Noc z Aurorą Sorino

239 7 0
                                    

Klęczały nago. Naomi była zbyt zawstydzona, by spojrzeć na równie rozebraną Pamelę. Aurora pociągnęła za błękitny sznurek. Ten zacisnął się raz jeszcze dookoła przedramion Naomi. Teraz obie miały skrępowane za plecami ręce i klęczały przed Aurorą.
-Powtórzcie hasło bezpieczeństwa.
-Lawenda - odpowiedziały jednocześnie.
-Doskonale. Teraz za mną. - Aurora władczo machnęła ręką i spokojnym krokiem weszła do sypialni. Dziewczyny zaczęły powoli wstawać z kolan, by pójść za nią, ale wtedy Aurora z wyjątkową siłą tupnęła obcasem w podłogę zaburzając rytm jej kroku. W tym momencie Pamela natychmiast padła na kolana, ale Naomi zareagowała inaczej. Wyprostowała się jak struna. Aurora odwróciła głowę wprawiając w ruch fale czarnych włosów.
-Czy pozwoliłam wam wstać?
-Nie, Mistrzyni - odparła Pamela.
-Nie, Mistrzyni - powtórzyła Naomi.
-Więc?
-Przepraszamy, Mistrzyni - powiedziała rudowłosa.
-No dobrze. Idziemy.
Dziewczyny kontynuowały "marsz" na kolanach.

Przekroczyły próg sypialni. Ich oczom ukazało się sporych rozmiarów łóżko z rozłożonymi na nim najróżniejszymi narzędziami tortur. Biczami, pejczami, pelcetami... było tam wszystko. Zaprojektowane na różne sposoby, aby domina zawsze mogła wybrać rodzaj i intensywność bólu jaki miała okurat ochotę zadać swej uległej.

Obok łóżka stał niski stół z przymocowanymi do niego kajdanami oraz specjalnymi haczykami. Naomi zapatrzyła się na to narzędzie przeznaczone do krępowania. Wiedziała, że tylko od woli Mistrzyni Aurory zależy czy będzie dziś do niego przywiązana. Ta perspektywa utraty kontroli okazała się dla niej niezwykle pociągająca.

Nagle w drzwiach warknął zamek. To Aurora przekreciła klucz. Następnie powoli zasunęła rolety w oknach. Później podeszła do łóżka i podniosła jedną lateksową rękawiczkę. Niespiesznie i starannie zakładała ją na swoją szczupłą rękę. Sięgała aż za łokieć.
-Jesteście moje - zaczęła nagle - zrobię z wami co zechcę, a wy mi za to podziękujecie. Wiecie dlaczego?
-Bo jesteś naszą Panią - odparła szybko Pamela, zachwycona słowami które może wypowiedzieć.
-To prawda - mówiła zakładając drugą rękawiczkę. - Jestem waszą Panią, waszą Mistrzynią, waszą Boginią, waszą Królową. Jesteście w moim świecie i wasze myśli mogą być skoncentrowane tylko w okół mnie. Dlaczego? Cóż, to bardzo proste - kiedy ubrała już swoje rękawiczki zaczęła powoli stąpąć pomiędzy klęczącymi dziewczynami, a każde stuknięcie obcasa wywowyłało w nich dreszcz. - Ledwie mnie znacie, boicie się mnie, ale też podziwiacie. Czuję wasz stres i wasze podniecenie. Unosi się w powietrzu. Dlatego tu klęczycie. Bo urodziłyście się, by mi służyć. Po co ja się urodziłam? - Po tych słowach zgasło światło. - O tym się za moment przekonacie.

Dziewczyny usłyszały kolejne kliknięcie włącznika światła i pokój rozświetlił blask innej żarówki. Tym razem czerwonej. Naturalne, zwyczajne światło ustąpiło miejsca krwawej czerwieni zalewającej wszystko co jasne i zmienającej w czerń wszystko co ciemne.

Aurora podeszła do łóżka, spokojnie, bez pośpiechu spoglądała od lewa do prawa. Miała już wybrany przedmiot który podniesie, a i tak sunęła dłonią po kołdrze manewrując między pejczami. W końcu chwyciła za kilkudziesięciocentymetrową rózgę. Długą wąską pałeczkę, która potrafiła sprawić niebywały ból. Pamela aż wciągnęła powietrze.
-Spokojnie, najpierw trzeba was rozgrzać.
Wtedy dziewczyny zobaczyły, że w drugiej ręce trzyma mały pejcz.
-Odwróćcie się do siebie twarzami.
W końcu spojrzały na siebie nawzajem. Odkąd się rozebrały unikały swojego widoku teraz nie miały wyjścia.
Ze skrępowanymi za plecami rękami spoglądały sobie w oczy. Rozebrane, w pełnej ekspozycji. Czuły się zjednoczone w niedoli, choć niedola była czymś absolutnie pociągającym. Czymś, w czym mogły i chciały się zatracić.

Naomi dostrzegła, jak wzrok rudowłosej koleżanki spływa po jej ciele. Następnie wraca, sunąc po talii, między piersiami aż w końcu ich oczy się spotykały. Pamela odważyła się nawet na uśmiech. Uśmiech, który mówił "Jesteśmy w tym razem. Będzie miło!". Gdy tylko Naomi odwzajemniła serdeczny wyraz twarzy, oblicze Pameli spowił grymas bólu, a źrenice powędrowały pod powieki. To Mistrzyni oddała cios pejczem w pośladki Pameli.
-Bliżej! - rozkazała.
-Tak, moja Pani - odparła natychmiast Pamela, a radość momentalnie porwóciła na jej twarz.
Dziewczyna oderwała zaczerwienione kolana od podłogi wydając charakterystyczny dźwięk odklejanej od paneli skóry. Już po chwili Pamela była tuż przy Naomi.

Wtedy między nimi pojawił się pejcz. Przesłaniał im siebie nawzajem. Po chwili Aurora wprawiła go w ruch i wylądował na sutkach Pameli. Ta syknęła z bólu, a po chwili również Naomi spotkał dokładnie ten sam los.
Aurora podparła się o biodra i zastukała nogą czekając na reakcję.
-Dziękujemy, Mistrzyni - odparły jednocześnie. Głos Pameli przypominał warknięcie chrobotliwe od przepełniającego ją podniecenia.
-Grzeczne dziewczynki - zaśmiała się Aurora. - Czujecie to, prawda? Jedność, poczucie wspólnotowości? Dominacja jest jak gra na instrumencie. Muszę wiedzieć jaką strunę wprawić w ruch. - W tym momencie prawa pierś Naomi została potraktowana skórzanymi rzemieniami.
Naomi krzyknęła czując palący ból. Po chwili wciągnęła powietrze i uspokoiła oddech.
-Dziękuję, Mistrzyni.
-Tak jak mówiłam... - ciągnęła niskim, ponętnym głosem Mistrzyni - Jesteście moimi instrumentami, które należy nastroić. Razem musicie stanowić harmonię. - W tym momencie włożyła palce wskazujące do obu ust. - Wtedy będziecie mogły zestrajać się ze mną. Oczywiście, jeśli uznam, że jesteście tego godne.
Aurora wyjęła palce z ust dziewczyn, by mokre od śliny włożyć ponownie między wargi swych sług, tym razem na przemian. Palec ze śliną Pameli trafił do ust Naomi, a rudowłosa ssała lateksową rękawiczkę, która wcześniej znajdowała się na języku jej współlokatorki.

Naomi była zaskoczona tym, że nie czuje obrzydzenia. Palec jednak zakręcił i zszedł niżej, co wywołało kaszlnięcie w odruchu wymiotnym. Pani wyjęła palec i uśmiechnęła się. Następnie wymierzyła Naomi cios w pośladki.
-Dziękuję, Pani - mówiła z zamkniętymi z bólu oczami.
A później Pameli.
-Dziękuję, Mistrzyni - jęknęła Pamela z otwartymi oczami. I to szeroko.

-Pięknie się zestrajacie.
W końcu Aurora postanowiła przypomnieć dziewczynom o rózdze, którą trzymała w ręku od jakiegoś czasu. Zamachnęła się i sprezentowała mocny cios w pośladki Pameli. Ta jęknęła żałośnie, po czym zacisnęła powieki i zagryzła zęby.
-To, moja droga Naomi, jest właśnie caning. Potrafi zaboleć.
-Dzię... Dziękuję... Mistrzyni - wymamrotała Pamela.
-Na przykładzie swojej koleżanki zobaczysz o co w tym wszystkim chodzi. Jesteś niedoświadczona, nie rzucę cię na głęboką wodę. Wierzę jednak, że przez odpowiednie zestrojenie będziesz cierpieć razem z nią.

Naomi już cierpiała. Związane ręce dawały się we znaki. Marzyła, by móc je wyprostować, uwolnić od krępujących sznurów. Póki co zatracała się jednak w tym uczuciu niemocy. Wiedziała, że to nie moment na hasło bezpieczeństwa, a na chłonięcie każdej chwili jaką spędza pod kontrolą swej Mistrzyni.

Pamela tymczasem otrzymała kolejny cios w pośladki. Dźwięk przecinającej powietrze trzciny przyprawiał Naomi o dreszcze. Krzyk i grymas bólu Pameli również.
-Dzięk... Dziękuję!!! Dziękuję Pani! - wykrzyczała walcząc ze sobą Pamela.

Po chwili padł kolejny cios, a potem kolejny i Pamela zaczęła szlochać. Następnie jeszcze jeden. Łzy ściekały jej po policzkach z resztkami tuszu. Za każdym razem dziękowała. Za każdym razem coraz żałośniej.
-Ten będzie specjalny - powiedziała tajemniczo Aurora nachylając się obok ucha płaczącej Pameli, która ustawicznie pociągała nosem. - Poprosisz mnie o ten raz.

Pani wiedziała jak trudno będzie jej to powiedzieć. Naomi patrzyła w oczy współlokatorce, która pomimo łez nie wypowiadała hasła bezpieczeństwa. Wiedziała, że o to jej chodzi. Pamela właśnie tego chce.
Rudowłosa wzięła głęboki wdech chcąc się uspokoić.
-Proszę, Mistrzyni -powiedziała, po czym znów zapłakała.
-Naomi wystaw język.
Pani podała rózgę na język Naomi, by ta ją zaśliniła.
-Mówiłam, że ten będzie specjalny. - Aurora pocierała drewno o język dziewczyny. Na końcu wsadziła trzcinę do środka jej ust i powoli wpychała ją do gardła, aż znów usłyszała charaktetystyczną reakcję organizmu.
Mokre od śliny drewno przecięło powietrze, a następnie z charakterystycznym świstem spadło na obolałą już skórę Pameli. Naomi aż zamknęła oczy słysząc bolesne stęknięcie współlokatorki.
-Co tu się jeszcze wydarzy? -? Zastanawiała się w myślach Naomi.
-To będzie długa noc, dziewczyny - zaśmiała się Aurora w sposób sadystyczny, ale i pełen pasji.

MistrzyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz