Dochodziliśmy już do domu, a ja nadal byłam na rękach u Edvina.
Nadal się w niego wtuliłam, a mu to nie przeszkadzało. Fajnie jest to uczucie gdy czujesz, że nikomu nie przeszkadzasz. Chłopak się odezwał gdybaliśmy po drzwiami:
-Gdzie masz klucze do domu?- spytał cichym głosem, by mnie nie wystraszyć.
- Postaw mnie, a ja już otworze.- oznajmiłam, szykując się na zejście.
- Nie kazałem ci schodzić, tylko powiedzieć gdzie masz klucze.- stwierdził.
- W torebce-odpowiedziałam i podniosłam ją.
- Daj mi je.- rozkazał, a ja zaczęłam grzebać w niej. Po kilku sekundach podałam mu przedmiot, o który prosił.
Chłopak lekko się nachylił i włożył klucz do zamka i otworzył drzwi. Wyjął go, po czym wszedł, ze mną do środka, zamykając drzwi. Brunet skierował się do schodów. Zaczęliśmy wchodzić po nich, a gdy już weszliśmy na piętro, poszliśmy do mojego pokoju.
Edvin delikatnie odłożył mnie na moje łóżko.
- Misi zaraz przyjdę, ubierz coś w czym będzie ci lepiej się spało.- poprosił, a gdy pokiwałam głową, ten wyszedł. Wzięłam i ubrałam moją białą piżamę.
Leżałam w łóżku, aż do mojego pokoju wbił chłopak z materacem na którym spał jak u nas nocował i z pościelą.
- Masz zamiar tu spać?- spytałam, zaszokowaną.
- Tak, bo chuj wie o której godzinie wróci ta kretynka, a tylko ty miałaś klucze.- mówił.- Nie zostawię cię samej z otwartymi drzwiami. Tak to jak przyjdzie to jej otworzę i przy okazji ją opierdole i nauczę korzystać z telefonu.- oznajmił i położył się na swoim miejscu. Ja wtedy wtuliłam się jeszcze bardziej w moją kołdrę, bo było mi strasznie zimno. Chłopak chyba to zauważył, bo zdjął swoją bluzę i mi ją dał.
- Załuż, bo jak będziesz chora, to Tara mnie zabije.- oznajmił, a ja nałożyłam ją na siebie.
- Moja mama nie zabija.- stwierdziłam.- Ale dziękuję.- powiedziałam.
- Ale za co?-zapytał mnie.
-Za dzisiaj. -odpowiedziałam krótko na jego pytanie.
- Nie ma za co Misi.- stwierdził i lekko drgnął mu kącik ust ku górze.
-Skąd ty wziąłeś to „Misi".- zapytałam zaintrygowana i zaciekawiona, jak wpadł na to.
- Masz na imię Mia, więc wzięłam Mi.- zaczął mówić.
- A Si skąd ci się wzięło?- przerwałam mu.
- Od misia tylko uciąłem a.- oświadczył z dumom.
-Czemu od misia?- pytałam dalej, bo moją ciekawość nie dawała za wygraną.
-Czemu cię to ciekawi?- zapytał, na co wzruszyłam ramionami.- Bo kojarzysz mi się zmusiłem.- oznajmił.
- Acha...- powiedziałam.- Dobra ja idę spać, tobie też radzę. Dobranoc Edvin.- powiedziałam i przymknęłam oczy.
-Słodki snów Misi.- życzył a już opłynęłam do krainy snu.
*.*.*.*.*.*
Otworzyłam oczy u moim oczą ukazało się pusty materac.
Czyli to wszystko to nie był sen? Pomyślałam.
Wstałam i udałam się do mojej toaletki po gumkę do włosów. Spięłam włosy w luźny kok. Spojrzałam na siebie, miałam na sobie białe spodenki z piżamy i długą bluzę Edvina. Nie powiem wyglądałam ciekawie.
Udałam się w kierunku kuchni. Wydobywał się z niej zapach naleśników.
Nie myliłam, gdy weszłam do kuchni, zauważyłam Edvina robiącego naleśniki.
Na stole leżały już dodatki takie jak owoce, bita śmietana, nutella i cukier puder.
Spojrzałam zaszokowana na Edvina a on się uśmiechnął od kilku dni ciągle się do mnie uśmiechał. Dawniej miał we mnie wywalone, więc nie rozumiem co tu się odpierdala.
- Jak spałaś?- spytał i położył wielki talerz z naleśnikami na środek stołu.
- Dobrze, teraz mnie jedynie głowa boli.-oznajmiłam i usiadłam do stołu on zrobił to samo.
- Jak zjesz to dam ci coś na głowę, bo kac morderca nie ma serca.- oznajmił ze śmiechem.
- Ciebie głowa nie boli?- spytałam nakładając sobie.
- Nie jakoś bardzo, wiesz no praktyka.- oznajmił
- Agnes wróciła?-spytałam zmartwiona, bo nie ma jej na śniadaniu.
- Wróciła o czwartej nad ranem. Odsypia teraz.-powiedział.- Zjem i będzie leciał, przyjdę do was na wieczór i może zrobimy noc filmową?- zaproponował pod koniec brunet.
- Dobry pomysł. Myślę, że Agne też się spodoba.- stwierdziłam.
-Na pewno, przecież to leń.-stwierdził, a spojrzałam na niego z pod byka.
-Nie przesadzaj, Agnes robi...-zaczęłam i pomyślałam- Dobra masz rację.-przyznałam mu.
-No właśnie!-krzyknął, a ja złapałam się za głowę z bólu.- O kurwa sorry.- powiedział już ściszonym głosem.
-Spoko- powiedziałam.
*.*.*.*
Była już osiemnasta zaraz miał przyjść Edvin, ja i brunetka przygotowałyśmy przekąski na wieczór. Usiadłyśmy na kanapie i odpaliłyśmy netflixa. Zaczęłyśmy gadać o pierdółkach:
- Ty w ogóle co chcesz oglądać?- spytała mnie siostra.
- Nie wiem, może klasyka czyli zmierzch.- zaproponowałam. Lubiłam bardzo tą sagę były to moje komfort filmy.
- Wiesz już o tym, że Edward nie istniej i go nie znajdziesz?- spytała, ze śmiechem.
- Byłam młoda, miałam 14 lat!- krzyknęłam. Prawie wszyscy mieli fazę na Edwarda no halo.
- Ta jasne.- powiedziała i zadzwonił jej telefon. Dziewczyna odebrała.- Halo, no gdzie jesteś?- zapytała, czyli rozmawia z chłopakiem.- Czekaj powtórz mi, bo chyba źle zrozumiałam.- powiedziała zdenerwowana.-Co kurwa! Czekaj gdzie jesteś? Konkretnie?!- krzyczała.- Jadę tam kurwa, zaraz będę!- krzyknęła i się rozłączyła. Dziewczyna zaczęła w pośpiechu szukać swojej torebki.
- Co się stało?!- spytałam zdenerwowana, bo widać po niej było, że jest przerażona.
- Edvina, policja zgarniała!- powiedziała, a ja wybałuszyłam oczy.
- Co?! Dlaczego?!- spytałam znów i zerwałam się na równe nogi.
- Pobił Jamesa. – oznajmiła i zaczęła iść do wyjścia. Pobił go!
Czy to przez mnie? Przez wczoraj! To moja wina!
-Jadę z tobą! Chodź!- oznajmiłam i wyszłyśmy z domu.
*.*.*.*
CZYTASZ
Love story
Teen FictionMia żyje w cieniu, co jej odpowiada. Jej siostra Agnest wręcz przeciwni, jest popularna, ma dużo znajomych i najlepszego przyjaciela Edvina. Mia nie ma nic z wymienionych. Pewnego razu Edvin i Agnest, zaczynają dziwnie się zachowywać w towarzystwie...