższych zamieszkanych wysp. Z tego co pamiętam nie ma ich tu za wiele.
Jak postanowił tak zrobili. Szczerbatek z ulgą położył się po długim locie, a Czkawka znalazł w nim wygodne oparcie. Podczas gdy smok drzemał, jego jeździec rozwinął wielką, posklejaną z wielu mniejszych karteczek mapę. Był to dumny owoc ich podróży i starań. Niektóre fragmenty były mapami zakupionymi u kupców, a inne zostały własnoręcznie narysowane, co nie zmieniło jednak faktu, że całość wykonana była z największą starannością i dbałością o szczegóły.
CZYTASZ
Sojusznicy/jws
FanfictionWidmo ciążącej nad archipelagiem wojny zmusza neutralne wyspy do wybrania strony. Wodzowie na potęgę zawiązują sojusze, statki handlowe sprzedają coraz to nowsze oręża, a na oceanie pojawiają się okazałe, uzbrojone floty. W tym całym zamieszaniu wie...