3. Smak mrożonej kawy i nutki adrnaliny

145 6 0
                                    

- Czarek otwórz.

Szybko wytarłem łzę
- Chwilka - krzyknąłem
Szybko schowałem notatnik pod kołdrę i poszedłem otworzyć drzwi okazało się, że stała w nich Anka.
- Cześć Ania co chcesz?
- Hej Czarek Wiktor mówił mi o ocenie.- super -jak chcesz zatrudnimy ci korepetytora.
- Nie dzięki dam radę nie martw się.
- Idziesz zjeść z nami obiad ?
- Tak daj mi sekundę i zaraz zejdę do was.
- Okej.

Ukryłem notatnik w miejscu do którego nie zajrzą, czyli  za szafą.
* W trakcie obiadu *
- Ania?
- Tak?
- Mogę się spotkać z moimi kolegami dziś?
- Jasne.
- Najpierw się poucz trochę matematyki.- Wtrącił Wiktor.
- Dobra.
Dobrze że nie wiedzą że tak naprawdę się z nikim nie spotykam. Nie chcę im mówić że inni ze mnie się śmieją bo jestem adoptowany, po co im dawać powody by mnie oddali.
* Po obiedzie ( w Czarka pokoju ) *

Jak ja mam niby się uczyć matmy ją się robi na logikę. Dobra posiedzę godzinkę na telefonie i pójdę sobie do jakiegoś może urbexu. Nie wiem. W sumie w okolicy jest podobno jakiś fajny opuszczony szpital. Szybko minęła godzina.
- Skończyłem idę paa.
- Pa Czarek - powiedział Wiktor

Wiktor
Czarek poszedł sobie spotkać się z kolegami. Chwilkę później przyszła do mnie Ania.
- Czarek już poszedł?- spytała
- Tak. Chciałbym z tobą o nim porozmawiać.
- Ja też.
- Więc może ja zacznę. Nie wiem czy ty też zauważyłaś ale Czarek chodzi z głową w chmurach np. dzisiaj jak przyjechałem po niego chyba 5 minut stał zamyślony, jak by był w transie czy coś takiego. Gdy wysiadaliśmy to też jakoś bardzo się zamyślił. Nie mówię że to źle że nad czymś tak rozmyśla, wiem że dużo przeszedł i wiem że na razie potrzebuje on naszej miłości, której nie dostał od biologicznej rodziny. Dziś poprosił o pokój z wygłuszeniem i się zgodziłem, ale i tak chcę poznać twoją opinię.

- Ja właśnie chciałam ci powiedzieć o tym, że musimy właśnie w tym okresie jego życia być wsparciem pamiętasz co się stało ponad tydzień temu. Zgadzam się co do tego pokoju bo najpewniej w nim też będzi mógł rozładować wściekłość lub inne emocje musimy być cierpliwi też co do jego oceń pewnie na razie nie będą za dobre, ale musimy mu pokazać że wszystko ok jest i że się nic nie stało. Dobrze że chociaż ma nowych kolegów.

- Prawda. Ciekawi mnie co będą robili.
- Nie martw się.
Czarek

Kiedy niby miałem się spotkać z kolegami obmyśliłem plan żeby pójść sobie do opuszczonego szpitala w okolicy, chociaż nie będę się nudził. Podobno trzeba iść przez park i niedaleko jest już szpital.
* W szpitalu *
Woo kurczę przed moimi oczami była wielka sala zagaduję że tu był ostry dyżur była zostawiona w takim stanie że w sumie mogli by tam pacjenci leżeć były tylko puste opakowania po lekach. Porozrzucane na podłodze były wenflony. Gdy miałem już iść dalej oczywiście alarm zadzwonił.

- Kurwa zaraz psy tu się zjawią. - mruknąłem
No zo koniec zwiedzania czas spadać. Szybko pobiegłem w stronę Starbucksa. Trzeba przecież się napić kawki raz na jakiś czas.
- Dzień dobry poproszę duże karmelowe frappucino.
- To będzie 27.99 zł.
Ja nie mogę jak drogo no cóż, ale chociaż jest dobre.
- Proszę. - Wręczyłem jej 30 zł
- Przepraszam ale grosika nie mam jak wydać.

Oczywiście jak zawsze. Jakbym uzbierał te wszystkie grosiki co mi nie dali to bym był milionerem teraz.

- Poda pan imię do zamówienia.
- Czarek.
- Dziękuję. Do widzenia.

No ja mam nie do zobaczenia. Po jakiś kilku minutach dostałem swoje zamówienie. Mrożona kawa jest najlepsza na wszystko. No dobra czas wracać do domu już jest 19.37. Tak oto wracałem do domu huj mnie obchodziło czy jutro przez tą kawę będę chory chociaż czułam smak mrożonaj kawy i nutki adrenaliny.
___________________________________________

Dziś trochę dłuższy rozdział  ma 631 słów no poprawa średnio poszła. Możecie pisać na dole uwagi do historii lub pomysły by ją jeszcze bardziej urozmaicić a ja wam dziękuję za uwagę pa.❤️❤️❤️

Czarek na syg porażkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz