4. Siniak

174 6 3
                                    

*next day*
Czarek
Budzik obidził mnie o 6.30. Jezu jak ja nienawidzę wstawać tak rano. Umyłem się, a potem wziąłem z szafy szarą bluzę i niebieski jeansy. Gdy zeszłem na dół zobaczyłem Ankę.

- Cześć Czarek. - powiedziała.
- Cześć Ania. - odparłem.
- Zrobiłam nam tosty chcesz?- zaproponowała.
- Tak.

Ej dobra, ale doktor Anna świetnie gotuje.

- Zjedz szybko śniadanie bo za chwilę będziemy wyjeżdżać.- powiedziała.

Oczywiście tylko polska szkoła musi się wyróżniać i zaczynać się o 7.30. Szybko zjadłem śniadanie i poszedłem do pokoju po plecak.
* Time skip*
Jezu kto wymyślił te zastępstwa 3 matmy, potem 2 polskie, wf ( w końcu normalna lekcja) i niemiecki  ja niemogę chyba ta osoba nas nienawidzi. F*ck jeszcze 5 minut a ja tu umieram. Żeby jeszcze czegoś nas tu uczyli.

- Czarek! Widzę że nie notujesz czyli wiesz jakie jest rozwiązanie.- mam przesrane. Dobra gram na czas.
- Tak proszę pani.
- W takim razie powiedz nam.
- Więccc takk x to będzie jaak dodamy i eee potem pomnożymy.
- Ale Czarek co dodamy i co pomnożymy przecież każdy widzi znak mnożenia. Powiedz końcowy wynik.
- Tak więc x równa się eee.
* Dzwonek dzwoni *
- Jest przerwa proszę pani. Powiem wynik na następnej lekcji.-  powiedziałem i wyszedłem na korytarz.

Co tu się odwaliło.

- Hej sieroto.- usłyszałem Marcela.
- Czego znowu chcesz. - odpowiedziałem.
- Nie dość, że jego rodzice go nie chcieli to jeszcze jest debilem z matmy.
- Ja chociaż nie mam krzywego ryja jak ty.
- Jeden na jednego teraz, męski kibel.- odparł a jego debilni koledzy zaczęli iść za nim.

Super czemu on się przypierdala tak do mnie ciągle. Tak oto szedłem do kibla. Marcel popamięta to co powiedział.
* W kiblu *
- Co sieroto nie dasz rady wygrać. Jeszcze będziesz mnie błagal o przestanie.
- Zobaczymy.

Najpierw uderzyłem Marcela w żebro z całej siły ( pewnie mu złamałem )

- O ty zaraz dostaniesz że popamiętasz mnie.

Potem oddał mi z całej pety w brzuch. Następnie przywaliłem mu w nos że się krew polała. Za to on kilka razy uderzył mnie w ramię nogi. Nie ma bata że dam mu wygrać. Uderzyłem go w klejnoty a on oddał mi w żebro tak że omało nie upadłem. Wtedy usłyszeliśmy dzwonek. O kur mam przesrane.

Wyszedłem z kibla a w oddali słychać było jak Marcel krzyczał losser. Pobiegłem do szatni z plecakiem. W szatni szybko wybrałem do doktor Riter.
- Halo?
- Halo? Czarek ty nie powinieneś być na lekcji? Czemu dzwonisz?
- Nie chciałem ci przeszkadzać ale bardzo się źle czyje i czy mogłabyś podjechać po mnie i odwieść do domu.
- Tak tylko jak wrócę z wezwania podjadę z zespołem po ciebie i posiedzisz w stacji.
- Tak to zadzwoń jak podjedziesz.
- Dobra to kończę czekaj na mnie.
Jezu teraz muszę coś wymyśleć. Może nie wiem boli mnie brzuch, głowa i czuję że chce wymiotować. Może to kupi.
*15 min później*
Ania dzwoni.

- Halo?
- No jestem Czarek.
- Ok wychodzę.

Dobra muszę szybko wyjść, żeby woźna mnie nie zauważyła. Jak wyszedłem zobaczyłem Annę, Nowego i Britney.
- Siema Czarek.- powiedziała Britney.
- Cześć Nowy i Britney.
- Co się stało?- spytała Anna.
- Bardzo boli mnie brzuch i głowa i bardzo czuję, że chce mi się wymiotować.
- Dobra wsiadaj do karetki .- powiedział Nowy.
- Kładź się a ja zbadam ciebie, a ty Nowy do Leśnej Góry jedź .- powiedziała Ania.
- Okej więc zbadam ci brzuch i powiedz gdzie cię zaboli.
Anna dotykała mnie po różnych miejscach na brzuchu aż wkońcu dotknęła tam gdzie Marcel mnie walnął
- Ałł.- syknąłem.
- Tu cię boli?- spytała.
- Tak bardzo.
- Okej to Britney daj mu ketoprofen.
- Czarek popatrz się na mnie.- powiedziała.

Popatrzyłem się na nią, a ona poświeciła jakąś latarką mi po oczach.q

- Neurologicznie wszystko okej.
- Czarek powiedz mi od kiedy tak się czujesz?
- Na przerwie się źle poczułem.
- I to nie ma żadnego związku z tym że masz 3 matmy, a potem 2 j. polskie?
- Nie.
- Doktor Riter jesteśmy.
- Chodź Czarek do stacji tam zbadam jeszcze ciebie.
- Ok.

Oby nie zauważyła sinikaów. Poszedłem z Anną do stacji. Pani doktor powiedziała doktorowi Górze, żeby za nią pojechał na wezwanie.
- Czarek pokaż brzuch.
- Po co przecież to tylko ból brzucha.
- No nie za bardzo, bo masz krwotok wewnątrzny. Wiesz że jeśli nie dasz mi ci pomóc to możesz się źle to dla ciebie skończyc bo krwotok jest niebezpieczny.
- Dobrze ale nie krzycz na mnie.
- Czemu miałabym.- w tej chwili kiedy to powiedziała odsłoniłem koszulkę i kobieta zobaczyła ogromny siniak na moim brzuchu.- Czarek co się stało?
- Nic.
- Powiedz nazwisko.- powiedziała stanowczo.
- Ania to nic takiego po prostu weź mnie na SOR.
- Wiesz, że ta rozmowa się nie skończyła. Pamiętaj że zawsze możesz mi powiedzieć wszystko.

Poszedłem z nią na SOR. Potem okazało się że muszę mieć pilnie operację.
Anna
Jezu w co Czarek się wpakował znowu. Muszę z Wiktorem coś wymyśleć by Czarek powiedział nam kto to zrobił. W tej chwili akurat Wiktor wrócił z wezwania.
- Cześć Anka czemu jesteś taka zmartwiona.
*Ania opowiada o sytuacji*
- O matko.  Musimy z nim o tym porozmawiać. Kiedy będzie miał operację?
- Za chwilę.
- Dobra to po operacji pogadamy z nim.
* Po operacji*
Jezu mam nadzieję że Wiktor się nie dowiedział. I w tej chwili zobaczyłem postać w drzwiach.
- Czarek?
___________________________________________Siema mam nadzieję że był ciekawy rozdział następne rozdziały raczej będą za 10 dni bo jutro jadę do Włoch i nie będę miała za bardzo neta chodź zobaczymy dzisiaj napisałam 860 słów. Piszcie w komentarzach uwagi albo pomysły na następny rozdział. Pa pa ❤️❤️❤️















Czarek na syg porażkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz